„Auto-Świat” nr 11 (609) z 12.III.2007
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,10 zł
Koszt 1 strony: ponad 4 grosze
Warto kupić? tak
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakim modelom poświęcono miejsce: C4, C8, Berlingo, Saxo, Xantia, ZX, 106, 306, 307, 406, 807, 19 Chamade, Clio, Espace, Kangoo, Laguna, Megane, Scenic, Twingo, Logan, sportowe
Na okładce „Auto-Świata” zagościły tym razem trzy samochody pozostające w kręgu naszych zainteresowań: Renault Twingo, Peugeot 307 i Dacia Logan MCV. Wygląda na to, że wszystkie redakcje w Polsce testowały Dacię kombi z dieslem pod maską (tak wygląda z moich pobieżnych obserwacji), a tylko my otrzymaliśmy do naszego testu wersję benzynową. Spisała się rewelacyjnie!
Zaczniemy jednak nie od samochodów francuskich, ale od wzbudzającego wiele emocji nakazu jazdy na światłach przez calutki rok. Nie będę ukrywał, że ja właśnie tak jeżdżę i to od początku, kiedy tylko zacząłem prowadzić samochód. Czy wprowadzić obowiązek? Cóż – chyba tak, ale nie jestem tu specjalnie ortodoksyjnym zwolennikiem, bo w ogóle za nakazami, zakazami i regulowaniem mojego życia przez państwo nie jestem. Niemniej jednak uważam, że jazda na światłach spowoduje wzrost bezpieczeństwa, a na pewno go nie zmniejszy. Czemu w ogóle o tym piszę? Sprowokował mnie do tego opublikowany na stronie 4. list czytelnika „AŚ” w tejże właśnie sprawie. Człowiek pisze, że jeździ od 27 lat i to bez wypadku. Gratuluję, ale to może oznaczać, że przy przebiegu powiedzmy 10 tys. km rocznie człowiek ów pokonał dopiero 270 tys. km. Osobiście zrobiłem spoooro więcej i to licząc tylko czas, kiedy poruszam się własnymi samochodami. W okresie ostatnich 10 lat pokonałem bowiem przeszło 350 tys. km. Bo ostatnio mało jeżdżę… Wolałbym więc, by i ów czytelnik – zamiast określania przedziału czasowego – podał liczbę przejechanych kilometrów. By nie było, jak w starym kawale: „szeregowy Kowalski: kopiecie stąd do szesnastej”. Niedzielny kierowca w ciągu 27 lat może pokonać raptem kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. I wcale nie będzie go to predestynowało do zajmowania pozycji wyroczni. Wracając jednak do listu człowieka, który się nawet nie podpisał (zastrzegł dane do wiadomości redakcji „AŚ”). Napisał, że zjeździł całą Europę, przywołał argument o bezsensownym porównywaniu warunków polskich ze skandynawskimi (tu się nawet zgadzam), stwierdził, że i tak wiele samochodów w Polsce oślepia swoimi światłami (tu też muszę przyznać rację), ale ostatni podany argument jest po prostu bzdurą! Czytelnik bowiem zastanawia się, czy przeprowadzono badania nad ilością wypadków w okresach, gdy mamy obowiązek używania świateł przez całą dobę z okresami, gdy tego obowiązku – póki co – nie ma. Ciekawe, czy ten – przedstawiający się za doświadczonego kierowcę – człowiek zauważył, że okres obowiązku używania świateł przypada na czas zmniejszonej przyczepności, bo to okres jesienno-zimowy? Drobiazg? Nie – bardzo ważne kryterium. Podejrzewam więc, że doświadczenie tego czytelnika w prowadzeniu aut jest raczej wytworem jego imaginacji, aniżeli faktem dokonanym. Ja ze swoimi 350 tysiącami km nie uważam siebie za dobrego kierowcę. Uznaję, że po prostu miałem szczęście uczestnicząc do tej pory tylko w jednej kolizji (nie z mojej winy). Było to jakieś 300 tys. km temu. I akurat światła mnie nie uratowały, bo powodem kolizji było zupełnie bezmózgowe zachowanie pijanego człowieczka w maluchu, którego nawet wówczas mógłbym sobie kupić za jedną wypłatę i jeszcze by mi trochę zostało. Ale i tak uważam, że obowiązek jazdy na światłach przyniesie nam więcej korzyści, niż strat, choć to tylko jeden ze środków, które powinniśmy przedsięwziąć, by polskie drogi stały się bezpieczniejsze.
Przy okazji – czy uważacie, że jazda na światłach przez cały rok ma sens? Zapraszam do udziału w ankiecie dołączonej do tego artykułu – znajdziecie ją u góry po prawej stronie.
