Citroënem DS rocznik 1968 jeżdżę codziennie od 15 lat. Jest to cudowne auto, które dawało i daje mi wiele radości. Pokonało już ze mną sto czterdzieści tysięcy kilometrów. A pewne wydarzenie z Francji, o którym zaraz Wam opowiem, było inspiracją do napisania tego tekstu. Bo wiecie co? Na świecie pojawili się ludzie, którzy chcą nam zabronić podróżować w czasie, zakazać miłości do oldtimerów, odebrać nam prawo do jazdy nimi i odebrać radość z ich posiadania.
Zacznę od tego, że poza mną w Polsce znam jeszcze tylko jednego człowieka, który jeździł swoim DS codziennie, chociaż twierdzi, że znacznie mniej niż ja. Ów kolega zawsze mi opowiadał, jak cudownie jest wsiąść rano do Citroëna DS i w drodze do pracy za każdym razem przeżywać nowe przygody, odmieniając trochę oblicze świata. Jak? Kiedy wyprzedzał tramwaj, wszystkie twarze pasażerów były zwrócone w kierunku tego wehikułu do przenoszenia w czasie. Gdy podjeżdżał pod przejście, wszystkie głowy pieszych jak na komendę odwracały się w jego kierunku. Piękne dziewczyny uśmiechały się i wdzięczyły, panowie otwierali oczy ze zdumienia a ilość werbalnych i niewerbalnych gestów sympatii i aprobaty była niesamowita. Zazdrościli i aprobowali ten niezwykły pojazd, jego właściciela i wybrany styl życia, zmieniający na chwilę świat na lepsze.
Zobacz:Warto zainwesować w stare Citroeny
Tak! Citroën to styl życia, manifestacja niezależności, wyjścia poza schemat. Nieważne czy ten nowszy, starszy, czy może całkiem stary jak modele serii A i B.
Każdy z nich jest wyjątkowy. I choć chciałbyś traktować go jak zwykle narzędzie pracy, jak młotek czy kombinerki, on podstępem wkrada się w twoje życie i tak samo jak kobieta (w tym momencie muszę zakończyć ten wątek, bo chyba nie dostanę obiadu dzisiaj). Citroën wkrada się w Twoje życie nie kiedy, nagle, pod wpływem impulsu, podpisujesz akt, nazwę go małżeństwa: na zawsze Ty i Twój Citroën.
Niewypowiedziane słowa przysięgi przed motoryzacyjnym ołtarzem, patrząc sobie głęboko w oczy. Nic Was już nie rozdzieli, chociaż Ty jeszcze o tym nie wiesz.
Pęknięta rurka pogłębia waszą miłość, po dwóch godzinach kłótni godzicie się spędzając czas w miłosnym uścisku na jeździe próbnej, bo każdy pretekst by oddać się wspólnym figlom, chociaż na chwilę, jest dobry. Ten samochód staje się w jakiś magiczny sposób częścią Ciebie. Myślisz o nim przy posiłkach, przed zakupami, po zakupach, na wczasach i w pracy. Nawet u dentysty, w czasie borowania, gdzieś w zakamarku głowy kiełkuje miłosna Citroënowa myśl a Ty czekasz chwili, gdy tylko wrócisz za kierownicę.
Zobacz: Traction Avant – samochód, który zmienił oblicze motoryzacji
Mówisz sobie, że będziesz kochać Citroëna do czasu aż Bóg Was nie rozłączy. Niestety w rolę Boga niekiedy próbują się niekiedy wcielać ludzie, a to grzech i to śmiertelny. Chcą Ci dać rozwój ze starą motoryzacją, chociaż wcale nie musisz składać wniosku rozwodowego. Powiem więcej, wcale składać go nie chciałeś, nie miałeś zamiaru, nawet przez myśl Ci nie przemknęło…no dobra… może raz, jak padła ta stara pompa hydrauliczna, ale to była sekundowa myśl, przez którą do dzisiaj masz wyrzuty sumienia a potem przychodzi samouspokojenie, że przecież w sumie to przez Ciebie, bo słyszałeś odgłosy, dawała Ci znać. Doskonale wiedziałeś, że ją wymienić trzeba. I w sumie to Twoja wina.
Bo przecież nie chcesz się rozwodzić z Citroënem, kochacie się, tyle razem przeżyliście, i te łożyska w tylnej belce, i tą rurkę i tą wspomnianą wcześniej pompę (a za ten pomysł z rozwodem po tej pompie…to do dzisiaj Ci wstyd). Tyle cudownych chwil razem. Teraz, w ramach jakiejś źle rozumianej poprawności ekologicznej masz swoją ukochaną tak po prostu porzucić? Oddać na wysypisko, złom, śmietnik, bo komuś się nie podoba? I zakażą trzymać nawet w garażu, bo czasem łza LHMu kapnie gdzieś na podłogę? Głupota ludzka nie zna granic i szerzy się szybciej niż wirus. Myślicie, że owa źle pojmowana ekologia nas nie dotyka? Oj, niestety dotyka i to bardzo!
Zobacz: Historia szewronów zaczęła się w Głownie
Mój kolega z Francji napisał mi właśnie, że miał brać udział ze swoim ukochanym Citroënem w odbywającej się od wielu lat imprezie. Samochody z lat trzydziestych z dumą paradowały pewnymi francuskimi drogami, ściągając tłumy fanów motoryzacji, gapiów i dzieciarni, dla której ów powrót do przeszłości był wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju, okazją do zobaczenia kliszy sprzed blisko 100 lat, wejścia w świat, którego już nie ma. Pewien urzędnik – idiota (pardon moi french) – wydał wyrok i zakazał przejazdu kilkudziesięciu samochodów peryferiami Paryża. Bo według niego nie mają plakietek ekologicznych (prawda) i zatrują środowisko (kłamstwo) w stopniu straszliwym (idiotyzm). Decyzja jest oficjalna i głupia.
Czy w Polsce pojawi się wkrótce jakiś następca urzędnika – idioty? Czy jakiś zaczadzony poprawnością polityczną urzędas albo urzędaska zabronią nam jeździć, kochać, śpiewać a nawet spacerować po parku z dziewczyną, bo przecież miłość zwiększa zużycie tlenu i emisję CO2? Wydaje się, że niektórzy idioci tak bardzo rozpędzili się w pogoni za rzekomą ekologią, że nie widzą ściany, na którą sami za moment wpadną
Zobacz: Amicale Citroën Pologne – wstąp do stowarzyszenia przyjaciół marki Citroën
Swego czasu czytałem świetny artykuł pewnego naukowca z Wrocławia. Uczony ów na co dzień jeździł Citroënem 2CV, którego zdaje się kupił nowego. Jeździł tym niezwykłym i zupełnie nieprzystającym do współczesnej motoryzacji autem dwadzieścia lat. Porównał wpływ swojej „kaczki” do sytuacji, w której co pięć lat zmieniałby samochód na nowy. Naukowo, z wyliczeniami, z uwzględnieniem wpływu produkcji na środowisko. Wynik nie był optymistyczny dla nowych samochodów. I nie, nie jestem przeciwko ekologii – czyste powietrze, czystą wodę i ciszę lubię tak samo jak większość ludzi na świecie. Ale miarkujcie się, na Boga! . Ten galop absurdu mnie przeraża, bo muszą być jego granice.
Na koniec chciałbym Wam, miłośnikom francuskiej motoryzacji, powiedzieć, że kocham uczucie, gdy Citroën DS staje się wehikułem czasu, który przenosi mnie do przeszłości. Codziennie dojeżdżam nim do firmy, w której Traction Avant to jeden z najmłodszych modeli. I mam nadzieję, że nie nigdy dożyję czasów, w których jakiś urzędnik – głupek zabroni mi podróży w czasie a miłość do starej motoryzacji stanie się zakazana.
Czego i Wam życzę,
Konrad Dula
Najnowsze komentarze