„Auto-Moto” nr 03 (142) z III.2008
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 4,50zł
Koszt 1 strony: 4,5 grosza
Warto kupić: można
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault
O jakich modelach wspomniano: Berlingo, C2, C4, C4 Picasso, C-Crosser, 308, 4007, Partner, Koleos, Twingo, sportowe
To rzecz dziwna, ale i francuskim samochodzie możemy przeczytać parę słów już we „wstępniaku” do marcowego numeru „Auto-Moto”, który popełnił był Redaktor Naczelny Jarosław Maznas. Wspomniał on bowiem o Citroënie C4 Picasso podsumowując wyniki plebiscytu Auto-Lider. Nowy Pikuś przegrał wprawdzie z Volvo V70 i Audi A4 w kategorii aut rodzinnych, ale cóż – nieważne, jak się dobiera kategorie, ważne, by wygrali „niefrancuzi” ;-)
Krótka wzmianka i małe zdjęcie Renault Twingo w usportowionej wersji z silnikiem 133 KM pojawiły się na stronie 6.
Dwie strony dalej pokazano Peugeota Partnera Teepe i wspomniano o nowym wcieleniu tego samochodu wraz z bliźniaczym dla niego Citroënem Berlingo. My poświęciliśmy tym autom cztery duże artykuły, z czego wersje osobowe znajdziecie tutaj (Peugeot) i tutaj (Citroën).
Manometr sygnowany przez Michelina umożliwiający kontrolę ciśnienia w oponach (co ma wpływ na bezpieczeństwo, ale i na ekonomikę jazdy) pokazano na stronie 11. Urządzenie kosztuje wprawdzie blisko 100 zł, ale może warto się zaopatrzyć w ten elektroniczny przyrząd…
Potem aż do stron 34 nie znajdziecie nic o samochodach francuskich. Teraz jednak czas na analizę porównawczego testu, jaki opublikowano na stronach 34-41 marcowego „Auto-Moto”. Dlaczego warto tam zajrzeć? Bo porównano Citroëna C4 z Hondą Civic i Kią Pro_ceed, a wszystkie z dieslami o mocy rzędu 140 KM. Jak poradziło sobie francuskie auto z azjatycką konkurencją?
Najpierw omówiono design i nie bardzo mogę się zgodzić z tym, że trzydrzwiowa odmiana C4 sprawia wrażenie wielkiego samochodu. Powiedziałbym raczej, że to piękny, ale zwyczajny rozmiarowo kompakt. I choć w rzeczywistości jest o 1-1,5 cm dłuższy od swych testowych konkurentów, to przecież takiej różnicy nie zauważa się w samochodach mierzących ok. 425 cm! Na szerokość Citroën plasuje się pomiędzy Hondą i Kią, wysokością tylko o 0,2 cm odbiega od najwyższej w teście Hondy. Dla mnie zresztą to właśnie Civic jest optycznie największy, zapewne dzięki wyciągniętemu tyłowi.
Zaraz potem Redaktor Jakóbczyk każe nam zasiąść za kierownicą i tu zaczyna się biadolenie. Że ruchomy jedynie wieniec koła jest nienaturalnym rozwiązaniem, że przycisków dużo… Co do wieńca, to owszem – jest to inne, ale czy od razu nienaturalne? Zwłaszcza, że poprawia bezpieczeństwo poprzez umożliwienie zastosowania niesymetrycznej poduszki powietrznej. Ale o tym już Autor nie wspomina… Za to podpis nad zdjęciem kokpitu Citroëna głosi, że Są tacy, którzy uwielbiają takie kokpity, jednak większość nienawidzi. To chyba lekka przesada. Ma Pan na to jakieś badania, Panie Redaktorze? Może to rozwiązanie nie przypadać do gustu, ale żeby od razu je nienawidzić?
