Telewizja jest najmniej wiarygodnym źródłem informacji. Bazuje na emocjach, ma w widzu wywoływać głównie negatywne emocje, epatując go odpowiednim obrazem. Słów tam mało (chyba, że oglądamy – odpowiednio dobranych – polityków, ale nie o tym chce pisać). Czy wiecie jak się przygotowuje część programów telewizyjnych i wiadomości? Otóż najpierw autor programu stawia sobie pewną tezę. Dajmy na to – samochody japońskie są awaryjne. Pisze jakiś tam szkic do programu, leci do kogoś w rodzaju programowego nadzorcy danej stacji, który kierunek akceptuje i daje kasę. Dużo kasy na zrobienie. Jeśli program nie po myśli nadzorcy, to kasy nie będzie. Z wiadomościami jest podobnie. Powiesz zgodnie z linią stacji, będzie kasa. Próbujesz coś wbrew jakiejś przyjętej tezie, wylatujesz. Niestety siłą rzeczy znowu bardziej wychodzi to o polityce, bo tutaj są największe naciski, ale podobny zwyczaj panuje w co poniektórych programach motoryzacyjnych.
Scenka sprzed jakiegoś czasu : w jednym ze znanych i drogich lokali wieczorem siedzą sobie dwaj panowie. Jeden nieźle ubrany, uśmiechnięty, drugi ubrany nieskładnie, równie uśmiechnięty od ucha do ucha. Jeden to nie próbujący wcale być cicho przedstawiciel pewnej firmy motoryzacyjnej. Drugi to pewien dziennikarz. Telewizyjny, dajmy na to. Panowie bez żadnego skrępowania rozprawiali o tym, jak zaprezentować pewien produkt w telewizorni. Nie chciałbym tu wchodzić w dalsze szczegóły, bo nie o to chodzi. Drogie jedzenie, drogie wino, ekskluzywna sztuczna otoczka i bagno w głowie. Nie pozdrawiamy tych panów wcale. I pewnie za jakiś czas znowu się dowiem, że kompakt to samochód klasy średniej wyższej albo, że coś jest rodzinne i wygodne, chociaż nadaje się dla jednej osoby i to masochisty. Hipokryta z telewizji będzie kłamał jak z nut. Albo i lepiej, bo widać, że jedzenie smakowało. Oczywiście powyższa scenka jest wymyślona, niemniej jednak to się zdarza.
Dla jasności – lobbing to w moim przekonaniu to nic złego. To też zawód, to też praca. Tylko dziennikarz musi oprócz żołądka mieć jeszcze mózg i nie dać z siebie robić kretyna. Bo jeśli czytam potem w dawniej szacownym Motorze, że pewien samochód (dajmy na to niemiecki) ma obszerne wnętrze i zapewnia wysoki komfort podróżowania, to zastanawiam się jaką skalę odniesienia ma ten pacan, który ów tekst pisał. Czy jechał mając w głowie jakiś gadżet, który ostatnio dostał? A może redaktor naczelny straszył zwolnieniem? Pracy teraz dużo.
Druga scenka, tym razem szara polska rzeczywistość. Konferencja prasowa i premiera samochodu, tym razem nasza ulubiona francuska marka. Kilku telewizyjnych potworków siedzi sobie razem i złośliwie komentuje prezentację. Przekleństwa jak przecinki, co 5 sekund ktoś rzuca soczystym chociaż zgniłym mięsem. Brak klasy, brak kultury i brak rozumu. Zupełny. Panowie, jak się Wam tak nudzi w pracy, to idźcie sobie na piwo do jakiejś budki, tam byście pasowali idealnie. Poziom słownictwa, mentalność i ten rumień na twarzy, to coś, co pasuje tam idealnie. Opowiecie przy okazji sympatycznym kolegom-pijaczkom, o komforcie jazdy i o tym jak się robi wodę z mózgu widzom.
Obiektywizm to u dziennikarza cecha rzadka. Francuskie.pl też ma pewne skrzywienie spojrzenia, głównie z uwagi na monotematyczność – piszemy tylko o samochodach francuskich. Tylko w przeciwieństwie do co poniektórych, piszemy wszystko. Jak się francuskie psują to też wiecie. Jak coś nam się nie podoba w samochodzie, który testujemy, to również piszemy. Jak stowarzyszenie powołane do tego, by promować Citroena, wybiera prezesem człowieka, który uważa, że ta marka jest do d… też napiszemy. Nie ukrywamy, jeśli coś się dzieje złego. Piszemy o wszystkim, bo nie musimy martwić się o to, że naczelny wyrzuci nas z redakcji albo, że obetnie wierszówkę. I może to jest niezależność, która tak się przydaje w mediach, a której tak brakuje w Polsacie, TVN, TVP oraz innych stacjach. Mamy własne zdanie.
Zbliża się długi weekend, warto zapomnieć na te kilka dni o telewizorze. A może zapomnicie na dobre? Polecam.
JCh
Najnowsze komentarze