Dlaczego Słowacja, mały w gruncie rzeczy kraj, wyrasta na jedną z potęg motoryzacyjnych Europy Środkowo-Wschodniej? Wprawdzie sami nie mają żadnej liczącej się we współczesnym świecie marki narodowej w branży motoryzacyjnej, ale produkują mnóstwo samochodów, znacznie więcej, niż większa i podobno bogatsza Polska.
Otóż, jak wyjaśnił nam niedawno powołany na stanowisko Dyrektora Generalnego trnavskiego zakładu Luciano Biondo, Słowacja jest miejscem wprost idealnym do inwestycji. Korzystają z tego różne światowe koncerny, również motoryzacyjne, którym bardzo pasuje dobra infrastruktura drogowa i korzystne położenie geograficzne.
Istotnie – Trnava leży przy autostradzie niedawno jeszcze łączącej Bratysławę z bliską polskiej granicy Žiliną, a dziś jest połączona – poprzez Wiedeń – z arteriami drogowymi normalnej części Europy. Bliskość lotnisk – choćby w Bratysławie i Pieštanach – również sprzyja rozwijaniu biznesu. Do tego pojętni pracownicy, którzy chętnie przyuczyli się do zawodów wymaganych w wysoko uprzemysłowionym zakładzie, a przy tym pracują za – jak sądzę – niższe gaże, niż ich odpowiednicy we Francji czy w Hiszpanii ;-) Dodajmy przy okazji, że szkolenia załogi pochłonęły blisko 3,5 miliona euro.
Do tego wszystkiego kraje naszego regionu, w sporej części sąsiadujące ze Słowacją, stanowią duży i ważny rynek, który w większości wypadków oparł się nawet jeszcze trwającemu kryzysowi w branży.
Decyzja o wybudowaniu fabryki pod Trnavą zapadła na początku 2003 roku. W powstanie zakładu od początku zaangażowanych było mnóstwo słowackich firm – aż 90% wszystkich przedsiębiorców pracujących przy organizacji fabryki pochodziła z lokalnego rynku! Dało to pracę i pieniądze naprawdę wielu ludziom, którzy przy okazji zdobyli znaczące doświadczenie przy budowie tak nowoczesnego zakładu.
Do 2006 roku, kiedy to doszło do pierwszego spotkania z dostawcami, inwestycja pochłonęła ok. 700 milionów euro. Niespełna pół roku później zakład otrzymał zgodę na produkcję Peugeota 207 i do dziś jest jedną z trzech fabryk montujących ten model – obok francuskiego Poissy i hiszpańskiego Madrytu. Co ciekawe wszystkie modele trafiające na wymagający niemiecki rynek, powstają właśnie w Trnavie. Świadczy to o wysokiej jakości produkcji w tej fabryce.
Doceniając znakomite wyniki i efektywność produkcji, zarząd koncernu podjął decyzję o ulokowaniu w Trnavie (i tylko tutaj!) produkcji Citroëna C3 Picasso. Auto zostało pokazane szerokiej publiczności podczas Paris Mondial de l’Automobile w 2008 roku i zostało bardzo ciepło przyjęte przez zwiedzających targi, o czym miałem okazję osobiście się przekonać.
Inwestycja w produkcję C3 Picasso w Trnavie pociągnęła za sobą wydatki – pochłonęła kolejnych 100 milionów euro, i w zasadzie tylko tyle, bo oba auta – 207 i C3 Picasso – powstają na tej samej płycie podłogowej.
Zanim jednak mikrovan Citroëna trafił na paryski salon, już w grudniu 2007 roku powstał na Słowacji pierwszy preseryjny egzemplarz! Dopiero w lipcu następnego roku oficjalnie podano jego nazwę, a pod koniec września odbyła się w Trnavie prapremiera tego auta. Tydzień później najmniejsze Picasso pokazano światu na wspomnianym już paryskim salonie samochodowym. W lutym samochód trafił do pierwszych francuskich, niemieckich i włoskich klientów, a pod koniec marca zadebiutował w salonach słowackich.
W czerwcu kończącego się już roku wyprodukowano w Trnavie półmilionowy samochód.
Praca w trnavskim zakładzie odbywa się na dwie zmiany, a z taśmy zjeżdża średnio 854 samochody dziennie, co daje około 55 sztuk na godzinę (uwzględniając pracownicze przerwy w pracy). Zdolności produkcyjne pozwalają na montaż 59 aut, ale nie wykorzystuje się pełnego potencjału chcąc zapewnić jak najwyższą jakość montażu. I to się udaje – słowacki zakład ma najlepsze wyniki jakościowe w całym koncernie!!!
Badana na bieżąco jakość pozwala w każdej chwili skontrolować samochód na każdym stanowisku montażowym. Jeśli pracownik wykryje coś dziwnego, poprzez zwykłe pociągnięcie linki biegnącej wzdłuż stanowisk montażowych może zatrzymać taśmę. Właściwy dla danej sekcji inspektor sprawdza, co jest nie tak, problem zostaje usunięty, a taśma rusza dalej. W każdej chwili na licznie rozmieszczonych w montowni ekranach widać, która taśma zasygnalizowała problem i dlaczego linia montażowa stoi. Cały ten proces logistyczny zapewnia system ostrzegania i zatrzymania linii dla optymalnego sprawdzenia jakości o nazwie ANDON.
W efekcie zakład w Trnavie osiąga realną bardzo wysoką jakość montażu.
Przy produkcji pracuje bardzo wiele kobiet. Większość pracowników jest młodych, dzięki czemu łatwo ich przyuczyć do wykonywania różnych czynności – nie mają oni obaw charakterystycznych dla osób w wieku średnim. Spory procent pracowników, to kobiety.
Warto podkreślić, że w ciągu zmiany każdy pracownik „zalicza” trzy różne stanowiska pracy. Ma to na celu urozmaicenie zajęcia, przez co unika się automatyzacji ruchów, znużenia jednostanną pracą i w efekcie niedostrzegania błędów.
W zakładzie wciąż coś się dzieje. Trzeba bardzo uważać, by nie wpaść pod licznie przemieszczające się po wielkiej hali montażowej „pociągi” złożone z wózków akumulatorowych ciągnących nawet po kilka wagoników. W ten prosty sposób małymi porcjami zaopatruje się poszczególne stanowiska montażowe w potrzebne im podzespoły. Dzięki temu unika się spiętrzania zapasów w hali produkcyjnej, a w zależności od wyposażenia aktualnie montowanych modeli (każdy ma określoną specyfikację i zgodnie z nią jest składany), dostarcza się odpowiednie części na określony czas.
Warto dodać, że samochody lakierowane są z wykorzystaniem podkładu pyłkowego na bazie wodnej, co ma niebagatelny wpływ na ochronę środowiska.
Naturalnie w dużej mierze produkcja w słowackim zakładzie jest mocno zautomatyzowana. Mieliśmy okazję obejrzeć praktycznie cały proces montażu i przyznać trzeba, że robi to wrażenie.
Teraz, dzięki fotografiom zamieszczonym poniżej, możecie obejrzeć, jak pracuje słowacka fabryka PSA. I powzdychać, że nie wybudowano jej, niestety, w Polsce. Pocieszające może być tylko to, że do produkcji Peugeota 207 i Citroëna C3 Picasso wykorzystuje się podzespoły produkowane w polskich zakładach firm Valeo, Hutchinson i Cooper.
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze