- Volkswagen montował w swoich samochodach silniki niespełniające wymagań normy ochrony środowiska i próbował ukryć ten fakt, stosując oprogramowanie fałszujące wyniki testów,
- Niebezpieczne tlenki azotu, emitowane przez wadliwe diesle, przyczyną chorób i tysięcy przedwczesnych zgonów w Europie i Stanach Zjednoczonych,
- StopVW.pl walczy o wymianę wadliwych samochodów. Już w lipcu pozew zbiorowy w polskim sądzie; każdy posiadacz Audi, SEATa, Škody i Volkswagena może się przyłączyć.
Afera Volkswagena dotyczy wszystkich, nie tylko osób, które kupiły wadliwe samochody, ponieważ substancje emitowane przez silniki diesla z oszukańczym oprogramowaniem produkowane przez Volkswagena są niebezpieczne dla życia i zdrowia, szczególnie dzieci. Firmie grozi nawet 40 miliardów kary, mówili eksperci na wczorajszej konferencji prasowej, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen w Centrum Prasowym PAP w Warszawie. Stowarzyszenie domaga się wymiany wadliwych samochodów na nowe, wolne od wad.
Na czym polega oszustwo? Gdy w Europie zaczęła obowiązywać norma Euro 5, Volkswagen nadal montował do samochodów produkowanych przez grupę stare silniki oraz osprzęt, który nie spełniał nowych norm. Jedyna różnica dotyczyła oprogramowania, które fałszowało wyniki pomiarów w momencie, gdy wykrywało, że samochód poddawany jest testom.
Jak działa to oprogramowanie? Na podstawie informacji z kół, jednostka sterująca weryfikuje, czy znajduje się w trybie testowym. W tym momencie, dzięki odpowiednim zmianom w dawkowaniu powietrza i paliwa, spada moment obrotowy, moc silnika oraz rośnie spalanie. W efekcie obniżone zostaje stężenie NOx w spalinach.
„W samochodach Volkswagena, które wyposażone są w wadliwe silniki i oprogramowanie fałszujące, jest praktycznie niemożliwe, by samochód jednocześnie miał wysokie osiągi, spalał mało paliwa i spełniał nowe wymogi ochrony środowiska. Z powodów technicznych takie auto może spełniać jednocześnie tylko dwa z tych trzech parametrów. Gdy auto zjeżdża ze stanowiska testowego, zaczyna emitować kilkadziesiąt razy więcej substancji szkodliwych, niż przewiduje norma” – mówił na konferencji prasowej inżynier Ryszard Cydejko, rzeczoznawca i biegły sądowy.
„Zbadaliśmy w warunkach laboratoryjnych samochód Škoda, wyposażony w taki silnik. Różnice są szokujące dla kierowcy. Gdy włącza się tryb zgodności z wymogami homologacji, auto traci do 30% momentu obrotowego i spala ok. 15% więcej paliwa ale tylko w takich warunkach jest zdolne spełnić normy toksyczności spalin” – dodał inżynier Cydejko.
Problem emisji tlenków azotu narasta w Europie od dłuższego czasu. Na zachorowania narażeni są wszyscy, a szczególnie dzieci i osoby starsze, mieszkające w miastach, gdzie natężenie osobowego transportu samochodowego jest najwyższe. Według raportu opublikowanego przez Europejską Agencję Ochrony Środowiska z powodu zanieczyszczenia powietrza w 2012 roku mogło dojść do blisko 500.000 przedwczesnych zgonów, z czego co najmniej 70 tysięcy z powodu nadmiernej koncentracji emisji tlenków azotu z aut z silnikiem diesla. Są one odpowiedzialne za ponad 53% zawartości tej skrajnie niebezpiecznej substancji w powietrzu.
Afera ze stosowania silników niespełniających normy Euro 5 ma również swój wymiar prawny. O odpowiedzialności Volkswagena oraz urzędów, mówił na konferencji prasowej adwokat prof. nadzw. EWSPA dr Dariusz Czajka, były sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie i Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy w Warszawie, rektor Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Warszawie:
„Mamy do czynienia z wielowymiarową odpowiedzialnością producenta i sprzedawców, wynikającą między innymi z przepisów o rękojmi za wady fizyczne, ustawy o zapobieganiu nieuczciwym praktykom rynkowym, ochronie środowiska czy transporcie. Jest to zatem także odpowiedzialność wobec konsumenta, który ma pełne prawo domagać się wymiany samochodu na nowy lub jego naprawy, a ultymatywnie przy spełnieniu określonych warunków także odstąpienia od umowy czy też żądania unieważnienia umowy sprzedaży. Widzę w tej sprawie zaniechanie urzędów, które ustawowo są zobligowanie do nadzoru i reagowania w przypadkach naruszenia prawa, do którego tu niewątpliwie doszło, co przyznał sam producent. Gra Volkswagena na czas, przejawiająca się w niepodejmowaniu żadnych czynności sanacyjnych, nie sprzyja interesom konsumentów. Szczególnie w aspekcie biegu terminów przedawnienia ewentualnych roszczeń” – powiedział dr Dariusz Czajka.
W lipcu przeciwko firmie Volkswagen zostanie złożony pozew zbiorowy, poinformował Jacek Świeca, prezes Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen. Do tej pory do pozwu zgłosiło się kilkuset posiadaczy samochodów Audi, Škoda, SEAT i Volkswagen. Każda z nich będzie domagać się odszkodowania w wysokości ok. 30.000 zł.
„Codziennie do Stowarzyszenia zgłaszają się kolejne osoby, które chcą się do niego przyłączyć. Cieszy mnie to, że świadomość tej afery jest coraz większa. W tej chwili prawnicy kończą przygotowanie pozwu. Będzie to pierwsza tego typu sprawa w Polsce” – mówił prezes Stowarzyszenia StopVW, Jacek Świeca.
Sprawa afery Volkswagena jest wielowymiarowa. Szczególnie bulwersujące są wątki, związane z ochroną środowiska.
„Skala oszustwa i zatruwania środowiska jest porażająca. Afera Volkswagena dotyczy każdego z nas! Codziennie powietrze, którym oddychają też nasze dzieci, jest zatruwane przez tlenki azotu emitowane przez samochody z wadliwymi silnikami diesla. Volkswagen z pełną świadomością wprowadzał nabywców w błąd promując swoje samochody jako ekologiczne. Tymczasem okazuje się, że w Europie montowano do tych aut silniki, które nie spełniały normy Euro 5, bo wymagałoby to od producenta bardzo dużych nakładów finansowych. Z tego powodu, w mojej ocenie, do dzisiaj te samochody nie są naprawione. Tu nie chodzi przecież o zmianę oprogramowania, ale zmianę całego zespołu elementów odpowiedzialnych za redukcję niebezpiecznych substancji emitowanych do atmosfery” – przekonywał Jacek Świeca.
Stowarzyszenie StopVW współpracuje m.in. z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów: „Wina Volkswagena nie budzi wątpliwości, ponieważ producent sam przyznał się do oszustwa. Naszym celem jest pomoc urzędom i zmuszenie firmy do naprawienia szkód. Polacy nie mogą być traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Nasze prawo pozwala na skuteczną reakcję i ochronę praw konsumentów. Dlatego wspieramy działanie urzędników, na bieżąco przekazujemy informacje. Sprawa jest bardzo poważna, w mojej ocenie Volkswagenowi łącznie może grozić do 40 miliardów złotych kary” – dodał prezes Jacek Świeca.
Konferencję zorganizowało Stowarzyszenie Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen, które zostało założone w 2015 roku, po ujawnieniu tzw. afery Volkswagena.
źródło: Stowarzyszenie Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen
adres internetowy: stopvw.pl
informacja od redakcji: Publikujemy ten materiał po to, by podkreślić, że koncerny nie dopuszczały się oszustw i produkowane przez nie samochody są naprawdę dużo „czystsze” od tych z koncernu VAG.
Najnowsze komentarze