Moim ulubionym towarzyszem jazdy jest traktor. Poczciwe to stworzenie wolno, z namysłem i spokojnie wędruje sobie na swoich czterech kołach po drodze. Jedno większe, drugie mniejsze, każde wolne. Traktor, jak wie każdy, składa się z jednostki właściwej a czasem ma z tyłu podczepiony dodatek. Taki bonus, w postaci przyczepy, dwóch, albo jakichś rolniczych dodatków. Brona, pług czy co kto woli. Dla każdego coś miłego. Jeśli wykonamy pewną inżynierię genetyczną i połączymi traktor z drogą krajową, uzyskamy tasiemca. W języku kierowców zwanego korkiem. Nie ma nic milszego dla siedzącego za kierownicą człowieka od tasiemca. Miło się zwalnia, patrząc na nieubłagane kilometry, człowiek jedzie od razu spokojniej i tylko wewnątrz podnosi się ciśnienie. Pół biedy jak taki traktor na krajówce jedzie kilometr i grzecznie zjeżdża na pole, by podjąć znój i trud rolniczy. Gorzej jak rolnik właśnie postanowił wyskoczyć swoim bolidem Formuły R(olniczej) do najbliższego GSu, oddalonego o dziesięć kilometrów. Albo jedzie spokojnie na targ, wioząc świnki.
Nie, to nie jest tak, że traktora wyprzedzić się nie da. To żaden problem, nawet stuningowane Cinquecento da sobie z tym radę, a posiadacze aut francuskich tym bardziej na brak koników mechanicznych narzekać nie będą. Tylko co z tego, kiedy każdy taki traktor na drodze powoduje genialny spadek średniej prędkości. I z oczekiwanych 80 kilometrów na godzinę (marzenie) robi nam się jakieś 50. Wspaniała perspektywa, szczególnie gdy ktoś próbuje pojechać na wakacje, załadowany samochód, piątka głodnych wrażeń dzieciaków i on – dumny kierowca bombowca – pokonujący przeszkody na trasie. Jak się trafi dobry dzień, to takich tasiemców zalicza się naście. I potem korek wynikający z samego dużego ruchu, już przy morzu.
Pół biedy, kiedy jedzie się Citroenem, Peugeotem czy Renault. Może być nawet Dacia :-) Też przyjemnie. Ale pomyślmy i łączmy się bólu z tymi biednymi kierowcami innych marek, na przykład niemieckich. Im do kompletu wrażeń traktorowych dochodzi jeszcze stres wynikający z braku komfortu jazdy. Niemiecki temperament zawieszenia dobija nawet największych twardzieli.
Oczywiście traktory muszą gdzieś jeździć. I muszą być w ruchu. Miły obyczaj, znany z krain zachodnich, jest taki, że kiedy kierowca widzi, że za nim tworzy się wężyk z powodu jego wolnej jazdy, to zjeżdża na pobocze i przepuszcza kolejkę. Dojedzie parę minut później, ale uprości życie wielu innym osobom. Propagujmy ten zwyczaj szeroko, bo jednak warto. O ile znajdzie się odpowiednie miejsce do zjechania, bo na krajowych drogach w Polsce wcale o to niełatwo!
Najnowsze komentarze