Elegancko, ale przyjemnie… Nie zawsze, przynajmniej w świecie mody, da się to połączyć. W motoryzacji się udało. Dokonał tego Citroën czerpiąc inspirację z przemysłu przetwórstwa rybnego. DS3 Cabrio powstało po otwarciu dachu w sposób, jak otwierało się kiedyś konserwy rybne ;-) OK, OK, wiem, że taki patent stosowano w motoryzacji już dawno. Ale jeżdżąc DS3 Cabrio wcale nie musicie się czuć, jak sardynki w puszce! To auto segmentu B, w którym jazda z wiatrem we włosach wcale nie musi dotyczyć tylko dwóch osób na pokładzie!
Citroën DS3 Cabrio trafił w moje ręce w dniu, który opisuje się w naszym kraju jako złotą polską jesień. Niemal bezchmurne niebo, przyjemnie grzejące promienie słoneczne i tylko ja czas miałem mocno ograniczony, bo plany na ów dzień dynamicznie mi się zmieniały. Z tego powodu odebrałem testowy samochód później, niż zamierzałem, ale tych parę godzin „obsuwy” i tak wyszło mi na dobre – pozwoliło mi bowiem na przetestowanie zrywności i szybkości, może nie maksymalnej, ale dynamikę auta poznałem.
W moje łapki trafiło auto białe, z granatowym dachem, ale to nie od tych elementów owa dynamika zależała. Pod maską samochodu zamontowano 1,6-litrowy silnik benzynowy o mocy 156 KM, czyli – jak się domyślacie – była to legendarna jednostka THP. Legendarna, bo krążą o niej legendy co do awaryjności (owszem, bywały problemy, ale w pierwszych generacjach tej jednostki; teraz można ją uznać za bezpieczny wybór), ale też dlatego, że przez kilka lat z rzędu zdobywała tytuł Engine of the Year w swojej klasie pojemności, co znaczy, że to naprawdę fajny silnik!
Wyposażeniu trudno cokolwiek zarzucić. Skórzana tapicerka, nawigacja, niezły zestaw audio i to, co w tej wersji najważniejsze – elektrycznie odsuwany dach. Co ciekawe można go składać/rozkładać do prędkości 120 km/h, co w klasycznych konstrukcjach typu coupe-cabrio jest zwyczajnie niemożliwe. Z kolei rozwiązanie przyjęte przez Citroëna ma jedną wadę – po „zrzuceniu” dachu „na plecy” samochodu praktycznie pozbawiacie się widoczności do tyłu, bowiem pozostają Wam tylko zewnętrzne lusterka. Widok w wewnętrznym ogranicza się przede wszystkim do podziwiania tegoż złożonego dachu. Ale jakie to ma znaczenie? Tylko na drogach, na których zdecydujecie się przekroczyć przepisy, bo możecie z opóźnieniem zauważyć jadący za Wami radiowóz ;-)
Na szczęście tego typu atrakcji nie miałem. A jakie było pierwsze wrażenie związane z DS3 Cabrio? Oczywiście pomijając kwestie urody, bo gama DS podoba mi się bardzo, a DS3 z zewnątrz jest chyba najpiękniejszym jej przedstawicielem, przynajmniej w chwili, gdy ta linia składa się z trzech modeli. Dodatkowo w wersji Cabrio DS3 jeszcze zyskuje, choć jest to oczywiście moje osobiste zdanie.
Wsiadłem, z grubsza wyregulowałem fotel (także na wysokość) i kierownicę, wystylizowanym kluczykiem uruchomiłem silnik i ruszyłem. I już na placu manewrowym przed warszawskim salonem Citroëna przy Al. Krakowskiej, przejeżdżając przez próg zwalniający, przekonałem się, że zawieszenie tego auta zestrojono twardo. Owszem, spodziewałem się tego, ale jest naprawdę twardo. Zdecydowanie nie po francusku, więc miłośnicy hydropneumatyki zdecydowanie nie mają czego szukać w tym modelu. Wrażenia są niemal takie, jakbyście jechali na położeniu serwisowym.
