Niedawno Firma Renault Polska zaproponowała klientom wersje Stepway dla modeli Dokker i Lodgy. Dokkera Stepway opisałem Wam przed niespełna dwoma miesiącami i uważam, że to naprawdę interesujący samochód. Owszem, parę drobiazgów można by w nim było zmienić, ale generalnie mogę tego kombivana ze szczerym sercem polecić, zwłaszcza że za te pieniądze nie kupicie nic w tym segmencie, zwłaszcza z trzyletnią gwarancją (którą za 499 zł można przedłużyć do pięciu lat).
Kompaktowy minivan Lodgy jest dostępny na rynku już od dobrych paru lat. Z uwagi na nieco kontrowersyjną stylistykę i specyficzne proporcje nie jest najlepiej sprzedającą się Dacią w Polsce, a wręcz jest modelem wybieranym najrzadziej, ale to nie znaczy, że sprzedaje się kiepsko. W roku 2014 zarejestrowano nad Wisłą 1.246 egzemplarze Lodgy, co daje średnią miesięczną na poziomie 104 aut. Taki wolumen sprzedaży, to zaledwie 8,47% ubiegłorocznej sprzedaży Dacii w naszym kraju. Niewiele. Ale też przyznać trzeba, że minivany są trochę w rynkowym odwrocie, Lodgy jest jedną z najdroższych propozycji w gamie Dacii, a poza tym sprzedaż marki w Polsce buduje przede wszystkim SUV Duster – w minionym roku odpowiadał za niemal 42,61% ilościowego wyniku Dacii w naszym kraju. To, lekko licząc, pięciokrotnie więcej, niż wynik Lodgy.
Wprowadzenie wersji Stepway chyba nieco poprawiło notowania modelu Lodgy – średnia miesięczna liczba rejestracji przekraczała w pierwszym kwartale 113 sztuk, choć udział procentowy w sprzedaży Dacii w Polsce wyniósł w tym okresie tylko niecałe 8,38%, odrobine więc zmalał. Ale też pamiętać należy o tym, że minivany są samochodami, które kupują określone grupy klientów. SUV-a może zaś kupić zarówno osoba samotna, od jakiegoś czasu nazywana singlem ;-) jak i rodzina, czy emeryt. Minivan potrzebny jest z reguły rodzinom, nierzadko obdarzonym ponadstandardowym przychówkiem. Wiele rodzin z jednym, czy dwójką dzieci, z powodzeniem radzi sobie w kompaktach, czy nawet w autach segmentu B. Nie każda standardowa rodzina potrzebuje od razu minivana.
To odbija się na Dacii, ale i na innych markach oferujących minivany. Dla przykładu wyniki najważniejszych w Polsce graczy w tym segmencie za pierwszy kwartał bieżącego roku:
– Citroën C4 Picasso – 417 sztuk;
– Dacia Lodgy – 340 sztuk;
– Ford C-Max – 337 sztuk;
– Renault Scenic – 217 sztuk;
– Opel Zafira – 146 sztuk;
– Volkswagen Touran – 117 sztuk.
Jak więc widać, Dacia Lodgy znajduje się na drugim miejscu w segmencie, a to bardzo dobry wynik! Tak zwany pierwszy rzut oka na sprzedaż, jedynie w ujęciu samej marki, okazuje się mylny. I zapewne nie tylko cena gra tu kluczową rolę – Lodgy, to naprawdę ciekawe auto.
Miałem okazję już testować Lodgy – blisko trzy lata temu. Było to niedługo po polskim debiucie handlowym tego modelu (dwa pierwsze egzemplarze tego modelu zarejestrowano w naszym kraju w lipcu 2012 roku) i muszę przyznać, że auto zrobiło na mnie dobre wrażenie. Pokonałem wówczas około 600 km w ciągu czterech dni. Tym razem, odmianą Stepway, przejechałem nieco ponad 765 km, również mając na to realnie cztery dni. Jednostka napędowa była z grubsza rzecz ujmując taka sama – 1.5 dCi 110 – ale wyposażenie już odrobinkę lepsze, co wynikało z niemal trzech lat stażu rynkowego oraz faktu nieco innej wersji – wówczas miałem do dyspozycji odmianę Prestige, teraz – Stepway.