Na tej samej 4. stronie wypowiedź z forum internetowego „Auto-Świata” dotycząca nowego Twingo. Maniak_Megane_II twierdzi, że nowa odsłona miejskiego maluszka trochę Renaultowi nie wyszła, ale uznał Twingo II za ogólnie ciekawą propozycję.
Wspomniane Twingo zresztą jest bohaterem niewielkiego wprawdzie, ale całkiem miłego artykułu zamieszczonego na stronach 10-11. Co ciekawe w tekście nie krytykuje się dyskusyjnej raczej stylistyki zewnętrznej. Wiemy, że wielu z Was raczej ów design nie przypadł do gustu, my zresztą też nie jesteśmy nim jakoś szczególnie zachwyceni. A przecież mieliśmy okazję zobaczyć Twingo II, i to w kilku egzemplarzach, na żywo w Genewie. „Auto-Świat” podkreśla, iż w nowym Twingo znaleźć można coraz chętnie montowany przez Renaulta Audio Connection Box, czyli uniwersalny interfejs, który umożliwia podpięcie pod fabryczną instalację audio np. zewnętrznego odtwarzacza mp3, czy iPoda. Prezentowaliśmy już to rozwiązanie przy okazji omawiania limitowanej wersji Renaulta Espace Tech Run, a także przy opisie Renaulta Clio w wersji RipCurl.
Artykuł wzbogacony został o tabelkę prezentującą wersje silnikowe, jakie można będzie zamówić z Twingo II. Podstawową jednostką jest silnik 1.2 o mocy 60 KM. Następną – wersja tego samego motoru o mocy 75 KM, a trzecia – silnik 1.2 w 100-konnej odmianie TCE (dostępnej także w Clio III, np. we wspomnianym RipCurl). Gamę uzupełnia 65-konna jednostka 1.5 dCi o 160 Nm momentu obrotowego. Do tej pory diesla w Twingo nie było, ale coraz większa popularność common-raili wymusiła instalację tego typu jednostki napędowej nawet w miejskim z założenia autku.
Ciekawy artykuł znaleźć można było na stronach 12-13. Dotyczył on wprawdzie nie tyle samochodów francuskich, co samochodów w ogóle, ale traktujący o budowie autostrad (czy raczej braku tej budowy) w Polsce tekst był całkiem sensowny. Owszem – parę sformułowań było niezbyt szczęśliwych, ale ogólna wymowa – krytyczna, bo jakże mogło być inaczej – zawierała mnóstwo prawdy. Tylko co z tego?
Na stronie 15. tabelka prezentująca sprzedaż vanów w Polsce w roku ubiegłym w odniesieniu do roku 2005. Okazuje się, że wśród samochodów francuskich najlepszy wynik osiągnął – to pewne zaskoczenie dla mnie – Peugeot 807. Czwarta lokata w kraju ze sprzedażą 202 sztuk (209 w roku 2005), to wystarczająco dużo, by zdecydowanie pokonać piątego w zestawieniu Renaulta Espace (151 sprzedanych egzemplarzy w stosunku do 167 rok wcześniej), czy siódmego Citroëna C8 (84 sprzedane samochody w stosunku do 206 rok wcześniej). Rynek vanów najwyraźniej się załamuje (pewnie na rzecz minivanów) – z pierwszej dziesiątki zestawienia tylko dwa modele (Kia Carnival i Mitsubishi Grandis) mogą się pochwalić dodatnią dynamiką sprzedaży. Ford S-Max debiutował w ubiegłym roku, więc o dynamice trudno mówić, choć przyznać należy, że sprzedano go tyle, że wystarczyło to na zajęcie trzeciego miejsca!
Na stronach 16-17 doniesienia sportowe, wśród których dominuje oczywiście Formuła 1. A w takim wypadku nie mogło zabraknąć wzmianek o Renault F1 Team. Jesteśmy już po pierwszej eliminacji tego sezonu i nie wiadomo, czy barometr „AŚ” faktycznie miał sens. Pokazał on bowiem spadek tylko dla jednego zespołu – właśnie Renaulta – ale my już wiemy, że dzisiejszy wyścig w Australii przyniósł francuskiemu teamowi 4 punkty. Owszem – walka o utrzymanie mistrzowskiego tytułu będzie bardzo trudna, ale nie niemożliwa.
A już od strony następnej zaczyna się porównanie pięciu kompaktów – w tym Peugeota 307.