Oczywiście takie nastawy wymusiło przeznaczenie samochodu oraz jego konstrukcja – postarano się o zachowanie sztywności hatchbacka (co jednak nie do końca się, moim zdaniem, udało) i pewności prowadzenia. Inna sprawa, że Citroën w co najmniej kilku swoich modelach odszedł od swojego legendarnego komfortu rezerwując go tylko dla wybrańców, którzy zdecydują się na zakup niektórych wersji C5. Owszem, C-Elysee też amortyzuje przyjemnie, C4 także nie jest złe pod tym względem, ale gama DS. adresowana jest do klientów, którym utwardzone zawieszenie nie przeszkadza. I widząc to, z jakim sukcesem handlowym mamy do czynienia, jak wielu klientów kupiło DSx nie mając wcześniej żadnego Citroëna, najwyraźniej polityka ta przynosi oczekiwane skutki. I choć miłośnicy francuskich hydropneumatyków momentami wręcz rozpaczają, to chyba świata nie zmienią – seria DS będzie rozwijana. I muszę przyznać, że… to dobrze. Bo przynosi to firmie pieniądze, podtrzymuje nimb producenta awangardowego o braku zahamowań designerskich, a auta te wyglądają obłędnie. A że nie każdy czerpał będzie przyjemność z jazdy nimi? Cóż…
Możecie też podejść do tematu tak, jak czynię to ja. Uwielbiam francuski komfort, ale potrafię się przestawić i czerpać przyjemność z jazdy także sztywno zawieszonymi autami (o ile nie jest to sztywność za wszelką cenę i nie jest celem samym w sobie), acz jest to jednak przyjemność relatywnie krótkotrwała. Po prostu cieszę się szybko i pewnie pokonywanymi zakrętami, klejeniem się auta do drogi, a wszystko to kosztem utraty komfortu zawieszenia. Choć przyznać muszę – na auto dla mojej rodziny DS3 Cabrio nadawałoby się niespecjalnie. Zarówno z uwagi na wspomniane twarde zawieszenie, jak i z powodu walorów funkcjonalnych oraz przestronności.
Co do oferowanej przestrzeni, to nie jest jednak tak źle. Szczegóły pomiarów wnętrza DS3 Cabrio znajdziecie w tabelce zamieszczonej niżej, za zdjęciami, ale powiem Wam, że jeździ się tym samochodem naprawdę przyjemnie, bez odczuć klaustrofobicznych, choć z pewnością lepiej jest wtedy mieć otwarty dach ;-) Tym bardziej, że nie istnieje wówczas żaden limit wysokości osób jadących tym samochodem ;-)
DS3 gra w segmencie B, czyli siłą rzecz wyjątkowo przestronnym samochodem zwyczajnie być nie może. Nie jest jednak źle – bez trudu zapakowaliśmy się z moją rodzinką i zaliczyliśmy 100-kilometrową jazdę testową, podczas której nikt nie narzekał na brak przestrzeni. Starsza córka o wzroście niemal 160 cm mieściła się z tyłu bez najmniejszego trudu, młodsza, niespełna 140-centymetrowa, więc siłą rzeczy jeżdżąca jeszcze na podkładce, też nie miała kłopotów ze zmieszczeniem się, i nawet nie kopała oparcia mojego fotela ;-) Generalnie więc jest to samochód, w którym rodzina typu 2+2 (choć auto jest rejestrowane na pięć osób) zmieści się w miarę bezproblemowo, ale… No właśnie – jest jedno „ale”. Chodzi o bagażnik. Owszem, wcale przestronny, ale z szalenie niewielkim, niewygodnym otworem ładunkowym. Ma bowiem mniej więcej 70 cm szerokości i jedynie 27 cm wysokości. Trudno tam więc zapakować walizkę. Przez taki otwór do kufra mieszczącego wprawdzie 245 litrów zapakować można tylko niewielkie torby, za to zmieścicie ich tam kilka, czy kilkanaście (zależnie od rozmiaru). Można tez próbować pakować bagażnik od środka – dzięki dzielonej i składanej kanapie, którą zachowano z wersji hatchback.
Z przodu obszyte skórą fotele zapewniają znakomite trzymanie boczne, a w chłodniejsze dni z pewnością docenicie ich podgrzewanie. Oba ustawia się ręcznie, również na wysokość, a w testowanym egzemplarzu rozdzielał je podłokietnik kryjący w sobie niewielki schowek. Jest wygodny, ale jedynie w długiej podróży. Większość kierowców z pewnością zauważy, że przy opuszczonym podłokietniku nieco utrudniony jest dostęp do dźwigni hamulca ręcznego, jeśli więc jeździcie po mieście, albo chcecie poszaleć „zaciągając rękaw”, musicie z podłokietnika zrezygnować podczas zamawiania auta (oszczędzicie 500 zł), albo go po prostu podnieść.
