Nowe Renault Clio 1.0 z fabryczną instalacją gazową i silnikiem o mocy 100 KM trafiło do nas wtedy, gdy za oknami naszych mieszkań i domów zrobiło się zimno i zaczął padać śnieg. Wymarzone warunki by sprawdzić, ile taki samochód pali w warunkach miejskich przy dość niskich temperaturach na zewnątrz.

Zacznijmy od ceny. Clio w wersji Techno kosztuje 89.300 zł, do tego dochodzą ewentualne dopłaty do opcji i lakieru. Możemy jednak skorzystać z bardzo dobrej pomocy – po szczegóły odsyłamy do salonów marki, tam można dostać indywidualną ofertę.

Renault Clio V po faceliftingu wygląda dojrzale i nowocześnie. Sprawia to przede wszystkim nowy przód, który stworzył były główny projektant Peugeot. Skojarzenia z marką z lwem widać na pierwszy rzut oka. Zmiany wyszły tu zdecydowanie na dobre. Sylwetka Clio jest elegancka, proporcjonalna, a w kolorze czerwonym (dopłata 2.400 zł), który do nas trafił, wygląda znakomicie – szczególnie w te szare dni. Koła mają standardowo 16” i większych nie trzeba. Tapicerka materiałowa z boczkami i tyłem ze skóry eco są w standardzie wersji Techno, którą testowaliśmy – jest jeszcze wyższa, Esprit Alpine, ale nie oferuje… LPG.

Z rzeczy, na które warto zwrócić uwagę: butlę zamontowano pod podwójną podłogą bagażnika (i to tą podwójną!), nie zajmuje więc miejsca w środku i nie ogranicza pojemności kufra. Na wyposażeniu otrzymujemy trójkąt ostrzegawczy i zestaw naprawczy, nie ma koła zapasowego.


W naszej wersji mieliśmy jeszcze pakiet zimowy (kierownica podgrzewana i fotele też z grzaniem, za 1.500 zł) – ten zestaw warto mieć, bo nagrzewa się szybko i zapewniam, że w naszych warunkach klimatycznych jest to bardzo przyjemne uczucie, zimą w tak małym autku mieć ciepłą kierownicę i tylną część ciała. Świetnie działał aktywny regulator prędkości (3.200 zł driving techno). Na pokładzie mieliśmy też zestaw Bose (4.200 zł) z nawigacją – auta w parkach prasowych są najczęściej „wypasione” na maksa. byśmy mogli to wszystko przetestować. Sam system multimedialny jest bardzo prosty w obsłudze, wieloma funkcjami można sterować z klawiszy – łatwo i bezproblemowo. Ergonomia Clio jest bez zarzutu.
Samochód opisywaliśmy już szczegółowo przy okazji testu wersji hybrydowej, więc tu skupię się głównie na odczuciach z jazdy ze 100-konnym benzyniakiem z instalacją gazową oraz na spalaniu.

Pierwsze wrażenie po uruchomieniu silnika? Trzycylindrowa jednostka pracuje bardzo cicho. Początkowo na benzynie, w zależności od temperatury przełącza się albo od razu na gaz (jeśli jest kilka stopni na plusie) lub pracuje przez kilometr-dwa i po rozgrzaniu się przechodzi na LPG. Gdy otworzymy maskę podczas pracy na gazie, to dobrze usłyszymy pracę wtryskiwacza – stuk stuk. W środku tego efektu oczywiście nie ma.

Jak szybko Clio się nagrzewa? Jeśli jedziemy, to po kilku minutach z nawiewów płynie przyjemne ciepełko.

Auto rusza chętnie, sprawia wrażenie szybkiego i zwinnego, 100 KM i 170 Nm maksymalnego momentu obrotowego w Clio to dobre połączenie. Skrzynia ma sześć biegów, jest manualna, wszystko działa płynnie i przyjemnie. Wrażenie zwinności towarzyszyło mi przez cały test, bo dawno już tak małym autem nie jeździłem i niska waga ma jednak swoje plusy.

No i najważniejsza kwestia – ile to pali gazu? W końcu Clio to auto do miasta. Test prowadziłem więc w warunkach typowo miejskich: krótkie przejazdy po kilometr – kilka kilometrów, postój, przerwa, dynamiczna jazda lub jazda w korkach i tak cały tydzień. Na liczniku uzbierało się nieco ponad 400 kilometrów, nieco mniej niż nasze typowe testy, ale za to z idealnym przeglądem spalania. Efekt? 9,2 litra na 100 kilometrów według komputera pokładowego – bo instalacja LPG jest z nim zintegrowany w pełni.

Dużo to czy mało? Jak na warunki zimowe, ujemne temperatury, dynamiczną jazdę i krótkie odcinki – nie wydaje mi się to wynikiem, który mógłby szokować in minus. Koszty pozostają rozsądne.

Clio V FL ze 100-konnym silnikiem z fabryczną instalacją gazową to bardzo rozsądny wybór. Zapewnia sporą dawkę komfortu, jest dobrze wyciszone, łatwe w obsłudze, wyróżnia się stylistyką i zapewnia niskie koszty eksploatacji. Wady? Auto mogłoby być nieco tańsze – tu pomogą aktualne promocje w Renault. Poza tym trudno się do czegoś przyczepić. Podkładka na telefon komórkowy z ładowarką nie jest zbyt rozgarnięta, trzeba dość precyzyjnie telefon ustawiać, aby włączyć ładowanie indukcyjnie. Poza tym Clio, to naprawdę dopracowana konstrukcja.

Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie auta do testu
Najnowsze komentarze