Renault Clio E-Tech 145 Hybrid to piekielnie oszczędny samochód. Wyjeżdżając z Warszawy samochód był zatankowany do pełna. Po przejechaniu pół tysiąca kilometrów autostradą, po mieście i po drogach krajowych zostało mi pół baku paliwa a komputer wskazuje spalanie 4,7 litra na 100 kilometrów. Ciężko uwierzyć, prawda?
Nowe Renault Clio E-Tech 145 Hybrid trafiło dość niespodziewanie do redakcji Francuskie.pl w piątek. Rano samochód stał jeszcze na parkingu prasowym a w południe już podróżował po Polsce. Jest to wersja po faceliftingu, wyposażona m.in. w napęd hybrydowy, automatyczną klimatyzację, dużą nawigację i system hi-fi Bose. Pierwsze wrażenia? Bardzo płynna jazda, mocny napęd, wygodne duże fotele z przodu, staranny montaż i dużo miękkich materiałów, wygodlt Cla i cisza na pokładzie, z małymi wyjątkami.
Wygląd zewnętrzny
Facelifting Clio przyniósł zaskakujące zmiany. Nowy projektant główny marki, przejęty wprost z Peugeot, zaznaczył swoją obecność na pokładzie koncernu bardzo mocno. Chociaż facelifting nie daje zbyt wielu okazji do większych modyfikacji, bo przecież trudno byłoby zmienić kształt nadwozia, to w szczególności z przodu mamy bardzo mocny akcent: wyraziste elementy w postaci grilla i świateł dziennych. Nie tylko wyróżniają Clio, ale też wprowadzają charakterystyczne galijskie elementy do designu a skojarzenia z odległą historią Francji albo jak kto woli Asterixem i Obelixem i charakterystycznymi skrzydełkami przy hełmach wcale nie muszą być błędne. O grillu niektórzy z kolei wprost mówią, że to przeniesienie pomysłów z Peugeot – być może, ale wygląda to świetnie.
Renault Clio nabrało charakteru i stało się wyraziste. Bez zmiany proporcji mamy auto, które wyróżnia się na ulicy, przyciąga wzrok a cały design podkreśla też dynamikę. Renault wprowadziło również nowe kolory – sezon 2023 jest tu wyraźnie widoczny. Stonowany szary (nazywany przez markę Rafale, wymaga dopłaty 2.400 zł) może się podobać a na pewno pokazuje, że to najnowszy model. W czasie testów spotkaliśmy posiadacza nowego Audi w podobnym odcieniu, który był chyba dość zdumiony kolorystyką Clio, o czym mogły świadczyć szeroko otwarte ze zdziwienia oczy.
Wracając do proporcji, to patrząc z boku to wydaje się, iż Renault Clio zrywa się do lotu (jazdy). Dość krótki, opadający przód, potem wyróżniające się nieco drzwi, ładne wcięcie tylnych drzwi do tyłu i krótki bagażnik. Elegancko, z klasą – jak to zwykle we francuskich samochodach. Profil jest ładny, nie przytłacza, proporcje są dobrze dobrane. Jedyną rzeczą, nad którą można by popracować, to nieco większe opony.
Prześwit Clio wynosi 142 mm, co jest niezłym wynikiem w tej klasie.
W środku
Wnętrze Clio to dużo miękkich materiałów – przynajmniej z przodu. Szara, ciepła tapicerka, ciemnoszara, materiałowa podsufitka – czuć się tutaj można jak w domu. Fotele z przodu są duże, wygodne, mają odpowiednie podparcie boczne i co bardzo ważne, nie są twarde. Mają dobry profil, wysokie osoby będą się tu dobrze czuły, przejechanie kilkuset kilometrów nie powoduje, że człowiek wysiada połamany. Wszystko jest dostępne na wyciągnięcie ręki, sterowanie tempaturą (jednostrefowa klimatyzacja) zrealizowano za pomocą pokręteł. Sterowanie automatu to klasyczna, duża dźwignia, mamy tutaj tryb D do jazdy normalnej i B z odzyskiwaniem energii.
W kieszeniach drzwi jest miejsce i na butelkę i na drobiazgi, uchwyty na kubki umieszczono w tunelu środkowym, są zresztą zamykane przyjemną miękką roletą – duży plus. Na pokładzie mieliśmy też ładowarkę indukcyjną, która poprawnie ładowała dużego smartfona.
Z tyłu miejsca jest oczywiście mniej, ale da się tam bez problemu usiąść, drzwi otwierają się szeroko. Jedynie piąta osoba, siedząca pośrodku, będzie miała trochę mniej miejsca na nogi, bo do tyłu wystaje coś w rodzaju słupka, na którym zamontowano podłokietnik ze schowkiem. Minusem tylnych drzwi może być ich jednostajność, tutaj aż by się prosił jakiś jaśniejszy element dekoracyjny.
Materiały są dobrej jakości, dobrze spasowane. Trudno mieć zastrzeżenia do ergonomii, to typowe Renault, więc wszystko dobrze znane i łatwe w obsłudze. Wnętrze zasługuje na uznanie przede wszystkim ze względu na wygodę i przyjemny, domowy wygląd – dzięki dużej ilości materiału z przodu.
Renault pozwala też zamówić do Clio podgrzewaną kierownicę. Jest ona dostępna w pakiecie z podgrzewanymi fotelami. Mała rzecz a cieszy.
Zestaw audio Bose
Renault Clio może być wyposażone w system audio Bose. Jest on dostępny w dwóch wariantach. Za 1500 zł otrzymamy wersję 7” a więc z małym ekranem, natomiast w zależności od wersji:
- za 4200 zł do wersji Techno można zamówić wersję 9,3” która ma dodatkowo system ostrzegania o nadmiernej prędkości z funkcją rozpoznawania znaków drogowych i zespół wskaźników i zegarów z wyświetlaczem cyfrowym 10,25″,
- za 3500 zł do wersji Esprit Alpine można zamówić wersję 9,3″ Bose (pozostałe elementy wyposażenia opisane wyżej są w standardzie),
System gra bardzo naturalnie, stereofonia jest na dobrym poziomie, jedyne drobne zastrzeżenia można by mieć do basu, który mimo obecności subwoofera w bagażniku mógłby być nieco mocniejszy. Mimo to dla miłośnika muzyki wybór Bose powinien być w Clio obowiązkowy – gra to naprawdę dobrze.
System multimedialny
Renault nie oferuje w Clio niestety Android Open R, a szkoda, jednak system samochodu jest szybki, łatwy w obsłudze i bezproblemowy. Wszystko to już znamy z poprzednich modeli, telefon paruje się błyskawicznie, bezprzewodowe połączenie Apple Car Play lub Android Auto działają, dobrze wykorzystując powierzchnie sporego ekranu. Oprogramowanie wymaga jednak dopracowania, bo zdarzyło się – raz – w czasie testu, że system zgubił dźwięk z telefonu – włączenie i wyłączenie auta (restart systemu) naprawiło problem.
Jazda
Bardzo mocnym atutem Renault Clio jest napęd hybrydowy o mocy 145 KM. Działa przede wszystkim bardzo płynnie i wyjątkowo cicho, błyskawicznie rozpędzając niewielki samochód, do setki według danych fabrycznych trwa to 9,3 sekundy. Clio jest dynamiczne, zwinne i dobrze wyciszone z jednym wyjątkiem – opony Bridgestone Turanza, fabrycznie używane w Clio są moim zdaniem dość głośne (według danych fabrycznych 71 dB) – na redakcyjnych samochodach używamy Michelin Crossclimate i Crosslimate+ i to będzie chyba zdecydowanie lepszy wybór.
Mimo, że jest to hybryda – a więc połączenie silnika wolnossącego i napędu elektrycznego – nie ma tutaj jakiegoś wycia czy hałasów znanych z aut konkurencji. Zmiany biegów w zasadzie nie czuć, żadnego szarpania czy niepokojących odgłosów. Widać, że płynność była od samego początku priorytetem. Bardzo rzadko zdarza się też, aby silnik spalinowy wchodził na jakieś ekstremalnie wysokie obroty, przełożenia dobrano tak, aby utrzymywać go w optymalnym zakresie i działa to wyjątkowo sprawnie.