Prestige już zresztą nie jest dostępna, zastąpiła ją wersja Laureate. To jedyna odmiana Lodgy, w której można mieć każda z oferowanych jednostek napędowych, zarówno w przypadku aut pięcio-, jak i siedmiomiejscowych. Tańsze Access i Ambiance oferowane są tylko z benzynowym motorem 1.6 85 KM, przy czym Access dostępna jest jedynie w wersji pięciomiejscowej.
Wyżej od Laureate stoją odmiany Stepway, która można kupić jedynie z najmocniejszymi oferowanymi w gamie modelu silnikami (TCe 115 i dCi 110) oraz jubileuszowa Celebration, z silnikami takimi, jak Stepway. Czy więc warto dopłacać do Stepwaya, który jest droższy od Laureate o 3.200 zł? Albo do Celebration, która kosztuje o kolejnych 700 zł więcej? Cóż – moim zdaniem tak. Ale jeśli będziecie kupować Stepwaya, to wybierzcie inny kolor, niż prezentowane auto testowe – moim zdaniem lepiej wygląda charakterystyczny dla Stepwaya szafirek, taki jak w Dokkerze, nazywany przez Dacię niebieski Azurite.
Za co więc dopłaca się te 3.200 zł do wersji Stepway? To całkiem spora lista elementów, głównie stylistycznych, ale moim zdaniem Stepway wygląda po prostu o wiele lepiej, niż zwykłe Lodgy, nawet w bogatej wersji Laureate:
– osłona chłodnicy w kolorze czarnym;
– ozdobne osłony świateł przeciwmgłowych w kolorze ciemnoszarego metalu;
– przednia i tylna osłona podwozia w kolorze matowego chromu;
– dwukolorowe relingi dachowe (kolor czarny / ciemnoszary metal);
– obręcze kół ze stopu metali lekkich 16” w kolorze ciemnoszarym;
– czarne osłony nadkoli;
– dodatkowa, boczna ochronna czarna listwa;
– obudowy lusterek bocznych w kolorze ciemnoszarym;
– naklejki Stepway na przednich drzwiach;
– zewnętrzne klamki drzwi w kolorze czarnym;
– Dacia Plug&Radio (radioodtwarzacz CD MP3, Bluetooth®, wejście USB/jack, z pilotem przy kierownicy);
– kierownica pokryta skórą;
– ciemnografitowa kolorystyka wnętrza;
– elementy ozdobne w kolorze niebieskim metalizowanym: obramowanie konsoli centralnej, obramowania liczników, nawiewów, dysz nawiewu i wstawka w kierownicy;
– wewnętrzne klamki drzwi w kolorze czarnym.
Za same felgi Dacia życzy sobie 1.200 zł w przypadku dokupowania ich do wersji Laureate. Dopłaty w wysokości 900 zł wymaga w Laureate Dacia Plug&Radio, a system MediaNav nawet 1.950 zł.
Ewentualnej dopłaty wymagają takie elementy, jak:
– MEDIA NAV* z nawigacją (950 zł)
– Mapa Europy – wersja rozszerzona (400 zł)
– system wspomagania parkowania tyłem (650 zł)
– elektrycznie podnoszone szyby tylne (310 zł)
– fotele przednie ogrzewane (550 zł)
– siatka zabezpieczająca bagaż (wersje 5-miejscowe) (210 zł)
– koło dojazdowe 15″ (310 zł)
– lakier metalizowany (1.900 zł)
Przy okazji napiszmy też, co klient otrzymuje w standardzie decydując się na wersję Celebration:
– dywaniki tekstylne;
– system wspomagania parkowania tyłem;
– elektrycznie sterowane szyby tylne;
– MediaNav Evolution
a za mapy rozszerzone Europy Wschodniej dopłacić trzeba tylko 300 zł.
Za siedmiomiejscowego Lodgy Stepway trzeba zapłacić 56.600 zł (wersja TCe 115) lub 62.700 zł (wersja dCi 110). Odmiany pięcioosobowe są o 2.000 zł tańsze. Jak więc widać nie są to wygórowane ceny i to nie tylko w stosunku do konkurencji, ale w ogóle – kompaktowy minivan za 55-60 tys. zł, to naprawdę okazja.