Pomiędzy fotelami zlokalizowano też gniazda zapalniczki oraz złącza jack i USB. Czy to szczęśliwa lokalizacja? Chyba nie bardzo… Lepiej byłoby umieścić je albo w schowku przed pasażerem, albo w dolnej części konsoli środkowej. Tym bardziej, ze wygospodarowano tam dwie małe półeczki, na których spokojnie można położyć telefon, bądź odtwarzacz.
Brakuje za to uchwytów na kubki, czy butelki. Owszem – w schowkach w drzwiach spokojnie butelki z napojami się zmieszczą, ale ludzie, którzy nie wyobrażają sobie podróży bez parującego kubka kawy sterczącego gdzieś z deski rozdzielczej nie będą usatysfakcjonowani. Osobiście nie mam tego typu oczekiwań, choć kawosz ze mnie niewąski, ale wiem, że niektórzy z tego powodu są gotowi zdyskwalifikować każdy samochód, zwłaszcza francuski ;-)
Pewną niedogodnością, cechującą nie tylko DS3 Cabrio, ale i niektóre inne modele tego producenta, są małe przyciski do obsługi radioodtwarzacza – w czasie jazdy trafienie w nie nie jest czymś specjalnie łatwym, zwłaszcza, gdy jedzie się po nierównej drodze na tym sztywno zestrojonym zawieszeniu i dość bezkompromisowych oponach (w rozmiarze 205/45R17). Owszem, wieloma funkcjami da się sterować standardowym „pilotem” pod kierownicą, niemniej jednak jeśli ktoś upiera się, by skorzystać z przycisków na konsoli środkowej, to może mieć z tym kłopot. Za to cieszę się, że Citroën nie zrezygnował z czytnika płyt – osobiście nie korzystam z żadnych pendrive’ów jako nośników plików z muzyką, zaś płyty CD są u mnie w codziennym użytkowaniu, więc… ;-)
Co do brzmienia samego radioodtwarzacza, to jest całkiem przyzwoite. Jak wiecie, nie jestem maniakiem car-audio, ale samochód bez radia zwyczajnie nie jeździ ;-) W testowym egzemplarzu zainstalowano zestaw audio wzbogacony o szerokopasmowy głośnik umieszczony na podszybiu oraz tubę basową w bagażniku (która nieco zmniejszyła jego pojemność), a całość spisywała się bardzo przyzwoicie.
Nieźle oceniam też nawigację, choć w istocie – paru oddanych w ciągu ostatniego roku dróg jeszcze w swojej bazie nie miała, ale nie oczekujmy też cudów – trochę się w sieci drogowej naszego kraju dzieje i trudno oczekiwać, żeby wszystko było aktualizowane na bieżąco. Za to to, co istotne, czyli szybkość wytyczania trasy oraz jej korekty w razie konieczności zboczenia z obliczonego kierunku dokonywane są szybko i bez zbędnego marudzenia ze strony systemu. Widoczności map na wyświetlaczu też trudno coś zarzucić, chyba, że jedziecie z otwartym dachem, a słońce świeci Wam zza pleców, ale w takiej sytuacji każdy wyświetlacz „wymięknie”.
Dach… Cecha jakże charakterystyczna dla opisywanego modelu. Otwiera się, bądź zamyka, w czasie nieco ponad 15 sekund, a procedurę tę można przeprowadzić jadąc nawet z prędkością 120 km/h! To parametr niedostępny dla żadnego klasycznego coupe-cabrio. Ale to nie jest klasyczne coupe-cabrio ;-) Całość działa bezproblemowo, choć zdarzają się pewne odgłosy, jakby dach zamykał się pokonując opór jakowejś materii. Zamyka się jednak, a to najważniejsze.
Niestety wbrew zapowiedziom producenta nie udało się zachować sztywności hatchbacka. Trudno zresztą tego oczekiwać. Samochód nie jest aż tak odporny na skręcanie, nie wykazuje takiej sztywności poprzecznej, jak auto z normalnych dachem, ale pewnie wielu klientów nawet nie zwróci na to specjalnej uwagi. Osobiście spokojnie mogłem przejść nad tym do porządku dziennego ciesząc się, że masa samochodu w tej wersji wzrosła tylko nieznacznie (o 25 kg) względem odmiany z dachem nieotwieranym. Zwykle kabriolet waży o 100 i więcej kilogramów więcej, niż hatchback, na bazie którego powstał, a przy takiej samej jednostce napędowej może to być zabójcze dla przyjemności prowadzenia wersji otwieranej.
