Renault Vel Satis w wersji Initiale Paris jest własnością pana Pawła, którego możecie spotkać popołudniami i wieczorem na ulicach Bydgoszczy. Co ciekawe, razem z nim w korporacji Łuczniczka jeździ jeszcze jeden Vel Satis. Skąd ta miłość do francuskich samochodów?
Francuskie samochody są bardzo popularne w przewozach osób. Cieszą się dobrą opinią, mają komfortowe zawieszenia i niskie koszty eksploatacji. Jednak Vel Satis to duża rzadkość, samochód mocno się wyróżnia. Używanego można kupić już za 8-10 tysięcy, ale ofert tego modelu jest bardzo mało.
Z panem Pawłem spotykamy w bydgoskiej dzielnicy Szwederowo. Rozmawiamy z nim w jeden z tych ciepłych letnich wieczorów, gdy na ulicach widać dużo spacerowiczów a ruch samochodowy jest mniejszy. Uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony do świata 40-latek i właściciel oryginalnego Renault opowiada o swoim aucie.
Pana zawód to taksówkarz?
Nie jest to jedyna rzecz, którą robie w życie, ale lubię to – w domu rodzinnym zawsze ktoś miał taksówkę i w ten sposób zarabiał i od dzieciństwa ja też chciałem! Lubię kontakt z ludźmi – uśmiecha się pan Paweł. Jeżdżę głównie po południu i wieczorami, gdy ruch jest mniejszy. Można spotkać ciekawe osoby, porozmawiać na różne tematy. Dzieje się!
Zobacz: wiadomości wyłącznie na temat Renault
Jakie samochody przewinęły się przez pana ręce?
Volkswagen Passat, jak chyba u wszystkich kierowców swego czasu, Audi A6 z dużym paliwożernym silnikiem, był jeszcze Opel.
A francuskie?
Zaczęło się od Laguny dwójki. Miałem dwulitrową benzynę w gazie, bardzo miło wspominam. Znakomity samochód.
No dobrze, ale skąd się wzięło Renault Vel Satis? To bardzo oryginalny samochód
Pięć lat temu przyjechał do mnie kolega, który go sprowadził z Zachodu. Obejrzałem wnętrze, przejechałem się i powiedziałem sobie: będziesz mój. Od tego czasu przejechałem nim ponad 120 tysięcy kilometrów po bydgoskich ulicach.
Zobacz: Nowe samochody Renault. Promocje, auta dostępne od ręki
Jaka to wersja?
Mój Vel Satis pochodzi z 2005 roku. Pod maską ma znakomity benzynowy silnik 2.0 Turbo 170 KM, jest oczywiście instalacja gazowa. Wyposażenie Initiale Paris, mam prawie wszystko, co dało się wtedy zamówić. Wnętrze jest w doskonałym stanie, petarda! Po nadwoziu trochę widać mocną miejską eksploatację.
Jaki ma pan dzisiaj przebieg?
Ponad 320 tysięcy kilometrów, chociaż podejrzewam, że realnie zdecydowanie więcej, bo kupowałem go w czasach, gdy z licznikami robiło się cuda. Jednak nie mam powodów do narzekań, samochód sprawuje się rewelacyjnie.
Pięć lat po mieście to jednak trudne warunki eksploatacji?
Teoretycznie tak, ale tutaj nie chce się nic psuć. Jeżdżę i nie mam najmniejszego powodu zmieniać tego auta. Ludzie chwalą piękne skórzane wnętrze i drewniane wstawki, wygodne kanapy, cieszą się, że mają do dyspozycji tak wygodne auto. Niektórzy podchodzą i specjalnie chcą nim jechać, bo nawet najgorsze ulice w Bydgoszczy – jak choćby brukowana i pełna wybojów Lubelska – tutaj w środku nie jest odczuwalna. Pod względem eksploatacji to prawie ideał: przeglądy co roku, wymiana oleju, łączniki stabilizatora, jakieś tuleje gumowe – groszowe sprawy. Najpoważniejsza wymiana w ostatnich pięciu latach to rozrusznik. A tak nic! Lać i jeździć – uśmiecha się szeroko pan Paweł.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów Renault
Co będzie następne?
Latitude nie daje mi żadnego powodu, żeby go sprzedać. Zastanawiam się, czy go po prostu nie zostawić. Żona ma aktualnie Peugeot 508 1.6 HDi, świetne oszczędne auto chociaż może nie tak komfortowe, ma twardsze zawieszenie. Może od niej wezmę je na taksówkę a kupię Espace? Ale zostaję przy francuzach!
Dziękujemy za rozmowę
Najnowsze komentarze