Owszem – te samochody mają swoje ograniczenia. To przede wszystkim kwestia wyposażenia (np. nie można mieć w Lodgy np. automatycznej klimatyzacji, czy kurtyn powietrznych), ale skoro te auta są aż o tyle tańsze od innych modeli w swojej kategorii, to można przymknąć oko na pewne braki. Jest ABS, jest ESP, są poduszki czołowe i boczne (z przodu), są trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, są regulowane na wysokość zagłówki na wszystkich miejscach, są wreszcie mocowania Isofix i system kontroli ciśnienia w oponach. A można mieć – niedostępne w chwili debiutu rynkowego Lodgy – podgrzewane przednie fotele chociażby, i to znowu w rozsądnej cenie. Nie jest więc tak źle, jeśli chodzi o wyposażenie i bezpieczeństwo, choć wynik testów zderzeniowych EuroNCAP przeprowadzonych w 2012 roku, to trzy gwiazdki. Przy czym za ochronę dorosłych Lodgy otrzymało 72%, za ochronę dzieci 77%, za ochronę pieszych 44% i poległo przede wszystkim na polu elektronicznych wspomagaczy i brzęczyków, gdzie uzyskało jedynie 29%. Jeśli więc macie odruch zapinania pasów bezpieczeństwa bez czekania na dźwiękową przypominajkę, to możecie się czuć w Lodgy całkiem bezpiecznie ;-)
Podstawową zaletą Dacii Lodgy jest jednak jej przestronność. Ten samochód naprawdę może zaimponować pod tym względem. Szczegóły pomiarów znajdziecie w galerii poniżej, ale nie da się ukryć, że przestronnością minivan Dacii jest w stanie konkurować nawet z tzw. dużymi minivanami, czyli autami pokroju Citroëna C8, Forda Galaxy, Peugeota 807, Renault Espace’a, Seata Alhambry, czy Volkswagena Sharana. A przecież dla przynajmniej niektórych klientów zakup nowej Dacii Lodgy musi być alternatywą dla chęci kupienia używanego, kilkuletniego samochodu tego typu. Może lepiej wyposażonego (zwłaszcza w przypadku minivanów francuskich), może z mocniejszym silnikiem, ale też cięższego i droższego w eksploatacji. I często o nieznanej przecież przeszłości. A tu mamy nowe auto z trzyletnią gwarancją, lekkie (1.165-1.340 kg), z niedużymi, ale oszczędnymi silnikami. A w wersji Stepway do tego wcale ładnie wyglądające ;-)
Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy. Stylistyka minivanów rzadko zachwyca, czego niechlubnym wyjątkiem są choćby Renault Scenic i zwłaszcza Citroën C4 Picasso. A już duże minivany, to już w ogóle za serce stylem chwytają rzadko. Tu ceni się przestronność, funkcjonalność, komfort. Wygląd schodzi na plan dalszy. I Dacia wpisuje się w ten trend zwykłym Lodgy, ale Stepwayem już trochę podciąga ten stan.
A gdy mowa o przestronności. Rzut oka na wymiary Renault Grand Scenic’a na przykład potwierdza, że z Lodgy wcale nie jest tak źle, jak mogłoby się to niektórym wydawać. Szerokość wnętrza z przodu, to dominacja Renault, ale już w drugim rzędzie wcale nie w każdym miejscu jest to takie oczywiste. A już trzeci rząd, to dominacja Dacii! Tak, jak i wysokość wnętrza – tutaj Lodgy góruje nad Grand Scenic’iem naprawdę wyraźnie, zwłaszcza w drugim rzędzie foteli.
Podobnie rzecz się ma w przypadku bagażnika – jego szerokość w Dacii jest większa, podobnie jak przestrzeń pod roletą. Za to na długość, z uwagi na składaną kanapę Lodgy, jest mniejsza. Trzeba by było siedziska trzeciego rzędu wymontować, żeby uzyskać większą przestrzeń. Ale i tak w większość zastosowań kufer Dacii okaże się wystarczający.
Dodajmy, że wg danych producenta przy siedmioosobowej konfiguracji Dacia Lodgy oferuje 207 dm³ pojemności bagażnika – to całkiem przyzwoity wynik! Maksymalnie zaś można zapakować do tego samochodu 2.617 dm³ bagaży – to naprawdę dużo. Obie wielkości wyznaczono w oparciu o normę ISO 3832.
Pochwalić też trzeba nisko położony próg załadunkowy – w tego typu samochodzie, to rzecz bardzo ważna.
Warto podkreślić naprawdę imponujący rozstaw osi Dacii Lodgy wynoszący 2.810 mm. To jeden z najlepszych wyników w klasie. Więcej ma tylko obecny Citroën Grand C4 Picasso (2.840 mm), ale już na przykład aktualny Renault Grand Scenic musi się zadowolić 2.770 mm, co zresztą i tak jest wynikiem bardzo dobrym. Ford Grand C-Max oferuje 2.788 mm, a Opel Zafira C – 2.760 mm. Nic więc dziwnego, że przestronność Dacii Lodgy jest tam imponująca, bagażnik tak duży, a w trzecim rzędzie posadzicie nie tylko malutkie dzieci. Ja na przykład miałem okazję podróżować tym autem w sześć osób, cztery dorosłe plus dwójka młodzieży – córki w wieku lat 15 i 10. I nikt nie narzekał, by było mu ciasno.
Przestronność tego samochodu, to zaleta, bo przecież poszukując minivana zależy nam zwykle na obszernym wnętrzu i dużych możliwościach przewozowych. Zwykle poszukujemy też dużej funkcjonalności i niezłego wyposażenia. Z tym pierwszym problemów raczej nie będzie, ale z tym drugim już tak. Owszem, Stepway zdaje się mieć to, co powinien mieć minivan i jeszcze kilka lat temu, powiedzmy przed dekadą, niemal nikt by na taki wypasik nie marudził, ale dziś klienci mają wyższe wymagania. I jeżeli ktoś nie wyobraża sobie minivana np. bez stolików w oparciach przednich foteli, czy bez przesuwanych drzwi w drugim rzędzie, to z Dacii nie będzie zadowolony. Ale przesuwanych drzwi nie znajdzie też u większości rywali – w kompaktowych minivanach jest to element szalenie deficytowy. I myślę, że prędzej zarzuty spotkają tę Dacię z uwagi na brak możliwości zamówienia kurtyn powietrznych, niż z powodu braku przesuwanych drzwi. Tyle, że większość klientów jest w stanie zaakceptować pewne braki zerkając w cennik Lodgy – najtańszą odmianę tego samochodu można kupić już za 37.900 zł, najtańsza wersja siedmiomiejscowa kosztuje 43.200 zł, a najtańszy diesel – 54.000 zł. Najdroższa w cenniku Dacia Lodgy 1.5 dCi 110 Celebration w wersji siedmiomiejscowej oznacza konieczność wydania 63.400 zł – na tym poziomie dopiero zaczynają się cenniki wielu konkurentów. Cóż z tego, że wykończonych lepszymi materiałami i może ciut lepiej wyposażonych. Za auto z porównywalnym napędem trzeba u konkurencji dać dużo więcej. Acz nie zamierzam nikogo przekonywać, że Dacia Lodgy jest najlepszą propozycją w swoim segmencie.
Nie, chyba nie jest. Na pewno jest najtańszym samochodem w klasie. Ale ta niska cena nie bierze się tylko z powodu produkowania samochodu w krajach o niskiej cenie siły roboczej. To także pochodna drobiazgów wykończenia samochodu, które może nie mają bezpośredniego wpływu na jego użytkowanie, ale już na wrażenia estetyczne co bardziej wymagających klientów – owszem. Chodzi mi tu na przykład o niepochowane śruby, na przykład w muszlach klamek drzwiowych wewnątrz samochodu, czy bardzo proste w budowie blokady mocowania oparć drugiego rzędu. Ale to są detale, z którymi naprawdę da się żyć. Za to plastiki, jakże często krytykowane w prasie motoryzacyjnej wydawanej przez niemieckie domy mediowe, wcale nie są takie złe. Owszem, są twarde, ale nie można napisać, że są nieestetyczne. Mają przyjemną fakturę i wyglądają po prostu dobrze. Jak patrzę na materiały wykończeniowe np. dotychczasowej Fabii, czy Volkswagena Caddy, to ich plastiki wcale nie prezentują się lepiej, acz motogazetki pieją nad nimi z zachwytu. Dacia naprawdę nie ma się czego wstydzić w Lodgy (i nie tylko). A pamiętajcie, proszę, że nieporównywalnie mniejsza Fabia (już ta nowa) jest w podstawowej wersji droższa od najtańszego Lodgy! Niedużo, o 1,5 tys. zł mniej więcej, ale to też zupełnie inny segment, więc realna różnica w cenie jest ogromna! Owszem, w wyposażeniu też są pewne różnice, i to na korzyść Škody, ale od dawna twierdzę, że czeska marka, tak jak i macierzysty dla niej Volkswagen, jest w Polsce mocno przeszacowana, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.
