Przedłużony weekend w Le Mans wyglądał – z naszego punktu widzenia – całkiem obiecująco. Treningi wprawdzie nie wypadały najlepiej, ale znacznie ważniejsze od nich kwalifikacje wygrała załoga jednego z Peugeotów 908 HDi FAP – Sebastien Bourdais/Franck Montagny/Stephane Sarrazin. Przyjrzyjmy się jednak wcześniej, jak wyglądały przygotowania do samego wyścigu, a potem – jaki był jego przebieg.
Jeszcze zanim rozpoczęły się treningi, Peugeot Sport złożył doniesienie do Zespołu Sędziów Sportowych na nieregulaminowy, zdaniem Francuzów, przedni spojler w samochodach Audi. Chodziło konkretnie o płat łączący dwa elementy przedniego skrzydła oraz jego sekcje boczne. Jak się później okazało – protest został odrzucony, ale Peugeot postanowił apelować do wyższej instancji: Trybunału Apelacyjnego FIA.
Czy spojler pomagał załogom startującym w samochodach sygnowanych czterema złączonymi pierścieniami? Po wynikach treningów można było sądzić, że tak. Oba treningi należały bowiem do Audi. Dopiero na trzeciej pozycji znalazł się Peugeot prowadzony przez Davida Brabhama, Marca Gene i Alexa Wurza. Czwarty w wynikach sesji treningowych również był Peugeot, ale wystawiony przez Pescarolo. Dopiero na piątym miejscu znalazł się drugi z fabrycznych Peugeotów prowadzony przez Sebastiena Bourdaisa, Francka Montagny’ego i Stephane Sarrazina.
Treningi treningami, ale znacznie istotniejsze dla przebiegu wyścigu – podobnie, jak w F1- są w Le Mans kwalifikacje. Tu jednak początkowo też nie było rozkoszy. Wprawdzie przez niemal cały czas pierwszej części kwalifikacji prowadził w wynikach Peugeot, ale pod sam koniec, przysłowiowym rzutem na taśmę Audi odebrało załodze Bourdais/Montagny/Sarrazin prowadzenie w stawce. Na szczęście jednak Stephane Sarrazin w drugiej części kwalifikacji pokazał, jak znakomitym jest sprinterem i zapewnił – po raz trzeci z rzędu – pole position w 24 Heures du Mans Peugeotowi. Taki wyczyn – trzykrotne pole position rok po roku – ostatnio miał miejsce w początku lat 80-tych XX wieku, czyli bite ćwierć wieku temu!
Kolejne Peugeoty zostały sklasyfikowane na dalszych miejscach nieparzystych – Klien, Lamy i Minassian mieli stanąć na trzeciej pozycji startowej, a Brabham, Gene i Wurz – na piątej.
Wczoraj o 15:00 ruszył wyścig. Już na początku jeden Peugeot i jedno Audi wypadły z czołowych miejsc stawki. Niedługo później, podczas pit stopów, doszło do kolizji dwóch Peugeotów – wyjeżdżający już z boksów Lamy wjechał w zjeżdżającą 908-kę Pescarolo. Po pierwszej godzinie wyścigu na czele stawki była 908-ka prowadzona przez Francka Montagny’ego, która o mniej więcej pół okrążenia (ponad 100 sekund) wyprzedzała kolejny samochód w stawce. Było to oczywiście Audi.
Dwie godziny później, czyli ok. 18:00, Peugeot 908 HDi FAP w dalszym ciągu prowadził w wyścigu. Za jego kierownicą nadal siedział Franck Montagny. Drugim samochodem w stawce był kolejny Peugeot, prowadzony przez Marca Gene. Hiszpan tracił do kolego z zespołu przeszło 2,5 minuty, jednocześnie mając ok 25 sekund przewagi nad pierwszym Audi.
Dobra passa załogi Bourdais, Montagny, Sarrazin skończyła się ok. godz. 21:00, kiedy to Bourdais zjechał na pit stop. W boksie okazało się, że trzeba powymieniać części tylnego zawieszenia, w efekcie czego Peugeot powrócił na tor po niemal 10 minutach i spadł na szóstą pozycję. Na czele wyścigu pozostała więc druga z 908-ek prowadzona przez Alexa Wurza. Austriak miał wówczas blisko 48 sekund przewagi nad Audi Rinaldo Capello.
O północy, po dziewięciu godzinach zmagań, zostało na torze tylko jedno liczące się w walce fabryczne Audi. Mimo mroku zaczynała dla nas świtać nadzieja ;-) Na czele stawki wciąż była 908-ka Brabhama, Gene i Wurza, która miała już całe okrążenie przewagi nad Audi prowadzonym wówczas przez Toma Kristensena. Podobną stratę miał Peugeot załogi Bourdais, Montagny, Sarrazin.
3:00 w nocy, to godzina, gdy większość z nas już naprawdę smacznie spała, a Alex Wurz uzupełnił paliwo i opony i mimo to wyjechał jeszcze niemal 135 sekund przed drugim w stawce Le Mans Audi. Kolejnych 70 sekund straty miał Peugeot prowadzony przez Sarrazina.
Świt przyniósł dobre wieści – Stephane Sarrazin wyprzedził Rinaldo Capello w Audi i tuż przed końcem piętnastej godziny wyścigu mieliśmy na czele 24 Heures du Mans dwa Peugeoty! Za prowadzącym w stawce Markiem Gene było już 237 okrążeń toru w Le Mans. Gorzej natomiast wiodło się trzeciej 908-ce załogi Klien, Lamy, Minassian – o 6:00 rano Peugeot był na jedenastej pozycji ze stratą 14 okrążeń.
Niedziela, 9:00, wielu z nas jeszcze pochrapywało przekręcając się na drugi bok, gdy David Brabham kończył 286. okrążenie toru w Le Mans. Po piętach deptał mu Stephane Sarrazin mający do Australijczyka tylko 100 sekund straty. Pierwsze Audi, jadące na trzecim miejscu generalki, miało do najszybszej 908-ki dwa okrążenia straty. Wyścig zaczynał wyglądać coraz bardziej optymistycznie… Tym bardziej, że Klien, Lamy i Minassian awansowali na dziewiąte miejsce i zmniejszyli stratę do lidera do trzynastu okrążeń.
Trzy godziny przed końcem, czyli w niedzielne południe, Bourdais tracił już do prowadzącego Gene 1:55. Sytuacja wyglądała coraz bardziej kolorowo z uwagi na dość długi przestój najszybszego (i jedynego) Audi w boksie – Capello miał już sześć okrążeń straty do prowadzącego w stawce Peugeota! Klien, Lamy i Minassian awansowali na siódmą pozycję, ale nie odrobili czasu – wciąż ich strata wynosiła 13 okrążeń.
14. czerwca 2009 roku, to pamiętna data. Trzeci start Peugeota 908 HDi FAP w 24 h Le Mans zakończył erę dominacji Audi. O 15:00 po pokonaniu 382 okrążeń załoga David Brabham, Marc Gene i Alex Wurz przekroczyła czas 24 godzin wyścigu i wygrała 77. dwudziestoczterogodzinny legendarny wyścig. Drugie miejsce wywalczyli Sebastien Bourdais, Franck Montagny i Stephane Sarrazin tracąc do kolegów tylko jedno okrążenie. Trzecia 908-ka finiszowała na szóstej pozycji, a prowadzący ją Christian Klien, Pedro Lamy i Nicolas Minassian stracili do zwycięzców 13 okrążeń. Jedyne fabryczne Audi R15 TDI zostało sklasyfikowane na trzecim miejscu, a przejechało o 6 okrążeń mniej od triumfatorów z Peugeota.
Tak więc weekend rajdowo raczej niespecjalnie udany, wyścigowo wygląda całkiem dobrze. Oliver Quesnel wyrwał sobie tylko połowę posiadanych włosów ;-)))
KG
Najnowsze komentarze