Citroën BX w rękach młodej dziewczyny? Czy to w ogóle możliwe, żeby taki samochód, pełen tajemniczych rurek i przewodów, ów wehikuł niezwykły i wywołujący u większości przechodniów duże zaciekawienie, poruszał się na codzień po polskich drogach w środku dużego miasta?
Zbliża się nieuchronnie koniec trudnego tygodnia pracy i chcę Wam przybliżyć swoje przygody, mniejsze i większe, emocje i zdarzenia, które nieuchronnie wiążą się z posiadaniem Citroëna BX.
Kolejny tydzień minął mi pod znakiem stania w korkach, bo połowa wiaduktów w owym dużym mieście, w którym przyszło mi funkcjonować, jest w trakcie remontu, ale jak tu narzekać jeśli w tym korku można stać BX-em.
Może ta przedwiosenna szarość za oknem i marsowe miny spieszących się gdzieś, jakby wiecznie niezadowolonych kierowców nie wprawiają koniecznie w dobry nastrój, ale ja patrząc na tak bardzo inne, niektórzy powiedzieliby że dziwaczne wnętrze mojego BX-a, uśmiecham się sama do siebie i robię głośniej radio. Ów przedmiot niewielki a tak ważny dla kierowniczki, muzyka to duża część mojego życia.
No właśnie, radio… Chyba czas na wizytę u mechanika, bo kiedy naciskam pedał sprzęgła słychać trzaski w głośnikach. Czyżby Citroën zamontował jakieś tajemnicze, nieobecnie na schemacie ideowym połączenie pomiędzy moją nogą, dźwignią a odbiornikiem? Czy jest jakiś przewód lub chociaż łącze radiowe, który wpływa na pojawianie się zakłóceń? A może mój żyjący swoim utajonym życiem BX chce mi coś przekazać? W jednym z opowiadań Lema pilot Pirx słuchaj wystukiwanych morsem w czeluściach statku kosmicznego przekazów z przeszłości. Czy w moim aucie żyje taki robot, który potrafi trzaskami opowiedzieć jak to bywało wtedy, gdy ów cud techniki, magiczny pojazd unoszący się nad ziemią niczym latający dywan, powstawał? Nie wiem.
Myśli moje błądzą gdzieś daleko. Citroën płynie a ja chyba się denerwuje, bo założyłam że skoro robi się coraz cieplej, nie będzie przymrozków. Myliłam się. Ledwo zdążyłam do pracy przez skrobanie szyb i siłowanie się z przymarzniętymi (z moje winy, a jakże! miała być wazelina lub smar a ja zapomniałam), uszczelkami w drzwiach. I przychodzi mi do głowy takie pytanie: czy nowszy samochód odtajałby szybciej? Czy miałby takie serce i tyle uczuć co mój Citroën? Może nie byłoby lodu na szybie, ale lód skrywałby się pod maską? BX ma serce, uczucia, emocje, jestem tego pewna.
Pod koniec tygodnia pomknęłam bardzo powoli z siostrą i koleżanką, którą chyba zaraziłam Citroënowym wirusem, do pobliskiej stajni na jazdę konną. Kierowcy samochodów, których mijałyśmy naszym BXowym galopem na wyboistej, pełnej dziur polnej drodze, mieli gęby rozdziawione szeroko, gdy ich lśniące blaszane konie mijał mój wierny, choć już wiekowy bordowy rumak. Biedni, nie wiedzieli co to hydropneumatyka ani komfort jazdy, trzęsąc się i chyba trochę wściekając, że oto mijam ich ja. Telepało ich strasznie a my, rozgadane, rozchichotane, rozkoszowałyśmy się jazdą jakże płynną. I tylko patrząc na rosnące ceny paliw mam tylko nadzieję, że moich koni mechanicznych nie będę musiała zamienić na te tradycyjne..
tekst: Gosia Dula
Najnowsze komentarze