Opel musi zwolnić tysiąc osób. W ten sposób realizowany jest plan Carlosa Tavaresa, który docelowo ma przynieść 40% oszczędności na kosztach wytwarzania nowych samochodów. Zwolnienia są jego nieodłącznym elementem. Pozostałe w zakładach osoby będą miały zmieniony sposób pracy, aby zapełnić lukę po tych, którzy odeszli.
Stellantis konsekwentnie zmniejsza zatrudnienie. Jest to realizowane zarówno w odniesieniu do pracowników produkcyjnych jak i biurowych. Głośna była na przykład sprawa wysyłania do pracowników w centrali we Francji zachęt do składania CV w innych firmach i swojego rodzaju zniechęcania do pracy w koncernie.
Teraz zwolnienia dotarły do Opla w Niemczech. Pomimo wprowadzenia do produkcji nowych modeli oraz dużych sukcesów sprzedażowych, zmniejszająca się ilość sprzedawanych aut w Europie powoduje, że nie potrzeba aż tylu osób przy produkcji. W efekcie Opel musi zwolnić tysiąc osób w swoich fabrykach w Rüsselsheim, Eisenach i Kaiserslautern.
Pierwszy etap zwolnień to tak zwany program dobrowolnych odejść, który oznacza, że pracownicy mogą przechodzić na emeryturę częściową, wcześniejszą lub za odprawą. W ten sposób z zakładów zwolnienie zostaną najbardziej doświadczeni pracownicy, ale także ci najbardziej ambitni, którzy nie boją się szukać pracy na rynku. Program realizowany jest w porozumieniu z radą zakładową. Obecnie w Niemczech Stellantis zatrudnia 14.000 osób.
Docelowo powinno być ich poniżej 10.000 – mówi się w koncernie. Redukcja zatrudnienia i automatyzacja mają przynieść 40% oszczędności i polepszyć i tak bardzo dobre wyniki finansowe firmy, jednak wartość akcji Stellantis ciągle spada.
źródło: Finanzen
Najnowsze komentarze