Z „francuzem” zestawiono VW Golfa V, Kię cee’d, Opla Astrę i Mazdę 3, wszystkie z silnikami o mocach z zakresu 105-115 KM. Test przeprowadzili dziennikarze z niemieckiej wersji pisma, co może budzić pewne zastrzeżenia w stosunku do obiektywizmu ocen. Nawet nieco większe zastrzeżenia, gdyby to polscy dziennikarze oceniali te auta… Zaczyna się jednak ciekawie – od porównania cen, przy czym zdziwienie Autorów budzi bardzo wysoka cena Golfa przy mizernym wyposażeniu wersji podstawowej – piszą wprost o braku klimatyzacji, a nawet radia! Nie wiem, co ich tak dziwi – my od dawna wiemy, że w VW płaci się za logo firmy, a reszta wymaga już dopłaty. Słonej dopłaty, dodajmy…
Podobnie rzecz ma się z Oplem. Kosmiczna cena przy ziemskim wyposażeniu, a i to godnym raczej krajów trzeciego świata… Dziwne jednak, że podobny zarzut spotkał Peugeota. Jest przecież zauważalnie (o 10-15%) tańszy od niemieckiej konkurencji, a wyposażenie standardowe ma – co normalne – bogatsze. Co ciekawe – w zestawieniu uwzględniono bogatszą wersję Golfa Q-Line, bo gdyby nie to, niemieckie toczydło wypadłoby wbrew oczekiwaniom…
Mimo uznania, że VW jest totalnym zdziercą, jeśli chodzi o cenę ESP – Golf i tak wygrał porównanie. Ale zanim dojdziemy do mojej ulubionej tabelki z punktami, przyjrzyjmy się jeszcze samemu tekstowi. Rzecz niesamowita – uznano zawieszenie Golfa V i Astry III za zapewniające spory komfort. Chyba się wybiorę do dealerów obu marek i poproszę o chwilę katuszy, czyli jazdę próbną. Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby zawieszenia tych tłukowatych zwykle modeli okazały się komfortowe. Bo o ile jeszcze w Astrze I można było o komforcie mówić, to w Golfie ostatnie sensowne zawieszenia montowano bodajże w odsłonie II. Czyżby V była tak diametralnie różna od IV?
Oczywiście nie mogło zabraknąć krytyki skrzyni biegów w Peugeocie. Również hamulce francuskiego auta nie przypadły do gustu testującym samochody dziennikarzom. Co ciekawe – na ciepło okazały się niewiele gorsze od tych z Golfa, choć na zimno różnica wynosi rzeczywiście aż 1,5 metra. Dało to różnicę w punktacji rzędu 4 punktów, a więc nie tak znowu dużą.
Skoro już o punktach mowa, to zostawmy tekst i zajrzyjmy do tabelek. Peugeot wraz z Oplem uzyskały najmniej punktów za przestronność z przodu. To ciekawe, bo 307ka oferuje wprawdzie faktycznie odrobinę mniej miejsca na długość (chodzi o wartość maksymalną, jak i zakres regulacji), ale różnice są minimalne – rzędu 2-3 cm. Jedynie w Golfie da się odsunąć fotel o 6 cm dalej, ale zakres regulacji jest tam podobny, jak u konkurencji. Za to na wysokość 307ka jest taka sama, jak Golf, a reszta stawki oferuje mniej miejsca. Golf jest też szerszy, ale jedynie o 0,5 cm, a brakuje mu z kolei 2 cm do cee’da, więc osobiście uznaję, iż zdyskredytowanie Peugeota za ilość miejsca z przodu jest po prostu nadużyciem. Moim zdaniem powinien otrzymać o jakieś 3 punkty więcej.
W zakresie przestronności z tyłu również dołuje Peugeot. Tu faktycznie miejsca jest nieco mniej, niż u konkurencji, choć ważny parametr – szerokość wnętrza – pozwala śmiało patrzeć w reflektory konkurencji – ciut lepiej jest tylko w o wiele nowszym Golfie i nowiutkiej Kii. Pozostałe oceny nadwozia były już bardziej obiektywne.
W zakresie elastyczności Peugeot z Oplem okazały się najlepsze. Pod względem przyspieszeń 307ka z motorkiem 1.6 niestety okazał się najsłabszy. Lew jest jednak dobrze wyciszony. Jak już wspominałem – odebrano mu punkty za skrzynię biegów. Uważam, że to czepianie się na siłę. Podobnie ocena za zachowanie się podczas jazdy. Co to w ogóle znaczy? Również komfort jazdy – z którego słyną francuskie samochody – oceniono w „AŚ” najniżej. Toż to naprawdę jakaś bzdura! O nienajlepszych w tej stawce hamulcach już wspominałem…
Peugeot odzyskał nieco punktów za cenę. W zakresie zużycia paliwa plasuje się tak, jak reszta stawki, za wyjątkiem Golfa, który obniża koszty z tego tytułu poprzez swoją sześciobiegową skrzynię biegów. Ale już oceny za wyposażenie w zakresie komfortu wydają mi się zupełnie niezrozumiałe. Peugeot otrzymał w tej kategorii najniższą notę! Jest tu bowiem dość porównywalny z Golfem (przypominam – standardowa 307ka Trendy z dość mocno doposażoną wersją Q-Line), a otrzymał od niego o 7 punktów mniej. Przegięcie! Peugeotowi odebrano tu – moim zdaniem – jakieś 4-5 punktów. Również najgorzej oceniono 307kę w zakresie oferowanego bezpieczeństwa. Owszem – trzeba dopłacić (raptem 1.200 zł) za poduszki boczne i kurtynowe, co w Astrze kosztuje już 2.000 zł; owszem – trzeba dopłacić 2.000 zł za ESP (które u Opla kosztuje 3.250 zł. a u VW aż 5.490 zł), ale to i tak poziom wypasu analogiczny, jak w Oplu i niemal identycznym, jak w VW i Kii. Mimo to Golf dostał za bezpieczeństwo 13 punktów, a Kia 15. Opel otrzymał ich 7, a Peugeot tylko 6. Moim zdaniem skrzywdzono Peugeota o jakieś 5-6 punktów. Ciekawe też, że nie uwzględniono kosztów opcji…
Peugeot z Oplem zyskali na przeglądach (dwa razy rzadziej, niż u VW i Kii), ale i tak nie pozwoliło im to błysnąć w ostatecznej punktacji. Zestawienie bowiem wygrały Golf i cee’d uzbierawszy łącznie po 440 punktów, tuż za nimi (439 punktów) uplasowała się Mazda, czwarte miejsce przypadło Oplowi (422 punkty, a w ogonku znalazła się 307ka, której naliczono jedynie 404 punkty. Jak wspominałem wyżej – moim zdaniem zaniżono wynik Peugeota o łącznie minimum 15 punktów. Owszem – może nie zmieniłoby to ostatecznej klasyfikacji, ale nie wyglądałoby, że 307ka jest o klasę gorsza od rywali. Bo nie jest!
„Auto-Świat”, to nie „Playboy”, ale wzorem legendarnego miesięcznika umieścił na rozkładówce ogromną atrakcję numeru – test Dacii Logan MCV. Pojawienie się tego modelu w ogóle pozwala polskim dziennikarzom odzyskać twarz. Po głębokiej i intensywnej krytyce Logana sedan (w zasadzie tylko my oceniliśmy to auto naprawdę obiektywnie) nie można było przecież przenieść tej krytyki na model MCV, który zachwycił całą zachodnią Europę! Dziennikarze polskojęzycznych pism postanowili więc skorzystać z okazji i nowy model oceniają już niemalże w samych superlatywach. Nie inaczej rzecz się ma w „AŚ”. Tym razem nad odmianą kombi rozpływa się Redaktor Krasnodębski, o ile pamiętam, stosunkowo pozytywnie nastawiony do motoryzacji francuskiej w porównaniu do swoich kolegów po fachu.
Pan Michał ocenę MCVa rozpoczyna jednak od… znalezienia zalet wersji sedan! Szok. Znajduje je, co mnie osobiście nie dziwi, bo już latem pisaliśmy przecież, że Logan, to bardzo interesujące auto. Potem Redaktor Krasnodębski przechodzi jednak do meritum, czyli do wersji MCV i stwierdza wprost: „Nawet płacąc trzykrotnie więcej za 7-osobowe kombi, trudno byłoby znaleźć auto, w którym pasażerowie zasiadający na dodatkowych fotelach [chodzi mu o ostatni rząd siedzeń] mieliby tyle miejsca na nogi i nad głowami jak w Loganie! Logan MCV, to samochód dla 7 osób, a nie „5+2””. Cóż – doszliśmy do tego jeszcze zanim wsiedliśmy do wersji kombi, a nasze przypuszczenia potwierdził intensywny test, jakiemu przedstawiciele naszej redakcji poddali Logana MCV na trasach Europy. Pokonaliśmy bowiem wersją kombi przeszło 4.500 km i… było warto!
Wróćmy jednak do artykułu w „Auto-Świecie”. Redaktor Krasnodębski słusznie stwierdził, że Logan MCV jest samochodem przestronnym, komfortowym, oszczędnym (w testowanej przez „AŚ” wersji diesel) i wszechstronnym. Istotnie – spalanie 1.5 dCi na średnim poziomie 5,3 litra, to bajka w porównaniu z niemal 10 litrami, jakie my osiągnęliśmy z benzynowym silnikiem 1.6 16v. Fakt – cisnęliśmy Logana dość mocno po zachodnioeuropejskich autostradach (no tak wschodnioeuropejskich praktycznie nie ma ;-) ), ale nie zmienia to faktu, że jeśli myślicie o oszczędnym gospodarowaniu paliwem, to diesel będzie lepszą propozycją. Tym bardziej, że diesel jest droższy od benzyniaka 1.6 16v jedynie o 2.200 zł przy tym samym poziomie wyposażenia. Ceny Logana MCV możecie obejrzeć tutaj, a ewentualnych dodatków do niego – tutaj.
Na górnej połowie strony 28. zaprezentowano Citroëna C4 „by Loeb” Wprawdzie w innym kolorze, niż na zdjęciu poniżej, ale czy kolor ma znaczenie? ;-)
Skoro jednak już o kolorach mowa, to podoba mi się fragment tekstu: „Samochód oferowany jest w kolorze czerwonym lub czarnym (…)”, zwłaszcza w odniesieniu do wspomnianego zdjęcia, gdzie wyraźnie widać C4 w kolorze… granatowym! I nie sądzę, by było to złudzenie wywołane światłem słonecznym. Albo więc graficy „podrasowali” fotkę, albo coś tu jest nie tak… Jeśli ktoś z Was zdecyduje się opłacić sobie dostęp do e-wydania „Auto-Świata”, to polecam zajrzenie tutaj, a przekonacie się, jaki kolor miało C4 „by Loeb” na zdjęciu ilustrującym krótki test tego auta.
„Auto-Świat” testował C4 „by Loeb” z dwulitrowym dieslem o mocy 138 KM. To jeden z pięciu silników, jakie można zamówić z tą wersją. Pozostałe, to benzynowe 1.6 16v 110 KM, 2.0 16v 143 KM i 2.0 16v 180 KM. Oszczędni mogą wybrać jeszcze 1.6 HDi 110 KM. Samochód ma poza tym usportowione zawieszenie i parę dodatków, a o tym, co i za ile można do niego zamówić, możecie poczytać w naszym artykule.
Na stronie 29. w artykule „Jak rozliczą akcyzę” jeden z przykładów stanowi Renault 19 Chamade 1.8 z roku 1988.
Jako konkurenta VW Caddy zasilanego gazem ziemnym opisanego na stronach 30-31 zaprezentowano m.in. Renaulta Kangoo wyposażonego w instalację na gaz CNG. Auto kosztuje 62.830 zł, czyli aż 17.295 zł mniej, niż wspomniane Caddy!
Na stronie 35. po raz kolejny pojawia się Citroën C4. Tym razem w dziale porad pojawiło się pytanie o dokładność wskazań prędkościomierzy. W odpowiedzi napisano, że Citroën C4 pokazuje prędkość faktyczną. Potwierdza to badania, jakie prowadzono jakiś czas temu – Citroëny miały najdokładniejsze wskazania liczników prędkości.
Do ilustracji artykułu „Myśl, jak jedziesz” ze strony 36. użyto zdjęć z Renaultami Clio i 19 oraz Peugeotem 405. Wydaje mi się, że sensowniejsze byłoby wykorzystanie zdjęć samochodów marki VW, bo z moich obserwacji wynika, iż baaardzo wielu kierowców aut tej właśnie marki za nic ma przepisy ruchu drogowego, w tym używanie kierunkowskazów. Chyba, że „kierunki”, to też dodatkowe wyposażenie u VW i niewielu nabywców się na nie decyduje…
No i czas na kolejny raport TÜV, tym razem dotyczący samochodów 8-9-letnich. Znaleźć go można było na stronach 44-45. Auta francuskie tym razem wypadły następująco:
30. Citroën Xantia
40. Peugeot 406
47. Peugeot 106
48. Renault Espace
55. Peugeot 306
58. Renault Laguna
63. Citroën Saxo
73. Renault Scenic
75. Citroën Berlingo
76. Renault Clio
78. Renault Megane
80. Citroën ZX
82. Renault Twingo
Warto zauważyć, że Xantia okazała się lepsza od Octavii, BMW serii 7, Mercedesa S-Klasse, Hondy Accord, Opla Vectry, czy Mercedesa E-Klasse. Peugeot 406 jest mniej awaryjny od Volvo S40/V40, BMW serii 5, czy Audi A6. Od Peugeota 106 i
I to był już ostatni artykuł, w którym wzmiankowano o samochodach francuskich w dezaktualizującym się już „Auto-Świecie”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze