Frankfurt podczas targów IAA jest miejscem, w którym nie może zabraknąć żadnego producenta samochodów, którzy chce sprzedawać swoje wyroby na Starym Kontynencie. Nic więc dziwnego, że było tam też stoisko najmłodszej europejskiej marki samochodowej, DS. Oczywiście zaraz znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest jeszcze Borgward. Ale po pierwsze Borgward nie jest nową marką, tylko wskrzeszoną, i cholera wie, na jak długo. A po drugie – Borgward jeszcze, o ile mi wiadomo, samochodów nie produkuje. Bo choć pokazała dwie jakieś maszkary na frankfurckiej wystawie branżowej, to trudno tu mówić o jakiejś intensywnej produkcji.
Stoisko DS nie było (nie jest, bo przecież targi jeszcze trwają!) specjalnie duże, ale i gama produktowa wciąż do przesadnie wielkich nie należy. W dodatku wciąż jeden z modeli oferowany jest niby jako DS., ale wciąż z przednim pasem, na którym widnieje logo Citroëna. Bo to przecież z Citroëna wyłoniono markę DS. Ale gama powoli się rozrasta. Dwa modele oferowane są, póki co, jedynie w Chinach (sedan DS 5LS oraz SUV DS 6WR). Pytałem przedstawiciela marki, czy są szanse na wprowadzenie zwłaszcza tego drugiego samochodu na europejski rynek, ale podobno trzeba by było dokonać w nim zbyt wielu zmian, by dostosować go do europejskich realiów. Szkoda.
Ale DS 5LS był nawet pokazywany na europejskich targach. O ile mnie pamięć nie myli – w ubiegłym roku w Genewie. Na żaden rynek na Starym Kontynencie jednak nie trafił i zapewne nie trafi. Cóż, sedany niekoniecznie są tym, za czym rozglądają się Europejczycy. Ale za SUV-ami się niemal zabijają, więc taki DS 6WR z pewnością by się przyjął. Niestety – kupować mogą go jedynie Chińczycy, tam też auto miało swoją targową premierę, podczas ubiegłorocznego Salonu Samochodowego w Pekinie, gdzie miałem przyjemność gościć w kwietniu 2014 roku.
Niestety – nie doczekałem się jak dotąd DS 6WR na europejskich salonach. Tym razem Frankfurt był areną, na której debiutował nowy DS 4, pokazano też DS 4 Crossbacka, ale pod plandeką skryty był jeszcze jeden samochód. Cóż to miało być? Prześwitywały kształty raczej mocno znajome, ale… do tego wrócę za chwilę.
Marka DS podkreśla swoje 60-letnie dziedzictwo wywodząc swe korzenie od Citroëna DS. Fakt – był to samochód ze wszech miar rewolucyjny. Porażał wyglądem (w połowie lat 50. XX wieku taka karoseria, to była wizja futurystów i nic więcej!), zachwycał komfortem, obnażał brak pomysłowości inżynierów innych firm swoimi rozwiązaniami technicznymi! Citroën DS nazywany był często „boginią” z uwagi na bardzo zbliżoną fonetykę tego francuskiego słowa w wymawianiem akronimu DS. Do dziś boginią pozostał – widziałem na targach wyznawcę bijącego pokłony na klęczkach. Że też, bluźnierca, nie bał się przy tym wyciągnąć aparatu fotograficznego… ;-)
Ten egzemplarz Citroëna DS najwyraźniej wędruje od targów do targów. Ma kolor określany przez marketingowców jako atramentowy, ale ja, piszący czasem piórem, widywałem i miałem różne kolory atramentów (najchętniej piszę turkusowym), więc uważam, że określenie barwy tego samochodu jako atramentowej nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem ;-) Acz sam samochód niezmiennie mnie zachwyca.
Logo Citroëna, jako się rzekło, nosi wciąż model DS 3, który był we Frankfurcie reprezentowany przez wersję Cabrio. Bardzo, naprawdę bardzo mi się ten samochód podoba i nieważne jest dla mnie to, jakie logo nosi. Podejrzewam, że góra za pół roku szewrony znikną z jego pasa przedniego i pojawi się na nim logo DS wraz z całą otoczką, która świetnie prezentuje się na DS 4 i DS 5. Acz nie bardzo sobie wyobrażam takie DS 3. Cóż, pożyjemy – zobaczymy. Salon Samochodowy w Genewie już za 5,5 miesiąca.
DS 4 z nowym przodem wygląda dobrze. W dodatku Francuzi zrobili z jednego modelu dwa. Zwykłe DS 4 jest teraz obniżonym hatchbackiem, które dzięki zmianie pasa przedniego o wiele bardziej odróżnia się teraz od Citroëna C4. A takie podobieństwo – zbytnie, zdaniem wielu – podnoszone było jako wada DS 4. Teraz problem zniknął.
Obok DS 4 Francuzi zaprezentowali DS 4 Crossback. Frankfurt był miejscem premierowego pokazu tego auta i trzeba przyznać, że samochód w pięknym pomarańczowym kolorze prezentował się świetnie. Ma sylwetkę dotychczasowego Citroëna DS4, oczywiście z nowym pasem przednim, a jest zawieszony o 30 mm wyżej od wersji standardowej DS 4. Do tego odpowiedni pakiet stylistyczny, m.in. nakładki na nadkola, czarne spojlery, czy relingi dachowe i mamy całkiem fajnego crossovera. Crossovera z panoramiczną szybą, którą zamontowano zresztą także w zwykłym DS 4.