A co do ilości przycisków umieszczonych na kierownicy – owszem – można się doliczyć szesnastu, ale w gruncie rzeczy można też uznać, że jest ich dwa razy mniej i są po prostu dwubiegunowe. Jeśli w ten sam sposób policzymy to, co umieściła na kole kierowniczym Honda w Civic’u, to znajdziemy ich tam… piętnaście. A cała deska jest rodem ze statku kosmicznego. To jednak nie budzi sprzeciwu Redaktora Jakóbczyka. Dziwny relatywizm ocen…
A skoro już Pan Redaktor pisze takie słowa: Niestety, niektórzy klienci wciąż nabierają się na marketingowe slogany, jakoby gorzej oznacza [powinna tu być użyta pełna forma trybu przypuszczającego „oznaczało” – przyp. KG] lepiej i nieruchomy środek kierownicy z klawiaturą Chopina jest najlepszym wynalazkiem od czasu wymyślenia kierownicy jako takiej, to widzę, że Pan nie wie, o czym pisze. Klawiatura fortepianowa wygląda nieco inaczej i ma trochę więcej klawiszy ;-) a poza tym prezentuje Pan typowo polski zaścianek i twardogłowie. Jak czegoś nie rozumiemy, to się tego boimy. Jak coś burzy nasze postrzeganie świata, to na pewno jest złe. Typowo polski ciemnogród, który nie pozwala nam się niemal zupełnie wybijać nowymi ideami na światowym rynku czegokolwiek. A może to uzależnienie od sponsorów, albo wydawcy? Czy gdyby na pomysł takiej kierownicy wpadli goście z koncernu VAG, to też byłby tak powszechnie krytykowany w polskojęzycznej prasie? Jeździłem już kilkoma samochodami z tym rozwiązaniem i nie miałem z nimi żadnych problemów. Ale jako miłośnik motoryzacji francuskiej mam relatywnie otwarty umysł na nowości, a wdrażanie nowych trendów jest dla mnie czymś oczywistym.
Nie można było źle ocenić zawieszenia Citroëna C4 VTS. Stwierdzono wręcz, że jest komfortowe „po francusku” (to moje określenie) w stosunku do konkurentów. Mam wrażenie, że tu zadziałały stereotypy. Polskim dziennikarzom motoryzacyjnym tłucze się w głowach, że „francuz” musi być zawieszony miękko, co jest – niestety – ewidentną bzdurą. Owszem – C4 dobrze amortyzuje nierówności, ale żeby był miękki, zwłaszcza w wersji VTS, to bym nie powiedział.
No – czas już rzucić okiem na tabelkę z punktami i sprawdzić, czy Citroën nie został gdzieś skrzywdzony… Oczywiście kilka rzeczy mi się nie spodobało. Oto ich lista:
Po podsumowaniu korekt wychodzi na to, że zgodnie z testem w „Auto-Moto” wygrywa Kia, choć z nieco mniejszym dorobkiem – 287,2 zamiast 287,7 punktów. Citroën z ostatniego miejsca przesuwa się na drugie (285,7 zamiast 281,7 punktów), zaś Honda tracąc 0,4 punktu uzyskuje wynik taki sam, jak C4. I to chyba najsprawiedliwszy werdykt.
Chłopaki w „Auto-Moto” musieli mieć szereg traumatycznych przeżyć przygotowując materiału do marcowego wydania… Skoro tak ich boli ta kierownica w rodzinie C4, a tu jeszcze musieli odpowiedzieć na pytanie, czy C4 Picasso (z taką samą kierownicą) lepiej jeździ ze skrzynią automatyczną, czy z MCP, czyli zautomatyzowanym manualem… Próbę odpowiedzi na to pytanie przynosi artykuł zamieszczony na stronach 46-47.
Oceniano auto napędzane silnikiem 2.0 HDi o mocy 138 KM. Ponieważ jeździliśmy takim Pikusiem właśnie ze skrzynią MCP, pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze do oceny tejże przekładni. W „Auto-Moto” napisano, że w trybie automatycznym zmiana biegu trwa strasznie długo i w dodatku samochód szarpie. To przesada. Pisałem przecież, że kwestia czasu wypływa raczej z powodu bezczynności lewej nogi i prawej ręki, zaś szarpnięcia są wyczuwane tylko w dynamicznej jeździe. Jeśli prowadzi się takie auto płynnie, nie przyspiesza się dynamicznie, to szarpnięć praktycznie nie czuć. Ale mam wrażenie, że większość dziennikarzy po prostu katuje auta i jeździ zerojedynkowo – stąd powtarzające się teksty o szarpaniu skrzyni MCP. Ja, jako stateczna głowa rodziny ;-) potrafię już jeździć spokojnie, analizując sytuację na drodze i dostosowując do niej swój styl jazdy. Nie znaczy to, że nie potrafię jeździć ostro i dynamicznie, ale umiem też dostosować swój styl prowadzenia samochodu do tego, jaki właśnie samochód prowadzę. Inaczej więc jeżdżę rodzinnym vanem typu C4 Picasso, a inaczej usportowionymi wersjami modeli o nisko położonym środku ciężkości…
Pełny automat zaś spisuje się w C4 Picasso znakomicie. Ma tylko dwie wady – jest nieco droższy, poniekąd dlatego, że występuje tylko w wersji Exclusive, a dodatkowo – silnik z tą skrzynią zużywa zauważalnie więcej paliwa. Najbardziej podoba mi się jednak konkluzja artykułu – do pełni szczęścia brakuje w C4 Picasso jeszcze normalnej skrzyni ręcznej. Coś w tym jest…
Czy samochód francuski może być w polskojęzycznej prasie oceniony pozytywnie bez żadnego „ale”? Coraz częściej mam wrażenie, że nie. Nawet Peugeot 308, którego „Auto-Moto” pokazało na stronie 51. Bo jeśli założylibyśmy, że auto nie ma wad, to trzeba mu je stworzyć… W podtytule krótkiego testu 308-ki napisano: Peugeot 308 1.6 HDi FAP jest wystarczająco dynamiczny, komfortowy i oszczędny. Ale trochę za mały, by polecić go dużej rodzinie. Owszem – to prawda, ale duże rodziny poszukują vanów, a nie samochodów kompaktowych. No i Škód, bo każdy model tej marki jest doskonały dla dużej rodziny… ;-)
Po wczytaniu się w tekst na szczęście zauważalna jest pozytywna opinia o najnowszym kompaktowym Peugeocie. Sporo słów pochwały trafiło pod adresem silnika. Skrytykowano w zasadzie tylko bagażnik i to nie tyle ze względu na pojemność, co na rzekomo mały otwór ładunkowy. Znam jednak samochody tego segmentu, które są o wiele gorzej skonstruowane pod tym względem, a testowana przez nas również pięciodrzwiowa odmiana 308-ki bardzo przypadła nam do gustu.
Kolejnego Peugeota możemy obejrzeć w teście porównawczym zamieszczonym na stronach 72-81. To próba odpowiedzi na pytanie, która z czteronapędówek jest najciekawszą propozycją rynkową: Honda CR-V, Land Rover Freelander, Peugeot 4007, czy Volkswagen Tiguan. Wszystkie mają silniki diesla o mocach rzędu 140-160 KM i kosztują od 114 do niemal 140 tysięcy złotych. Czy 4007-ka jest w stanie zawalczyć o prymat w tej klasie, choć jest przecież najdroższa?
We wstępie wspomniano również niemal bliźniaczego z 4007-ką Citroëna C-Crossera. Oba powstają w Japonii na wspólnej linii produkcyjnej z Mitsubishi Outlanderem, ale na szczęście mają swoje silniki, a nie volkswagenowskie diesle, jak Mitsubishi ;-) Przy okazji wspomniano także o SUV-ie z trzeciej francuskiej marki – Renault Koleos.
