Citroën DS4 Sport Chic 2.0 HDi trafił do naszej redakcji u progu lata i był przez kilka dni intensywnie testowany. Mocny silnik w niewielkim nadwoziu, duży moment obrotowy i sporo dodatków premium we wnętrzu. DS4 to bardzo udane połączenie kilku lubianych przez kierowców elementów.
Francuska motoryzacja od lat wyznacza standardy w zakresie stylu, o którym się mówi, na temat którego się dyskutuje. Dla przykładu większość samochodów niemieckich designem za serce nie chwyta, chyba że będzie to chwyt przedzawałowy spowodowany rozległymi obszarami nudy ;-) Francuzi, oprócz tego, że wygodne i przyjemne, konstruują też samochody piękne. Albo może inaczej – budują auta interesujące stylistycznie, bo jednak nie każdemu podobać się one muszą. Jeśli jednak ktoś jest wrażliwy na piękno, na design, na oryginalność, obok samochodu francuskiego obojętnie nie przejdzie.
Citroën od kilku lat – z sukcesami – rozwija gamę DS. W niektórych krajach, zwłaszcza w Chinach, są one wręcz oferowane jako odrębna marka! DS3, DS4 i DS5 są samochodami odważnymi stylistycznie, niebanalnymi, aż kłują w oczy na polskich drogach, gdzie króluje nijakość spowodowana zalewem Volkswagenów, Škód i starych modeli Audi. Ktoś, kto idąc ulicą zwraca uwagę na to, co dzieje się wokół niego, z pewnością zauważy przejeżdżający model gamy DS, ale niekoniecznie powie, że zwrócił szczególną uwagę na Golfa, Octavię, czy Passata. Owszem, na pewno jego wzrok gdzieś te samochody zarejestrował, ale nie zwrócił na nie szczególnej uwagi – zarówno z powodu statystycznie częstej obecności na polskich drogach, jak i z powodu stylistycznej nijakości tych pojazdów.
Citroën od lat szokował stylem. Nie tylko stylem zresztą. Ale jeśli chodzi o design, to przypomnijcie sobie takie modele, jak 2CV, DS, CX, AX, XM, Xantia, czy w ostatnich latach cała gama DS. To samochody odmienne, niż wszystko, co w ich czasach oferował świat. DS podczas swojej premiery w 1955 roku na paryskim salonie musiał sprawiać wrażenie, jakby na stoisku Citroëna wylądowali kosmici! Największe żelazko świata, czyli Citroën XM, do dziś rzuca się w oczy, bez względu na to czy jedzie, czy stoi, czy leży ;-) Nie inaczej jest z gamą DS, której przedstawiciela niedawno miałem przyjemność testować.
Otrzymaliśmy autko nowiutkie – kiedy odebrałem je z parku prasowego, na liczniku było tylko 11 km. Ponieważ staramy się dbać o samochody testowe jeszcze bardziej, niż o swoje prywatne, dość delikatnie traktowaliśmy znajdujący się w noworodkowym okresie silnik 2.0 HDi, co nie znaczy, że nie sprawdziliśmy, jak sobie radzi ;-) 160 KM kusiło, co przy wielkiej elastyczności i wysokich pokładach mocy i momentu obrotowego drzemiących pod maską pozwalało się czuć na polskich drogach naprawdę bezpiecznie.
Mam jednak jedną uwagę. Samochód był praktycznie fabrycznie nowy, a mimo to elementy amortyzujące pokrywę silnika wykonane z jakiegoś gąbczastego tworzywa były zwyczajnie popękane, i to po obu stronach (możecie to zobaczyć na ostatnim zdjęciu zamieszczonym poniżej). Zastanawiam się, dlaczego tak się stało, bo to zdecydowanie nie było zamierzeniem konstruktorów – jestem o tym przekonany. To naprawdę mocno mnie zdziwiło i uważam, że w aucie za takie pieniądze zwyczajnie nie przystoi. Drobiazg, ale zastanawiający.
DS4 Sport Chic, to najwyższa (nie licząc odmiany Ultra Prestige) wersja wyposażeniowa. Na pokładzie testowanego samochodu nie zabrakło sporej liczby urządzeń wspomagających kierowcę podczas jazdy, bądź uprzyjemniających mu podróż. Była nawet rzucająca mnie na kolana brązowa tapicerka wykonana ze skóry, którą uformowano na wzór bransolety męskiego zegarka. Wygląda to po prostu obłędnie i na swój sposób dodaje nieco męskiego charakteru w aucie, w którym tak naprawdę świetnie poczują się także kobiety. Dodam zresztą, że po obejrzeniu i bliższym zapoznaniu się z tym samochodem na model DS4 zdecydowała się siostra cioteczna mojej żony, której mąż, stateczny z reguły, z radością jej zamiarom przyklasnął. Tyle, że wybiorą sobie silnik benzynowy 1.6 THP, ale w ich przypadku będzie to lepszy wariant zespołu napędowego.
Ale dobra, skończmy z prywatą. DS4 jest samochodem kompaktowym, choć dzięki odrobinę podwyższonemu zawieszeniu wiele osób zalicza go do crossoverów. Nie wiem, czy samo to zawieszenie wystarczy do zmiany klasyfikacji – jak dla mnie jest to po prostu kompaktowy samochód, który… niekoniecznie warto traktować jako auto rodzinne. Po prostu miejsca na kanapie jest relatywnie niewiele, zwłaszcza jeśli mówimy o przestrzeni wzdłużnej, na nogi. Gdy za kierowcą mojego wzrostu (181 cm) zechciałby się usadowić podobnie zbudowany pasażer, to już mu specjalnie wygodnie nie będzie. Nawet wyrośnięty nastolatek nie musi się tam czuć zbyt dobrze. Mniejsze dzieci, takie do lat 12 mniej więcej, podróżować tam będą bez problemów przestrzennych, ale osoby dorosłe posadowione z tyłu nie powinny być raczej zbyt wielkich rozmiarów. Trochę też zniechęca dość wąski otwór drzwiowy, przez który wsiada się, bądź wysiada z tylnej części nadwozia Citroëna DS4, a także znikoma w tym miejscu powierzchnia przeszklona. I to chyba największe wady, albo może najmniejsze zalety ;-) tego samochodu.
Skoro już jesteśmy przy tylnych drzwiach, to nie można nie wspomnieć o oryginalnie umiejscowionej klamce. Jeden z moich współpracowników, pan po sześćdziesiątce wprawdzie, myślał, że sobie z niego żartuję, gdy mówiłem, że klamka naprawdę jest! ;-) Próbował już otwierać tylne drzwi… od wewnątrz, sięgając przed słupkiem B do wewnętrznej klamki! Kiedy pokazałem mu, co i jak, nie mógł się nadziwić stylistyce. Warto jednak uważać na te drzwi, bo klamka została umiejscowiona w wystającym rogu, o który łatwo można się poobijać, jeśli ktoś nieuważny.
DS4, to samochód może odrobinę mniej funkcjonalny, niż C4, z którym tak naprawdę dzieli całkiem sporo podzespołów, ale też DS4 ma więcej charakteru. Bardziej prestiżowy model charakteryzuje znacząco większy indywidualizm. To po prostu samochód dla specjalnego klienta – zamocowane na stałe szyby w tylnych drzwiach nie spodobają się niejednemu klientowi, mimo naprawdę wydajnej przecież klimatyzacji. W Polsce ludzie są jednak bardzo konserwatywni i wychodzą z założenia, że skoro jest szyba, to musi się dać otworzyć, choćby jeden raz ;-)
W Citroënie jednak nic nigdy być nie musi. Przykładem są przednie fotele. Ten kierowcy jest oczywiście elektrycznie sterowany, podgrzewany, wyposażono go też w funkcję masażu. Pasażer również ma do dyspozycji masażer i podgrzewanie, ale już cały fotel ustawia sobie ręcznie. To zaskakujące, prawda? Skoro już pokuszono się o takie bajery, czemu pozbawiono prawy fotel sterowania elektrycznego? Od razu przypominają mi się stare „hydrauliki” wyposażone w automatyczną klimatyzację i szyby na korbki ;-) Tak, Citroën miewał różne pomysły na temat wyposażenia swoich aut…
DS4, to samochód dla człowieka, który ma styl i pieniądze, ale ani z jednym, ani z drugim nie musi się ostentacyjnie obnosić. Poszukuje samochodu skrojonego na miarę, który pozwoli nie tylko przemieszczać się z miejsca na miejsce, ale uczyni to w sposób wygodny, przyjemny dla kierowcy i pasażerów, z dyskretną, ale wysublimowaną elegancją, a gdy trzeba – i przyspieszyć potrafi. 160 KM testowanego dwulitrowego diesla świetnie sobie radziło w dyscyplinie „na dochodzenie” goniąc testowanego w naszej redakcji dokładnie w tym samym czasie Renault Grand Scenic’a ze 130-konnym silnikiem 1.6 dCi Energy. Fakt, jadąc Scenic’iem nie uciekałem tak naprawdę, ale jeśli nawet z powodu dużego ruchu DS4 zostawał choć na chwilę z tyłu, to 160 koni nie próżnowało, gdy po chwili do mnie doskakiwał. A konie te ochoczo brały się do pracy po każdym smagnięciu ich pedałem przyspieszacza. Do tego silnik ów zachwycał elastycznością, zwłaszcza w porównaniu do wspomnianego minivana Renault, w którym jednostka 1.6 dCi Energy nie wzbudziła we mnie zwyczajowego ;-) zachwytu.
Dwulitrowy diesel PSA działał zdecydowanie bardziej zgodnie z moimi oczekiwaniami. Niestety w wersji Sport Chic jest to auto dość twardo zawieszone, co jeszcze wzmagały opony w rozmiarze 225/45R18, które zapewniały wprawdzie znakomite trzymanie się drogi, ale ograniczały resztki komfortu płynącego z zawieszenia. Jeśli więc oprócz tej dyskretnej elegancji i znakomitych materiałów wykończeniowych poszukujecie typowo francuskiego komfortu, to nie zawracajcie sobie głowy topową odmianą DS4. Ale oczywiście są wersje tańsze, które standardowo występują na oponach o mniejszej średnicy wewnętrznej i wyższym profilu, co poprawia nieco komfort jazdy. W wersji So Chic standardem są na przykład koła 16-calowe (ze stopów lekkich oczywiście), zaś w bazowej Chic – 16-calowe stalowe.
No ale są klienci, którzy lubią twardo zawieszone samochody. Nie mówię to u fanach zaodrzańskiej motoryzacji, którym wydaje się, że im twardziej, tym lepiej, bo tak się naczytali w gazetach i tak im mówili znajomi. Budowa i strojenie zawieszeń samochodowych, to trudna sztuka i nie wystarczy ich tylko utwardzić – widziałem wiele takich „stuningowanych” aut, których prowadzenie, to ciągła walka. Sztuką jest zapewnienie udanego kompromisu pomiędzy pewnością prowadzenia, a komfortem jazdy. W DS4 to się udało nieźle, choć twardość nastawów auta w wersji testowanej była – jak dla mnie – przesadzona. Choć z drugiej strony jazda tym samochodem potrafiła dać sporo przyjemności – samochód świetnie trzymał się drogi, był przewidywalny, w zakrętach dawał dużo radości, ale gdy droga robiła się dziurawa – przyjemność się w dużej mierze kończyła. Jeśli więc mieszkacie gdzieś, gdzie asfalt jest gładki i kręty – bez namysłu bierzcie wersję Sport Chic na 18-calowych alusach, tym bardziej, że są śliczne i rozmiarowo idealnie pasują do całej sylwetki samochodu.
Z płynnie oddającym moc silnikiem zapewniającym naprawdę dobre osiągi znakomicie współpracowała sześciobiegowa skrzynia. Naprawdę trudno jej zarzucić jakieś niedociągnięcia, choć w prasie motoryzacyjnej znajdziecie zapewne inne opinie. Ale oni tam chwalą rozwiązania stosowane przez niemieckie koncerny. Jestem przekonany, że w „ślepym teście” najprawdopodobniej nie odróżniliby, w jakim samochodzie zmieniają biegi, ale cóż…
Zgodzę się natomiast z opinią, że gdy ktoś jest nieprzyzwyczajony do francuskich rozwiązań i bogatego wyposażenia, może się w pierwszej chwili spędzonej w kokpicie DS4 poczuć lekko przytłoczony. Nie ma tam, tak naprawdę, zbyt wielu przycisków i sterowników, a te, które są, pogrupowano w logiczny sposób, ale przytłaczać może kierownica. Na konsoli środkowej bowiem znajdziecie panel obsługi zestawu audio (w testowanej wersji zamontowano system japońskiej firmy Denon – gra bardzo przyjemnie), niżej panel obsługi klimatyzacji (dwustrefowej, oczywiście) i nawiewów. Ale już na kierownicy jest kolejnych dwanaście przycisków i cztery pokrętła. Owszem, są prosto opisane i szybko można się nauczyć obsługi tego wszystkiego, ale nie każdy jest w stanie łatwo to ogarnąć. Sądzę jednak, że miłośnicy aut francuskich i tak poczują się w DS4, jak w domu ;-)
Jak jednak pokazuje praktyka, we wnętrzu Citroëna DS4 odnajdują się także ludzie, którzy pierwszy raz w życiu kupili samochód tej marki. Okazuje się więc, że styliści stworzyli dzieło, które trafia w gusta nie tylko miłośników samochodów sygnowanych szewronami, ale także ludzi, dla których jest to pierwszy Citroën w życiu. I chyba się oni nie zawodzą w swoim wyborze, a może nawet chwalą te samochody znajomym, bo sprzedaż gamy DS, w tym DS4, utrzymuje się na dobrym poziomie. Nawet w Polsce, niełatwej przecież dla francuskich marek, tylko w tym roku (od stycznia do maja włącznie) sprzedało się 241 egzemplarzy DS4 i jest to najlepiej sprzedający się w naszym kraju model tej gamy. Na DS5 zdecydowało się w tym samym czasie 150 osób, a na DS3, najtańszy przecież w tej serii, tylko 67. Łącznie daje to 458 samochodów, czyli przeszło 9,5% całej sprzedaży marki w naszym kraju w tym okresie. Może nie jest to bardzo dużo, ale też wcale niemało, biorąc pod uwagę, że nie są to tanie samochody. Dodajmy, że DS4 znalazło więcej nabywców, niż C3 Picasso, a na drogiego przecież DS5 zdecydowało się niemal dwa razy więcej klientów, niż na taniego, miejskiego Citroëna C1. Z kolei łączna sprzedaż DS4 i DS5 okazała się wyższa, niż sprzedaż funkcjonalnego kompaktowego minivana C4 Picasso*. Dość zaskakujące, prawda?
DS4 jest autem, które zachwyca francuskim stylem, dynamiką, elastycznością, solidnością wykonania, wyposażeniem, prowadzeniem. Niestety jest mało citroënowe pod względem komfortu zawieszenia, ale chyba taki był zamysł projektantów, którzy – jak sądzę – chcieli do marki przyciągnąć klientów, którzy dotychczas nie mieli kontaktu z autami spod znaku szewronów. To się najwyraźniej udało, bo zarówno DS4, jak i cała gama DS., sprzedaje się bardzo dobrze, a zgodnie z wprowadzanymi przez PSA regulacjami pozycjonowania produktów ma być na szczycie osiągnięć tego koncernu. I w pełni zasługuje na tę lokalizację, bo to naprawdę udany samochód. A że nieco odchodzi od wieloletniej tradycji budowania Citroënów komfortowych zawieszeniowo? Cóż – życie płynie i kto się nie zmienia, nie ewoluuje, ten się cofa w zastraszającym tempie. Citroën zaś przyzwyczaił nas do tego, że zawsze był w awangardzie. I to jest niezmienne!
Dziękujemy firmie Citroën Polska za użyczenie samochodu do testu
tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk, Aleksandra Gregorczyk, Dominika Gregorczyk
* Dane zaczerpnięte z serwisu CarMarket
Najnowsze komentarze