Konstruktorzy zastosowali też szereg nowych rozwiązań elektronicznych, jak np. mirror screen, czy system rozpoznawania mowy, który jest w stanie zamienić wypowiadane słowa na… SMS-a, którego potem wyśle telefon współpracujący z samochodowym zestawem usług telematycznych i audiowizualnych.
Ważnym elementem strategii marki DS jest możliwość personalizacji samochodów. Było to szczególnie widoczne na modelu DS3, ale teraz oferowane jest w każdym przypadku. Dzięki różnym kombinacjom kolorów nadwozia i dachu (czarny Perla Nera, oberżynowy Whisper, granatowy Bleu Virtuel, i pomarańczowy Tourmaline) można mieć aż 38 wariantów barwnych DS 4. A to m.in. dzięki wprowadzeniu do gamy czterech nowych kolorów nadwozia (atramentowego Bleu Encre, pomarańczowego Tourmaline, grafitowego Artense i czerwonego Rubis).
Oczywiście nie można nie wspomnieć o znakomitym wykończeniu, w tym przepięknej skórzanej tapicerce foteli inspirowanej wzorem bransoletki męskiego zegarka. Wydajne i ekonomiczne silniki o mocy do 210 KM też powinny zadowolić wielu klientów.
Frankfurt był też miejscem prezentacji samochodu już znanego, ale w fajnej wersji, która w Polsce zapewne zbyt wielu klientów nie zdobyła, ale stanowi na swój sposób szczyt techniki w gamie tego modelu. Chodzi oczywiście o DS 5 Hybrid z napędem na cztery koła. Przednie koła napędza silnik wysokoprężny, tylne – silnik elektryczny. W naszym kraju taki samochód kosztuje186.900 zł, czyli o 34.000 zł więcej, niż DS 5 BlueHDi 180 EAT6 z takim samym poziomem wyposażenia. Choć hybryda ma skrzynię tylko zautomatyzowaną, za to dysponuje większą mocą. No ale DS 5 ogólnie nie jest samochodem tanim – polskie ceny startują od poziomu 113.900 zł za auto z silnikiem BlueHDi 120 w wersji Chic.
Ale zostawmy kwestie cen. Gdyby ktoś zastanawiał się nad tym, czy kupić DS 5, to proponuję lekturę testu tego samochodu, jaki przeprowadziliśmy niedawno w naszej redakcji.
We Frankfurcie pokazano też DS 5 dla dzieci, ale nawet nie sprawdzałem, ile kosztuje takie autko-zabawka ;-)
Marka DS utworzyła niedawno dział sportu DS Performance. Zawarto porozumienie z Amerykanami i powstał zespół DS Virgin Racing. Inżynierowie francuskiej marki przygotowali cały zespół napędowy (e-silnik, skrzynię biegów, moduł kontroli), zaprojektowali też układ chłodzenia, tylne zawieszenie i układ przeniesienia napędu. Z kolei system sterujący pracą silnika został opracowany we współpracy z firmą Magnetti Marelli. Tak powstał bolid Formuły E o nazwie DSV-01. Można go było obejrzeć we Frankfurcie. Zaproszono także dwóch kierowców startujących tymi bolidami: Sama Birda i Jean-Erica Vergne’a. Szefem DS Performance został Yves Matton odpowiedzialny za sukcesy sportowe w cyklach WRC i WTCC.
No i na koniec, podczas konferencji prasowej, odsłonięto samochód, który przez kilka godzin przykryty był cienką plandeką. Muszę przyznać, że trochę się zawiodłem. Owszem, DS 4 Crossback Concept jest ciekawym projektem, do wykończenia którego wykorzystano ciekawe materiały. Auto wygląda fajnie, ale raz, że spodziewałem się czegoś więcej, czegoś bardziej spektakularnego, może jakiegoś DS 1, DS 2, albo na przykład DS 2WR, a dwa – rozczarowało mnie wnętrze DS 4 Crossbacka Concept. Sorry, ale miałem wrażenie, jakby wyciągnięto je z jakiegoś innego samochodu, w którym już przejeździło co najmniej ze 200.000 kilometrów. Do jakże oryginalnego doboru materiałów na zewnątrz dołączono zupełnie nienowoczesne wykończenie wnętrza, którego jedynym ciekawym elementem była tapicerka foteli, a w zasadzie jej środkowa część, w postaci czarno-srebrnej szachowniczki. Nie, zdecydowanie to nie moja bajka. DS 4 Crossback Concept o wiele lepiej wyglądał z zewnątrz.
Tak czy inaczej marka DS się rozwija. I choć może nie każdy z nas lubi SUV-y, to jednak zdecydowanie już czas na prezentację właśnie takiego auta z dwuliterowym logo na masce. To jest sposób na kasę klientów, a przy tym taki samochód Francuzi już mają. Czy to naprawdę aż takie trudne przenieść ten projekt, nawet z dużymi zmianami, na europejski rynek? Oby znowu nie było za późno. Można sobie zagospodarowywać czas różnymi rzeczami, ale jeśli chce się przebojem wejść na niełatwe europejskie rynki, to SUV-y i crossovery wydają się najprostszym sposobem na osiągnięcie tego celu. A najłatwiej byłoby zacząć od np. DS 3WR – podnieść DS 3, zaprojektować mu agresywny przód i wypuścić na rynek. Captur bazujący na Clio sprzedaje się świetnie, 2008 oparty o 208-kę też idzie bardzo dobrze, czemu więc nie zrobić tego z DS 3? Zabieg stosunkowo prosty. A skoro dziś o SUV-ach myślą takie marki, jak Bentley, czy Maserami, to i z DS uda się to na pewno. Ba, pewnie dużo łatwiej nawet!
Ja w każdym bądź razie życzę marce DS wielu sukcesów!
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze