Ani jednego francuskiego samochodu nie znajdziecie na okładce aktualnego „Motoru”. Volkswagen, czy BMW pojawić się niemal muszą, ale Citroën i Peugeot, to marki chylące się – wg co poniektórych fantastów – ku upadkowi i nieważne, że to wciąż drugi koncern motoryzacyjny Europy pod względem wyprodukowanych samochodów. Renault też nie pokazuje nic ciekawego (zdaniem tych niechętnych francuskim markom ludzi), a sama Dacia, nieciekawa, tania, twarda i rumuńska, sytuacji przecież nie uratuje. Na szczęście my wiemy, że rzeczywistość jest zgoła odmienna, czego dowodzą jakże liczne publikacje na naszych łamach.
„Motor” nr 07 (3164) z 10.II.2014
Wydawca: Bauer Sp. z o.o. Sp. k.
Stron: 56 (z okładką)
Cena: 1,99 zł
Koszt 1 strony: ponad 3,55 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault Citroen
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: 2 CV, Ami 6, C-Elysee, C1, C3, C3 Picasso, C4, C4 Aircross, C4 Cactus, C4 Picasso, C6, DS, DS3, DS4, DS5, M35, Mehari, SM, Traction Avant, Type A, XM, Xsara Picasso, 107, 208, 2008, 301, 407, RCZ, Espace
Zacznę znowu nie na temat ;-) czyli nie o samochodach francuskich. Jakowyś czytelnik „Motoru” napisał bowiem list, który opublikowano na stronie 4. pisma. Można tam przeczytać, że „średnie przekroczenie dozwolonej prędkości wyniosło w ubiegłym roku 34 km/h. Tak więc przy tolerancji fotoradaru rzędu 10 km/h, w praktyce większość naruszających przepisy na ograniczeniach jechało o 50 km/h za dużo”. Albo więc ze mną coś jest nie tak, albo ów czytelnik błądzi. Bo tolerancja fotoradaru, o której mowa, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko to, że taką „nadwyżkę” prędkości fotoradar puszcza płazem. Ale jeśli ktoś przekroczy dozwoloną prędkość o np. 15 km/h, to urządzenie pstryknie mu fotkę. Nie znaczy to, że do tolerancji trzeba dodać „średnie przekroczenie”, bo takie było ono realnie. Owszem – gdyby uwzględnić przekroczenia niezarejestrowane, to by się średnia pewnie zmieniła, ale błąd jest – moim zdaniem – w myśleniu czytelnika.
I to tyle na ten temat, bo już na stronach 6-9 prawdziwa uczta dla miłośników Citroënów. W tekście prezentującym C4 Cactusa pojawiło się bowiem naprawdę dużo innych modeli tej nowatorskiej marki: Type A, Traction Avant, 2 CV (także dwusilnikowa wersja Sahara), DS, Ami 6, Mehari, M35 (prototyp z silnikiem Wankla), SM, XM, Xsara Picasso, C6, DS3 i DS5, ale nie zabrakło też wzmianek o autach pokrewnych C4 Cactusowi: C4, C4 Aircross, C4 Picasso, czy DS4. Co ciekawe nie zabrakło też Peugeotów: 208, 2008, 301. Pojawiły się też ciekawostki z historii marki Citroën. Ale najważniejsze było przedstawienie C4 Cactusa.
Na stronie 11. znajdziecie dwie tabelki prezentujące największe wzrosty i największe spadki sprzedaży w roku 2013 w Europie. Na czele tych, którym sprzedaż wzrosła najbardziej – Dacia – z wynikiem 22,8%! W strefie spadkowej były Citroën (-10,5%), Peugeot (-6,7%), ale i Volkswagen (+3,7%).
Peugeot 301 jest dostępny z instalacją gazową (LPG), o czym wspomina także „Motor” (na stronie 12.).
Na tej samej stronie traficie na wzmiankę o testach nowego Renault Espace.
Nissan, choćby poprzez Alians z Renault, jest mi trochę bliski, dlatego cieszę się, że Qashqai wygrał z Tiguanem (strony 18-21), ale nie obyło się bez „pomyłek drukarskich”. Nissan bowiem jest duuużo tańszy (blisko 25.000 zł!) i znacznie lepiej wyposażony (w porównanych wersjach), a mimo to w tabelce, na którą rzuci okiem wielu czytelników nie wgłębiających się w treść artykułów, cena Nissana wzięta jest z sufitu i jest niższa od Volkswagena tylko o niespełna 5.000 zł. Zadziwiające, że tego typu uchybienia trafiają się z reguły – takie mam przynajmniej wrażenie – rywalom aut z Grupy Volkswagena…
Citroëna C1 i Peugeota 107 wspomniano na wstępie artykułu poświęconego Hyundaiowi i10 (strony 22-23).
Peugeot RCZ R, to bardzo ciekawe auto. 270-konny silnik benzynowy dobywa swą moc z pojemności zaledwie 1.598 cm³, co z jednej strony budzi pytania o trwałość tej jednostki, z drugiej zaś czyni to auto jeszcze bardziej ekscytującym. Test takiego samochodu, pochodzący najwyraźniej od niemieckiego partnera „Motoru”, znajdziecie na stronach 24-25. Nie zdecydowano się wprawdzie na wystawienie jakiejkolwiek oceny punktowej, ale nie myślcie, że spodobało się wszystko. Skrytykowano na przykład za śliską skórę foteli (a może testujący miał śliskie ubranie?), cenę zakupu (ile, zdaniem Redaktorów „Motoru” powinno kosztować tego typu auto?), „bardzo ograniczoną ilość miejsca z tyłu” (to przecież rasowe coupe!) i kiepska widoczność z fotela kierowcy (dobrze, że znaleźli drogę…). Ale są i zalety – znakomite osiągi, rozsądne spalanie, wysoka jakość wykonania, przydatność na co dzień, bogate wyposażenie, wielka frajda z jazdy, precyzyjna skrzynia biegów (!!!) i skuteczne hamulce.
Peugeoty 407 można dostrzec na zdjęciach ilustrujących materiał zamieszczony na stronach 50-51.
I to już koniec wieści o francuskich samochodach w aktualnym wydaniu „Motoru”.
Stronniczy przegląd prasy: „Motor” nr 07/2014
Krzysiek Gregorczyk.
Najnowsze komentarze