Citroën C4 1.6 HDi trafił do nas w czasie wyjazdu urlopowego – a skoro już był, to chcemy podzielić się z Wami opinią także na jego temat. Okazał się oszczędny i przyjemny w eksploatacji.
Pierwszą część naszych jazd na Rodos mniejszym modelem, czyli Citroënem C3, znajdziecie tutaj.
Na dalsze dni eksploracji wyspy Rodos wypożyczalnia zgodnie z obietnicą podstawiła na hotelowy parking Citroëna C4 Cactus napędzanego oszczędnym dieslem 1.6 HDI. Tym razem użyczony egzemplarz przejechał przez lata z turystami przeszło 173 tysiące kilometrów – o dziwo, bezwypadkowo.
Pierwsze wcielenie miejskiego crossovera Citroëna produkowane było od 2014 do 2020 roku między innymi w madryckich zakładach marki. Wbrew nazwie nawiązującej do popularnego kompaktu, C4 Cactus zbudowany został z wykorzystaniem płyty podłogowej miejskiego C3 i DS3. Dzieli z nimi także szereg elementów mechanicznych, w tym układ jezdny i jednostki napędowe. Otrzymał jednak niepowtarzalny styl, który w pewnych aspektach znalazł zastosowanie kosztem funkcjonalności.
Nasz egzemplarz pochodził sprzed modernizacji – wyprodukowany został w 2015 roku i od nowości porusza się po drogach Rodos. Lata spędzone w ostrym słońcu zakończyły się wymianą plastikowych elementów ochronnych na drzwiach i osłony tylnej klapy – po pięciu latach były wyblakłe. Mimo sporego czasu od zakończenia produkcji C4 Cactus nadal wygląda świeżo i nowocześnie, zwłaszcza z relingami i plastikowymi elementami nadwozia w kontrastowym kolorze.
Na pierwszy rzut oka kabina urzeka innowacyjną formą. Cyfrowe zegary są wzorowo czytelne, podobnie jak często spotykany opcjonalny ekran obsługujący multimedia i klimatyzację. Co istotne, także w pełnym słońcu i w wysokich temperaturach system działa poprawnie – czego nie można powiedzieć o pracy po postoju w mroźną noc, o czym pisaliśmy. Pierwszą oznaką przerostu formy nad treścią jest rezygnacja z prawego nawiewu na desce rozdzielczej, który faktycznie zaburzyłby misternie zaprojektowaną linię. Pozycja na przednich fotelach jest więcej niż wystarczająco dobra.
Siedziska są sprężyste i jak się okazało nie męczą w długiej podróży. Nie zapewniają żadnego podparcia bocznego ciała w zakrętach, bo nie do sportowych jazd stworzony ten model. Obsługa wszystkich instrumentów jest intuicyjna, widoczność bardzo dobra, w użyczonym egzemplarzu doskwierał tylko brak podłokietnika . Tylna kanapa zapewnia adekwatną przestrzeń dla dwóch dorosłych osób o wzroście do 180 cm, lub dwóch fotelików dziecięcych – nie zapomniano o mocowaniach ISOFIX. Pojemność bagażnika to wystarczające na weekendowe wyprawy 358 litrów. W przypadku większości egzemplarzy C4 Cactusa I podróż uprzyjemnia automatyczna klimatyzacja, fabryczne nagłośnienie, dobre wyciszenie kabiny czy szereg systemów bezpieczeństwa.
Pod maską mieliśmy znanego i lubianego diesla 1.6 HDI o mocy 92 KM sprzęgniętego z manualną pięciostopniową przekładnią. Wertując producenckie katalogi jego parametry nie są może imponujące, ale zapewniają przyjemną spokojną a co najważniejsze oszczędną jazdę. Przez kolejne dwa dni C4 Cactus pokonał ponad 400 kilometrów dowożąc nas także w te nieco zapomniane i pomijane przez turystów rejony wyspy radząc sobie na wzgórzach o wiele lepiej od poprzednio użytkowanego benzynowego C3. Diesel pokazuje tu swoje przewagi.
Efektywność wybierania nierówności i komfort jazdy trochę różni się od C3, większość niedoskonałości jezdny Cactus pokonuje względnie gładko. Szybsza jazda górskimi serpentynami nie jest jego domeną, choć dzielnie sprostał temu zadaniu. Co jednak miało dla nas największe znaczenie, nie zawiódł pod względem zużycia paliwa i sporego zapasu momentu obrotowego.
Tym razem pokonywanie długich, stromych podjazdów przebiegało bez problemów i wyraźnych słabości. Szczegółowy objazd wyspy zakończył się zużyciem paliwa na poziomie 5.7 litra na sto kilometrów – rezultat godzien pochwały zważywszy na pełne obciążenie i ukształtowanie terenu.
Citroën C4 Catus ma oczywiście swoje bolączki – w polskim klimacie trzeba uważać na korozję – ale oryginalny wygląd i niskie zużycie paliwa wiele rekompensują.
Najnowsze komentarze