Wnętrze DS3 Cabrio nie każdemu przypadnie do gustu. Kilka osób, które miało okazję obejrzeć to auto podczas naszego testu wyraziło skrajne opinie co do deski rozdzielczej. Niektórym wykończony z połyskiem panel wewnętrzny przed pasażerem spodobał się bardzo, inni zaś byli nim bardzo zniesmaczeni. Cóż – co człowiek, to inne wyobrażenia, inny gust. Dodajmy, ze można ten element DS3 spersonalizować. Jędrzej ostatnio obfotografował ten samochód w wersji Ultra Prestige, w którym panel ów obciągnięto piękną jasną skórą z tłoczonym monogramem DS, co widać trochę na tym zdjęciu.
Moim zdaniem DS3, ze swoim świeżym podejściem do designu, a także w przynależnych sobie rozmiarach, wygląda z tym błyszczącym elementem kokpitu bardzo dobrze, choć z pewnością kurz na tym widać będzie. Ale że łatwo ten plastik utrzymać w czystości, ma więc to rozwiązanie także element praktyczny.
Warto wspomnieć o wcale nieoczywistym w innych samochodach elemencie, jakim jest dyfuzor zapachów. Znany także z innych modeli Citroëna może zawierać zasobnik w jednym z kilku oferowanych zapachów, a co nie mniej ważne – intensywnością emitowania aromatu można sterować, co w przypadku klasycznych choinek zapachowych i tego typu rozwiązań jest niemożliwe.
Zajmowanie miejsc na kanapie z tyłu nie stanowi problemów dla człowieka o zdrowym układzie kostnym i mięśniowym. Jeśli zamierzacie przewieźć kogoś z dysfunkcjami motorycznymi, to albo posadźcie go z przodu, albo w ogóle w DS3 Cabrio nie męczcie, bo jazda tak twardo zawieszonym autem przyjemności dla tego kogoś stanowić nie będzie. Ja ze swej strony pozwolę sobie jednak zauważyć, że wysiadający z tyłu mogą się przytrzymać uchwytu zlokalizowanego w tylnej części słupka B, co pomoże im niewątpliwie unieść pośladki z kanapy, skądinąd całkiem wygodnej.
Podróżowanie Citroënem DS3 Cabrio niesie ze sobą pewne elementy, których w klasycznych hatchbackach nie zaobserwujecie. Brezentowy dach sprawia, że we wnętrzu jest głośniej. Do uszu kierowcy i pasażerów dociera nie tylko gang silnika, miły skądinąd, ale też szereg odgłosów z otoczenia. Da się to odczuć szczególnie w mieście, gdy stoicie na światłach na przykład, a obok przycupnie potężna ciężarówka. Po prostu materiałowy dach nie jest w stanie wygłuszyć tych dźwięków tak skutecznie, jak czyni to kawał blachy nad głowami. To jednak cecha wszystkich aut z brezentowym dachem i trzeba nauczyć się z tym żyć. Nie jest to zresztą jakaś wielka uciążliwość, ale warto, byście wiedzieli, że na to trzeba zwrócić uwagę.
Za to niewielkie w gruncie rzeczy wnętrze błyskawicznie się nagrzewa i równie szybko chłodzi. Relatywnie nieduża kubatura łatwo poddaje się działaniu systemu klimatyzacji, bądź ogrzewania. Cieszy przy tym fakt, że Citroën nie próbował wyciągać od klientów dodatkowej kasy za dwustrefową klimatyzację, która w tego typu samochodzie już zupełnie nie miałaby sensu. Opowiadanie, jakoby realne było utrzymanie w aucie segmentu B dwóch stref o odmiennej temperaturze, to zwyczajne mydlenie oczu. Owszem – nawiewy będą tak działały i odczuwanie temperatury może być różne przy skierowaniu dysz na kierowcę oraz pasażera, ale powietrze w tak niewielkiej przestrzeni w gruncie rzeczy i tak szybko się wymiesza i efekt będzie de facto żaden. Citroën zamontował więc klimatyzację jednostrefową, acz automatyczną, i to wydaje się bardzo sensownym rozwiązaniem w takim samochodzie.
Mocną stroną testowanego samochodu jest silnik. 156-konna jednostka powstała w wyniku współpracy Grupy PSA Peugeot Citroën oraz BMW Group. To dobry silnik, choć w początkowym okresie produkcji bywało z nim trochę problemów. Teraz jest już dużo lepiej od strony serwisowej, czy obsługowej, a przyjemność i kultura pracy stoją wciąż na wysokim poziomie. Auto bardzo chętnie przyspiesza płynnie rozwijając moc, a momentu obrotowego nie brakuje w żadnym momencie. Skrzynia, pracująca całkiem precyzyjnie, jest dobrze zestopniowana, zapewniając wraz z dobrym motorem bardzo przyzwoitą elastyczność i chęć przyspieszania niemal w całym zakresie obrotów. W efekcie jazda tym samochodem jest naprawdę fajna. Dzięki stosunkowo niedużej masie własnej (1.032 kg) nawet po dorzuceniu na pokład nielekkiego kierowcy (ważę niemal 95 kg) i odrobiny paliwa, auto przyspiesza chętnie, dynamicznie, dzięki czemu jest bardzo bezpieczne podczas jazdy – manewry wyprzedzania odbywają się szybko skracając czas potrzebny na ich wykonanie do niezbędnego minimum.
A propos paliwa. DS3 Cabrio podczas mojego czterodniowego testu pokonał niemal 950 kilometrów. Fakt, większość w trasie, sporą część na drogach ekspresowych i krajowych, jazda była dynamiczna, a średnie spalanie sięgnęło poziomu 7,4 l/100 km przy średniej prędkości z tego dystansu wynoszącej aż 66 km/h! To znakomity wynik, bo naprawdę silnik miał co robić. Dzięki dobrze dobranym przełożeniom nie musiał się jednak wysilać – na szóstym biegu 3.000 obr./min. wystarcza, by pędzić 140 km/h. To dlatego właśnie auto nie pali przesadnie dużo, a podany wyżej wynik w takich realiach testowych spokojnie można uznać za rozsądny.
Układ kierowniczy jest bezpośredni, choć nie wyczynowy. W efekcie auto prowadzi się miło i przyjemnie, ale na kiepskich nawierzchniach, zwłaszcza z koleinami, możecie mieć wrażenie walki z kołami, które chcą pojechać w wymyślonym przez siebie kierunku, niekoniecznie Was słuchając. To wada cechująca zbyt bezpośrednie układy kierownicze, dlatego na polskich drogach o kiepskiej nawierzchni wolę te lekko znieczulone. Ale kiedy prowadzicie DS3 Cabrio po krętym asfalcie przyzwoitej jakości z pewnością docenicie takie strojenie układu kierowniczego. Co więcej – sztywne zawieszenie nie będzie Wam dokuczać, lecz pozwoli sprawnie pokonywać zakręty. W takiej sytuacji ten samochód można zwyczajnie pokochać!
Ile kosztuje przyjemność jazdy takim samochodem? Cóż – tanio nie jest, choć w porównaniu z innymi autami, w których można złożyć dach, wartość oczekiwana przez Citroëna bardzo wysoka nie jest. Podstawowa odmiana DS3 Cabrio kosztuje w naszym kraju 70.950 zł, ale wówczas otrzymacie auto napędzane 82-konnym silnikiem 1.2 VTi, przyjemnym, ale czy aby na pewno zaspokajającym oczekiwania klienta? Będzie to wówczas także podstawowa odmiana Chic. Jeśli zdecydujecie się dopłacić przeszło 10.000 zł (do poziomu 81.700 zł), nabędziecie wersję So Chic ze 120-konnym motorem 1.6 VTi. Za 88.200 zł można kupić wersję Chic z 90-konnym dieslem e-HDi i elektronicznie sterowaną skrzynią biegów. Z kolei auto takie, jak testowane przeze mnie, Sport Chic ze 156-konnym silnikiem 1.6 THP i sześciobiegową skrzynią manualną kosztuje 96.400 zł, a tu wchodzimy już w pułap kompaktowych aut CC. Co gorsza – trzeba jeszcze dopłacić 500 zł za podłokietnik z przodu i 1.500 zł za Pakiet Automatyczny, ale za to tapicerka skórzana będzie już na przykład w standardzie ;-) Wyposażenie topowego auta będzie więc co najmniej zadowalające ;-) A że cena zbliża się dość niebezpiecznie do poziomu 100.000 zł? Cóż – jeśli chce się jeździć samochodem innym, niż wszyscy…
Dziękujemy Firmie Citroën Polska za użyczenie samochodu do testu.
Test: Citroën DS3 Cabrio – szyk i przyjemność
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: KG, AG, DG
Najnowsze komentarze