Samochód uruchamia się w trybie elektrycznym, jeśli brakuje prądu lub jest potrzeba przyspieszenia dość niepostrzeżenie włącza się hybryda. W środku tego nie słychać, dopiero przy bardzo dynamicznych manewrach obroty rosną. A tym Clio można jeździć sprawnie, wyprzedzanie, jazda po zakrętach – to przyjemność, może nie sportowa, ale… prawie. Prawie, bo zawieszenie na szczęście jest skonstruowane po francusku, a więc tak dla przyczepności i duże tak dla komfortu. Clio przyjemnie wybiera nierówności, radzi sobie z brukiem, dziury mu niestraszne.
Pozytywnym zaskoczeniem jest też działanie systemów typu aktywny tempomat, który działa zarówno w mieście jak i na trasie. Szybki, dokładny, ale bez żadnego szarpania, reaguje w odpowiednich momentach. To bardzo dopracowany system, który sprawia, że jazda jest przyjemnością, zdejmuje sporo pracy z kierowcy. Za to system utrzymania na pasie ruchu wymaga pewnego przyzwyczajenia, lubi jazdę pośrodku i próby zbliżania się do krawędzi sygnalizuje dość szybko.
Zużycie paliwa w hybrydzie
Duże… zaskoczenie. Naprawdę duże. Na dystansie pół tysiąca kilometrów wyniosło średnio 4,7 litra na 100 kilometrów, uwzględniając w tym autostradę (200 km), miasto (100 km) i drogi krajowe (200 km). Pierwsze wrażenia są więc pozytywne.
Podsumowanie
Dynamiczne, oszczędne i wygodne – takie jest nowe Clio. Samochód zyskał na charakterze i nie stracił nic ze swoich zalet. Cena tego Renault zaczyna się od 74.200 zł za wersję z silnikiem benzynowym oraz od 99.200 zł za wersję z oszczędną hybrydą.
Plusy:
+ wyrazisty wygląd,
+ znakomita dynamika i oszczędny napęd,
+ wygodne wnętrze,
Minusy
– hałaśliwe opony Bridgestone,
– środkowe miejsce z tyłu z ograniczonym miejscem na nogi,
– drobne niedomagania oprogramowania,
Więcej zdjęć znajdziecie w galerii poniżej. Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Dane techniczne Renault Clio E-Tech Full Hybrid 145
- Pojemność zbiornika paliwa (l): 39
- pojemność akumulatora 1,2 kWh
- Zużycie paliwa i emisja spalin WLTP – 4,3 l/100
- Prędkość maksymalna (km/h):
- Przyspieszenie 0-100 km/h (s) – 9,
- Średnica zawracania (m) – 10,42
Masa samochodu i przyczepy:
- Maksymalna masa całkowita zespołu pojazdów (kg) – 2658
- Maksymalna masa przyczepy bez hamulca (kg) – 655
- Maksymalna masa przyczepy z hamulcem (kg) – 900
- Maksymalna ładowność (kg) – 390
- Minimalna masa pojazdu gotowego do jazdy (bez opcji) (kg) – 1238
- Maksymalna masa całkowita pojazdu (kg) – 1770
- moc – 145 KM
- maksymalny moment obrotowy – 250 Nm
- silnik 4 cylindrowy
- pojemność – 1598 cm3
- Zwis przedni 833
- Wysokość pojazdu nieobciążonego bez bagażnika (mm) – 1440
- Długość całkowita – 4053 mm
- Wysokość bez obciążenia z otwartą klapą tylną – 1978 mm
- Szerokość całkowita – 1798 mm
- Zwis tylny – 637 mm
- Wysokość – 1439 mm
- Prześwit – 142 mm
- Pojemność bagażnika – 301 dm3
Najnowsze komentarze