Wystawienie nowej, niezwykle udanej, Dacii Jogger jednej gwiazdki przez EuroNCAP sprowokowało falę komentarzy i dyskusję na temat współczesnych norm bezpieczeństwa. W rzeczywistości jest to również pytanie o rolę człowieka za kierownicą samochodu i to jak długi będzie jeszcze kontrolował jazdę.
Zobacz: Dacia Jogger – opinie, pomiary, pierwsza jazda w Polsce i test.
Jeszcze niedawno ocena bezpieczeństwa samochód dotyczyła odkształcenia nadwozia, zdolności do pochłaniania energii, umiejętności tworzenia aut, które można łatwo otworzyć po wypadku, zdolności do zaprojektowania konstrukcji, która przyjmie na siebie dużą część sił, działających w czasie zderzenia. Postęp w tej dziedzinie był ogromny i europejskie samochody, bez wyjątku, są pod tym względem bardzo bezpieczne. W samochodach montowano jeszcze coraz bardziej liczne poduszki powietrzne a ostateczną odpowiedzialność za wypadek miał zawsze człowiek.
Zobacz: Dacia Jogger cieszy się dużym zainteresowaniem wśród polskich klientów
Być może właśnie z powodu owego podobieństwa różnych aut, ale także mody na zdejmowanie z kierowcy odpowiedzialności za jazdę, Euro NCAP poszedł dużo dalej. Dzisiaj za bezpieczeństwo ma odpowiadać elektroniczny mózg, zasilany informacjami z różnego rodzaju czujników. Organizacja odpowiadająca za bezpieczeństwo nie ocenia jeszcze, jak to działa, ale czy w ogóle jest. Dlatego samochody naszpikowane tymi wszystkimi wspomagaczami, od automatycznego zatrzymania się po utrzymanie pasa ruchu i wykrywanie wszystkiego dookoła, dostają gwiazdek więcej.
Zobacz: Dacia Jogger kontra Skoda Octavia
Gdyby wypatroszyć współczesne auta z elektroniki, dostawałyby jedną-dwie gwiazdki. Dacia poszła inną drogą, uznając, że dla klientów ważniejsza jest cena a klasyczne podejście do samochodu oznacza, że to kierowcy chcą mieć pełną odpowiedzialność za swoją jazdę. Bo marka doskonale rozumie, iż każdy taki elektroniczny asystent ma jedną wadę, ale bardzo istotną: wysoki koszt.
Zobacz: Nowe samochody Dacia
Część producentów działa tak, jak gdyby chcieli zastąpić mózg kierowcy własnym, komputerowym. To samochód ma decydować, a w niektórych markach już to robi – szarpiąc się z kierującym – o tym, gdzie i jak jechać. Jeszcze można złamać elektroniczną wolę, jeszcze skierujesz auto tam gdzie chcesz, ale jak długo?
Uzależnienie od automatyki może być też niebezpieczne. Przestrzegał już przed tym znakomity Stanisław Lem. „Klyne! Na ręczną!!! Na ręczną do lądowania!!! Na ręczną!!!” – wołał do mikrofonu bohater jego książek, Pirx, w czasie gdy sterowana automatyką wielka rakieta lądowała na kosmodromie. Automatyka zawiodła, zginęli ludzie. Dzisiaj w sieci bez trudu znajdziemy liczne potwierdzenia, że owe ostrzeżenie Lema było trafne: Tesla, która „nie zauważa” przeszkody i wbija się w nią razem z kierowcą – to się już zdarzyło.
Dyskusja o gwiazdkach w Euro NCAP to także dyskusja o cenie, jaką jesteśmy w stanie zapłacić za bezpieczeństwo w samochodzie i o wolności, którą oddajemy za iluzoryczne jego poczucie. Dacia to dzisiaj takie trochę ostatnie prawdziwe samochody, w których to my, ludzie, decydujemy.
To nie znaczy oczywiście, że automatyka w samochodach jest zła. Ale miejmy wybór – także cenowy!
Najnowsze komentarze