Peugeot 605, pod maską benzynowe V6, przyjemny w użytkowaniu silnik w klasycznym samochodzie. Ale koszty, wbrew pozorom, nie są niskie.
Podróże kształcą – tą krótką sentencję zna i popiera chyba każdy. Już sama podróż w pewnych okolicznościach bywa namiastką przygody i odskoczni od codziennej szarości. O ile za kierownicą nowoczesnego samochodu kilkuset kilometrowa może być ewentualnie komfortowa, pozbawiona będzie jednak w większości przypadków dozy radości. Owszem bogate wyposażenie, doskonałe wyciszenie kabiny ma znaczenie. Emocjonująca będzie za to weekendowa podróż klasycznym samochodem.
Iście letnie temperatury za oknem skłaniają do weekendowych wypadów w piękniejsze rejony Polski. Dla osób traktujących samochód wyłącznie jako narzędzie oczywistym jest wybór współczesnym samochodem, który dowiezie nas do celu bez cienia ryzyka. Entuzjaści motoryzacji kiedy tylko warunki na to pozwalają wyciągną z garaży pielęgnowane ukradkiem klasyczne egzemplarze. Rzecz jasna pod względem ekonomicznym często nie ma to większego sensu, liczy się jednak własna radość. Argumentem przeciw takich wypraw jest niekiedy słuszna obawa o techniczne problemy w czasie jazdy. Drobne niedopatrzenie serwisowe czy po prostu zmęczenie materiału może doprowadzić do unieruchomienia samochodu na poboczu.
Z drugiej jednak strony, niezależnie od wielu zadbany samochód dowiezie nas do celu zawsze. W przypadku kilkudziesięcioletniego pojazdu warto zwrócić szczególną uwagę na kilka newralgicznych kwestii.
Zakładamy, że wybieramy się w podróż zadbanym i regularnie serwisowanym egzemplarzem, nie zaś skorodowanym poruszającym się resztką sił wrakiem zagrażającym bezpieczeństwu. Wbrew pozorom sprawna jednostka napędowa bez wycieków i problemów z osprzętem to nie wszystko. W przypadku wielu jednostek wygranie walki z wyciekami oleju jest nie lada wyzwaniem – jedną z przywar silnika 3.0 V6 167 KM PRV montowanego chociażby w Peugeocie 605 były wycieki oleju. W przypadku mojego egzemplarza tą walkę udało się wygrać – po kilkugodzinnym postoju nie zostawia po sobie ani krzty oleju. Ogromne znaczenie, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z ciasno zabudowanym widlastym silnikiem, ma skuteczny i sprawny układ chłodzenia. Utrzymanie bezpiecznej temperatury silnika w korku w upalny dzień, dodatkowo obciążonego pracą klimatyzacji, nie jest prostym zadaniem. W doskonałej kondycji muszą być wszystkie przewody układu chłodzenia, pompa wody i oczywiście chłodnica – w tak trudnych warunkach wszelkie słabe punkty mogą o sobie znać w mgnieniu oka.
To samo dotyczy przewodów zapłonowych, świec i na pozór błahych elementów osprzętu – które w trudnych warunkach termicznych jeśli nie były wymieniane przez dekady z dużą dozą prawdopodobieństwa mogą się poddać unieruchamiając samochód.
Osobną kwestią są opony, które niezależnie od wieku samochodu powinny być nie popękane – o odpowiednio grubym bieżniku nie wspominając. Przed każdym sezonem warto sprawdzić dokładnie w jakim są stanie – długotrwały postój i mijające lata ich także nie oszczędzają. Stara i popękana opona w upale może po prostu spektakularnie wybuchnąć. Kolejnym aspektem rzutującym na bezpieczeństwo jest układ hamulcowy. Tarcze, klocki hamulcowe i okładziny w bębnach to początek. W nienagannym stanie muszą być wszystkie przewody w układzie jak i sama pompa hamulcowa. Przyszłościowo w naszym 605 będzie wymagała reanimacji – jest szczelna, działa poprawnie lecz cyklicznie wydaje z siebie niepokojące dźwięki. Jako zamiennik nie występuje, ASO nie wiedzą co to takiego, zaś posiłkowanie się częściami ze szrotu mija się z celem. Na szczęście jest to prosta konstrukcja, firmy naprawiające hydraulikę siłową w sprzęcie budowlanym poddadzą ją kompleksowej regeneracji za około 600 złotych – na swoją naprawę udzielając oczywiście gwarancji. Przygotowując się do drogi warto sprawdzić jeszcze stan akumulatora, ładowanie i oświetlenie.
Z ekonomicznego punktu widzenia podróż z Łodzi Peugeotem 605 z benzynowym silnikiem 3.0 V6 nie ma żadnego uzasadnienia. W upalny dzień podróżując autostradą A1 110 km/h z wykorzystaniem tempomatu (udało się go uruchomić wymieniając na pozór sprawny czujnik kosztujący 25 złotych) i bez przerwy klimatyzacji udało się dotrzeć do celu ze średnim spalaniem niewiele mniejszym niż 10 litrów na sto kilometrów – w efekcie 80-litrowy bak nie wystarczył już na drogę powrotną.
Najnowsze komentarze