Pogoda zdecydowanie się poprawiła w stosunku do wczorajszego dnia. Już nocą chmury zaczęły się przecierać ukazując gwiazdy i księżyc, co wlało w moje serce nadzieję, że do rana aura się poprawi. Serce sercem, ale rozum nakazywał nadziei wstrzemięźliwość – przez kilka godzin do świtu jeszcze dużo mogło się zmienić.
Zanim poszedłem na śniadanie, zlustrowałem świat za oknem i okazało się, że świeci słoneczko! Może niezbyt okazale, ale to nawet lepiej – światło było nieco złamane, więc łatwiej się będzie robić zdjęcia. Czy rzeczywiście?
Po śniadaniu wybrałem Renault Fluence Sport Way z 2-litrowym, 140-konnym silnikiem benzynowym i wyjechałem z itirenerem na jedną z proponowanych tras. Wiodła mocno lokalnymi drogami, pełnymi dziur i wykrotów, krętymi, prowadzącymi po pofałdowanym terenie. Jak spisze się Fluence stojący na 17-calowych felgach?
Okazało się, że ten plasujący się de facto na granicy segmentów C i D samochód ma całkiem komfortowo zestrojone zawieszenie. Wprawdzie z pewną skłonnością do podsterowności, ale mimo wszystko prowadzi się przyjemnie i zapewnia całkiem sporo wygody. Miejsca wewnątrz nie brakuje, bagażnik jest spory, a jedynie do przednich foteli można się przyczepić – mają oparcia wyprofilowane niezbyt szczęśliwie, jak do wersji Sport Way. Za to na podparcie lędźwiowego odcinka kręgosłupa nie można narzekać – jest po prostu rewelacyjne!
Szkoda, że wczoraj tak padało – teren jest podmokły, trawa rozmiękczona, a opony we Fluence’ie założono typowo asfaltowe. Zjechałem na łączkę nad przydrożnym jeziorkiem, ale szybko stamtąd uciekłem – gdybym się zatrzymał, to trzeba by mnie było traktorem wyciągać. Jeziorko widać więc w głębi na części zrobionych przeze mnie zdjęć. Bliżej podjechać się nie dało bez ryzyka ugrzęźnięcia.
Spędziłem we Fluence Sport Way mniej więcej 1,5 godziny, po czym wróciłem do goszczącego nas obiektu, by zamienić samochody. Wziąłem białą, perłową Lagunę Coupe Monaco GP. Pierwszy kontakt z tym autem nie był szczęśliwy – zgasiłem silnik. No ale cóż – nawet Loebowi się zdarza ;-) Po prostu sprzęgło jest wysoko, jak w sportowych autach, co wymaga przyzwyczajenia.
Laguna Coupe, wyposażona w system 4Control, jest samochodem niezwykle zwrotnym. Skręca niemalże w miejscu, a sześciocylindrowy silnik diesla nie został całkowicie wytłumiony przez akustyków, dzięki czemu dostarcza nieco sportowego gangu uszom kierowcy, pasażerów i przechodniów. Ta jednostka dobrze radzi sobie z napędzaniem tego samochodu choć osobiście wolałbym tam mieć starą dobrą 3,5-litrową benzynę…
Auto prowadzi się, jak po szynach, bez względu na to, czy jedzie po asfalcie, czy po drodze szutrowej, a pozwoliłem sobie i na taką zjechać. Niestety jeżeli ktoś ma 185 cm wzrostu, lub więcej, może mieć problem z takim ustawienie fotela, które zapewni brak zaczepiania włosami o podsufitkę. Rozwiązaniem jest pewne położenie oparcia, ale ja tak jeździć nie lubię. Na szczęście urosłem tylko do 181 cm i dlatego nie miałem większych problemów ze zmieszczeniem się do Laguny Couoe i znalezieniem w niej wygodnej pozycji.
Samochód jest tak pełny stylu, jak to tylko możliwe. Design tego auta wprost powala, ale jednocześnie nie stanowi żadnego rozbratu z linią innych modeli Renault. Styliści marki osiągnęli praktycznie idealną sylwetkę, oczywiście stosując standardowe dla tego typu nadwozia rozwiązania – bezramkowe drzwi, czy piękne opadającą linię dachu. Proporcje są znakomite, a całość wygląda bardzo harmonijnie. Przepiękny samochód.
Dorzucam kilka zdjęć z dzisiejszego dnia, a kolejny materiał będzie już nieco pełniejszy. I znajdzie się w nim nie tylko podsumowanie tego, o czym pisałem wczoraj i dziś, ale też zapis wrażeń z jazdy kolejnym samochodem spośród gamy Diamentów Renault…
KG
Najnowsze komentarze