Peugeot 4007 jako jedyny w testowanej grupie może zabrać na pokład aż siedmiu pasażerów. Wprawdzie dwa składane fotele trzeciego rzędu nie oferują niczego, co by przypominało komfort podróży, ale jednak nieduże dzieci mogą się tam świetnie odnaleźć. Czy Wy w latach swej młodości nie jeździliście najchętniej na ostatnich miejscach autokarów? O ile macie oczywiście wystarczająco dużo lat, by pamiętać takie atrakcje ;-) Moje dzieci autokarem jeszcze w zasadzie nigdy nie jeździły, nie zrozumiałyby więc, o czym piszę ;-)
Tak, czy inaczej – funkcjonalność francusko-japońskiego SUV-a znacząco wzrasta dzięki siedmiomiejscowemu nadwoziu. I choć uroda Peugeota może być dyskusyjna, to i pozostałym trzem autom lekkości linii można śmiało odmówić. Profil Tiguna przywodzi mi na myśl profil (skądinąd znakomitego i niemal przeze mnie uwielbianego) Toma Hanksa, ale jego też trudno posądzić o urodę amanta ;-)
Nie rozumiem natomiast zarzutów skierowanych pod adresem Peugeota za jakość wykończenia. Rzekomo to, co poskładały małe żółte rączki w dalekiej Japonii ma ustępować temu, co zrobiły mało delikatne dłonie niemieckich robotników? To chyba kolejny stereotyp. Nie sądzę bowiem, by jakość wykończenia wnętrza 4007-ki różniła się jakoś specjalnie od tego, co mogłem obejrzeć i dotknąć w C-Crosserze.
Albo ja jestem nadmiernie wyczulony, albo naprawdę polscy dziennikarze za wszelką cenę i wszelkimi sposobami próbują chwalić to, co wytworzyła niemiecka motoryzacja. Napisano bowiem, że w dużych jednostkach grupa Volkswagena od dawna stosuje rozwiązanie common rail, a teraz wprowadziła je także do średnich litraży. Nie wiem, co to znaczy w „Auto-Moto” od dawna, ale w czasie bezwzględnym wcale nie jest to długi okres. Owszem – już może być liczony w latach, ale nie przesadzałbym z tym „od dawna”.
Na szczęście jednak zaraz się chłopaki zreflektowali i napisali, że najlepsze jednostki silnikowe w porównaniu pracują w Land Roverze i Peugeocie. To w zasadzie ta sama konstrukcja, choć minimalnie „zduszona” w 4007-ce. Właściwości jezdne Peugeota również są bardzo dobre, a możliwość wyboru jednego z trzech rodzajów napędu pozwala ingerować w zachowanie auta w zależności od warunków drogowych i preferencji kierowcy.
Sprawdźmy teraz oceny punktowe. Czy coś mi się nie spodobało? Parę pozycji jest:
Po tych kilku skorygowanych ocenach Volkswagen Tiguan wciąż pozostaje zwycięzcą z dorobkiem 306,5 zamiast 308,3 punktu. Na drugie miejsce (z trzeciego) wysuwa się Peugeot 4007 (299,6, a po korektach 302,1 punktu), trzecie miejsce przypada Land Roverowi (299,5 miast 301,4 punktu), zaś Honda wciąż zostaje na końcu porównania, ale uzyskuje 297,4 zamiast przyznanych przez „Auto-Moto” 296,9 punktu.
Aha – warto podkreślić jeszcze fakt, że Volkswagen, choć o ponad 20 cm krótszy od 4007-ki, potrzebuje aż prawie 1,5 metra więcej, żeby zawrócić! Porażka!
Francuskie akcenty kończy artykuł zamieszczony na stronie 96 poświęcony Citroënowi C2R2 MAX. Zaprezentowano to znakomite rajdowe auto pisząc przy okazji o C2R2 Challenge. Wspomniano przy tym o Rajdzie Magurskim, w którym rywalizowało kilka C2-ek. Osobiście jednak polecam Wam prezentację C2R2 MAX zamieszczoną u nas.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze