Jestem kinomaniakiem i kiedy tylko mogę, oglądam filmy. A dzieł, które uwielbiam, jest wiele. Kilka kojarzy mi się z motoryzacją, ale w dwóch występują niezwykłe samochody, które mnie jakoś tam kręcą. W jednym z filmów auto zapiera dech w piersiach, a w drugim budzi politowanie.
Citroen DS 19
Pierwszy film to francuska kryminalna komedia. Miała być parodystyczną francuską odpowiedzią na Bonda. Jej pierwszą część nakręcono z myślą o wielkim amancie francuskiego kina, a tymczasem film wyniósł na szczyt popularności komika, który wtedy miał już… 50 lat! Największe triumfy seria (bo po pierwszym filmie powstały dwa następne) święciła w ZSRR gdzie pierwszą część obejrzało 60 mln widzów. Potem dokręcono kolejne części i ja, w chwilach spadku psychicznej formy, gdy dopada mnie chandra i zaczynam myśleć, że życie nie ma sensu, włączam któryś z nich, by podziwiać komisarza Juve’a, który atakuje swojego przeciwnika „trzecią ręką, która ma na brzuchu”, który niemal pada trupem z wrażenia, gdy spotyka „konia, który mówi” (krzycząc przy tym: „C’est le cheval qui parle!”), no i oczywiście w chwilach, gdy nie udaje mu się pościg (czyli zawsze) woła swoich pomocników: „Do mnie!” („A mois!”).
W tymże filmie, a konkretnie w drugiej części, jego przeciwnik dysponuje wspaniałym autem. To Citroen DS 19, który w końcowej scenie zamienia się w samolot. Scena jak marzenie i stwierdzam publicznie, że kto nie widział ten trąba! To ten Citroen, który był pierwszym autem ze skrętnymi reflektorami, czyli takimi doświetlającymi zakręty. Mnie oczywiście ujmowała „wiszący tył” tego autka, która sprawiała, że samochód wygląda jak wodolot – nie jedzie, ale płynie po szosie.
Peugeot 403 Cabrio
A drugie autko? Tez jest kultowe, choć… nie pojawia się w filmie, ale w serialu telewizyjnym. I to w kultowym serialu kryminalnym, który uwielbiam od dzieciństwa. To serial przewrotny, bo z tzw. odwrotną fabułą. Widz od początku wie, kto zabił, a jednak ogląda każdy odcinek z wypiekami na twarzy, by zobaczyć jak tytułowy bohater rozwiązuje zagadkę. Fascynujące jest, jak wnerwia swoich przeciwników. W tym irytowaniu pomaga mu: ględzenie o żonie, niedopalone cygaro, stary prochowiec, powtarzające się „just one more thing” i… szary, zdezelowany peugeot 403 w wersji cabrio.
Wiele lat temu pewien ktoś pytał mnie, co mi przywieźć ze Stanów. Odpowiedź była prosta – prochowiec porucznika COLUMBO, bo auto, którym jeździ jest europejskie. Niestety. Nie tylko nie przywiózł mi prochowca, ale jeszcze nie mógł pojąć fascynacji Peugeotem 403 w wersji cabrio. Mówił, że to gruchot. Cóż… Być może, ale ta gruchotowatość ma swój urok. By mu ulec trzeba obejrzeć odcinek, w którym porucznik podjeżdża pod salon baaardzo luksusowych aut i z własnego wysiąść nie może, bo w drzwi trzeba walić pięścią, by się otworzyły. Peugeota 403 dla Petera Falka sprowadzano specjalnie z Europy właśnie dla potrzeb tego filmu. Chodziło o to, by był to pojazd prosty i trochę odrażający w swojej prostocie. Przecież Columbo zawsze prowadzi śledztwa dotyczące zbrodni w świecie wyższych sfer, więc takie stare auto musiało mocno wnerwiać bogaczy.
Samym swoim wyglądem irytowało przeciwników porucznika. I to mi się w nim podobało. Na amerykańskich drogach było jedyne! Podobno wtedy po USA jeździły tylko dwa takie z czego jedno kupione dla potrzeb tego serialu. Ciagle zastanawiam się czy to przypadkiem nie plotka? Bo ja, właśnie pod wrażeniem tej informacji, jestem pod wrażeniem się Peugeota 403. Ruszała mnie świadomość, że samochód mimo tej niepowtarzalności tak bardzo irytował! Pokazać się w takim gracie swoim snobistycznym znajomym? Choć raz! A potem… znów choć raz… do latającego samochodu Fantomasa, by odlecieć nim daleko, daleko… Ale dokąd… tego jeszcze nie wiem.
Może jak zobaczę te samochody na własne oczy i poczuję w rękach kluczyki do ich stacyjek wpadnie mi coś do głowy.
Szczęśliwych (lub nie) posiadaczy proszę o kontakt: [email protected]
Najnowsze komentarze