Na dzisiejszym spotkaniu Carlosa Tavaresa w fabryce Stellantis w Metz padły słowa o potrzebie pozbycia się z dróg mniej wydajnych samochodów w trosce o planetę.
„Musimy jednak troszczyć się o planetę i pozbyć się z dróg mniej wydajnych pojazdów.” – powiedział Tavares. „Nie czekałem na przywódców politycznych, którzy w 2035 roku wprowadzą zakaz stosowania energii cieplnej. Tu, w Mozeli, pracowaliśmy nad tym od 2015 roku. Zrobiłem to, ponieważ mam czterech wnuków„. Tavares mówił to w kontekście zmian, które czekają branżę motoryzacyjną. Jednak słowa o tym, że należy się pozbyć mniej wydajnych samochodów z dróg brzmią co najmniej dziwnie w ustach szefa koncernu motoryzacyjnego, który produkuje bardzo szeroki przekrój aut. Jednocześnie zapowiedział, że struktura zatrudnienia w koncernie będzie się zmieniać.
Tavares, który jest finansistą, doprowadził do rekordowego wzrostu zysku koncernu, wprowadzając jednocześnie drakoński plan oszczędnościowy. Szef Stellantis zamierza zredukować koszty produkcji, dystrybucji i sprzedaży o połowę – jest to element planu nazwanego Dare Forward 2030. Krytycy Tavaresa podkreślają, że tak drastyczna redukcja odbywać się będzie kosztem pracowników, zmuszonych do znacznie większego wysiłku, utraty pracy przez tysiące ludzi oraz kosztem jakości. Obecnie w wielu krajach uruchomiono programy dobrowolnych odejść – jak na przykład w USA, gdzie zwolnionych ma zostać 3.500 osób. Firma ma również kłopoty z zachowaniem ciągłości produkcji oraz logistyką dostaw.
źródło: Le Quotidien
Najnowsze komentarze