Citroën DS pokazany w 1955 roku był cudem techniki. Zaawansowany, lata świetlne wyprzedzający swoją epokę, zrobił ogromne wrażenie nie tylko na klientach ale też na konkurentach. Na fabryki motoryzacyjne w Europie padł blady strach, bo DS oznaczał dla nich konieczność szybkiej zmiany profilu produkcji. W przededniu premiery DS ich samochody były przecież nowoczesne, aktualne i komfortowe. W dniu odsłonięcia francuskiej „bogini” wydawały się już przestarzałe i mało kto chciał je kupować. Wszyscy mówili tylko o Citroënie DS i porównywali samochody innych firm właśnie do tego auta.
Chcesz zobaczyć na żywo jak wygląda prawdziwe oblicze zaawansowanej francuskiej myśli technicznej? W dniach 28-30 października w Poznaniu odbywają się targi Retro Motor Show, na których będziemy to wszystko prezentować na stoisku Amicale Citroën Pologne. Kup bilety tutaj.
I dlatego to ludzie konkurencji byli jednymi z pierwszych w kolejkach do zamówienia nowego Citroëna. Wśród nich ci z niemieckiego koncernu Volkswagen. Koniecznie chcieli dostać w swoje ręce przynajmniej jedno auto by je przetestować a potem rozebrać i sprawdzić jak jest zbudowane. Byli zdumieni, że są tak technologicznie zacofani a premiera DS okazała się dla kierownictwa niemieckiej firmy prawdziwym szokiem. W końcu udało im się kupić jeden egzemplarz i natychmiast trafił on na tor testowy, gdzie w wielkiej tajemnicy rozpoczęli próby drogowe.
Uczestniczył w nich zarząd a także inżynierowie z działu rozwoju. Najpierw omawiano szczegółowo budowę samochodu, pokazywano różnicę z aktualnie produkowanymi modelami a później były jazdy. Kilkadziesiąt osób cierpliwie czekało w kolejce na swoją kolej. Wśród nich inżynier, który zakochał się w DS i później opowiedział całą historię jednemu z pasjonatów zabytkowej motoryzacji w Polsce przy okazji branżowych spotkań na targach w Niemczech.
Zobacz: Dziadkowie Andre Citroëna mieszkali w Warszawie i tu są pochowani
Gdy jazdy na torze się skończyły, inżynierowie zgromadzili się by przedyskutować swoje spostrzeżenia. Wtedy padło owo znamienne zdanie, wypowiedziane przez jednego z obecnych: „Ten Citroën jest tak zaawansowany technicznie, że nie dogonimy go przez 20 lat. A może i nigdy!”. I rzeczywiście, były to słowa prorocze, bo chociaż wiele rozwiązań z DS potem kopiowano, grupa Volkswagen nigdy nie doszła do takiego poziomu jak Francuzi pod względem zawieszeń i komfortu jazdy. Licencje na zawieszenie hydropneumatyczne kupił za to Rolls-Royce i oferował je w swoim modelu Silver Shadow.
Zobacz: Citroën DS to dzieło geniuszu. Prawie wszystko o modelu
Warto też uświadomić sobie w jakim kontekście to mówiono. Lata pięćdziesiąte w motoryzacji nie różniły się wiele od tego co było 10-20 lat wcześniej. Ciężkie nadwozia, proste, prymitywne wręcz zawieszenia, niewiele zmian w środku. Citroën DS był szokiem nie tylko dla Volkswagena.
Co takiego oferował DS w owych czasach? Zupełnie nowe, opływowe nadwozie. Wygodny dostęp do wnętrza. Ultrakomfortowe samopoziomujące się zawieszenie hydropneumatyczne, które sprawiało wrażenie jakby leciało się nad drogą. Jednoramienną kierowcę. Regulowaną wysokość nadwozia. Hydrauliczne hamulce tarczowe na czterech kołach, możliwość jazdy na trzech kołach a nawet jazdy z przestrzelonymi oponami co pokazał zamach na generała De Gaulla – DS uratował mu wtedy życie. Panele nadwozia były łatwo demontowalne. Reflektory były skrętne, doświetlały zakręty. Najwięcej uwagi przyciąga jednak do dzisiaj komfort jazdy – ten samochód nie jedzie, on płynie. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie zbudowano nic tak komfortowego. A to przecież tylko niektóre z cech tego niezwykłego samochodu…
Zobacz: Kupił Citroëna DS zamiast Porsche 911. Historia pana Tomasza
W Volkswagenie nie martwili się o sprzedaż, bo wiedzieli że rynek wewnętrzny jest bardzo duży a Niemcy nie będą masowo kupować samochodów z Francji. Jednak świadomość porażki na polu technologicznym była dla nich bardzo bolesna.
na podstawie relacji byłego pracownika Volkswagena
Konrad Dula,
opracowanie redakcja
Originally posted 2020-09-13 07:04:09.
Najnowsze komentarze