Cieszy natomiast fakt, że w Lodgy prowadnice wysokości górnego poziomu kotwiczenia pasów nie wyglądają tak, jak w Dokkerze. Lodgy, to w tym przypadku inna liga, auto rzeczywiście nastawione na klienta rodzinnego. Acz Dokker Stepway też może być przez rodziny rozważany, więc czy tak trudno byłoby te mocowania zrobić takie same, jak w Lodgy?… Pozostawiam to pod rozwagę producentowi.
Wracając jednak do materiałów wykończeniowych, a zwłaszcza plastików, to nie może zachwycać zamykany (od wersji Laureate) schowek w centralnej części deski rozdzielczej, na podszybiu. Jego wykonanie pozostawia sporo do życzenia. I nawet nie tyle chodzi mi o samą pokrywę schowka, ale to, jak jest otwierany i zamykany. Zastanawiam się od dość dawna już, czy z czasem plastik się wyrobi i schowek ów będzie sam opadał, czy może moja obawy są bezpodstawne. Tak, czy inaczej, nie podoba mi się to rozwiązanie, choć sam schowek w tym miejscu wydaje się niezłym pomysłem. Tylko latem nie umieszczajcie w nim niczego, co może źle zareagować na podwyższoną temperaturę – obawiam się, że np. batoniki czekoladowe mogą się rozpłynąć ;-)
Inne schowki, to zamykany przed pasażerem z przodu, dość nisko położony, ale mimo to wciąż wygodny, oraz otwarta półeczka nad tymże schowkiem. Są też oczywiście kieszenie w drzwiach przednich i tylnych (wersja Access nie ma ich w drzwiach tylnych, zaś te w pozostałych odmianach nie są zbyt przestronne) oraz kieszenie w oparciach foteli przednich (od wersji Laureate). Jeśli zdecydujecie się na odmianę pięcio-, a nie siedmioosobową, to za 210 zł będziecie mogli też dokupić siatkę zabezpieczającą, którą oddzielicie przestrzeń pasażerską od bagażowej (możecie to obejrzeć w naszym pierwszym teście Lodgy). Pamiętajcie też, że wersja Access nie posiada rolety nad przestrzenią bagażową!
Schowki (odkryte) mają też do dyspozycji pasażerowie trzeciego rzędu siedzeń – to spore kieszenie w boczkach, w których można przechowywać różne drobiazgi, oraz uchwyty na kubki/butelki. Wszystko wykonane w postaci plastikowych wytłoczek, łatwo więc utrzymać to w czystości, nawet gdy napój się wyleje. Z tego samego kawałka plastiku wykonane są od razu zewnętrzne podłokietniki.
Wiemy już, że przestronna Dacia Lodgy Stepway jest jedną z dwóch najlepiej wyposażonych odmian tego modelu, a gdy z oferty zniknie jubileuszowa wersja Celebration będzie tą najbogatszą. Różnice wyposażeniowe między nimi nie są jednak duże, za to Stepway chyba jednak lepiej wygląda. Acz to kwestia gustu. To trochę podobnie, jak ocena tego, jak jeździ Dacia Stepway. Bo zależy od upodobań i oczekiwań konkretnego kierowcy.
Lodgy, jak przystało na minivana, nie jest samochodem przeznaczonym do sportowej jazdy. Duży rozstaw osi oraz nastawy zawieszenia idealnie predestynują go do pełnienia funkcji auta rodzinnego. Konstruktorzy dbali przede wszystkim o komfort podróży i tak właśnie ustawili zawieszenie. Jest przyjemnie miękko, ale bez nerwowości. Warto oczywiście pamiętać o tym przy szybkim wchodzeniu w zakręty, zwłaszcza obciążonym samochodem, bo choć zadba o Was elektronika, to jednak lepiej dmuchać na zimne. Kiedy kupuje się minivana, to powinno się jeździć płynnie i przewidywalnie. Do jazdy sportowej sugeruję inne samochody. I pisze to ktoś, kto na co dzień porusza się minivanem z przeszło 200-konnym sześciocylindrowym silnikiem! Którego pełnej mocy praktycznie nigdy nie wykorzystuję, ale to tylko dlatego, że staram się tym samochodem jeździć właśnie w sposób płynny, przewidując to, co stać się może na drodze. Ale w trasie, gdy potrzebuję większego zastrzyku mocy, mam rezerwy i właśnie za to uwielbiam ten silnik.
W każdym bądź razie testowany egzemplarz Dacii Lodgy Stepway można spokojnie uznać, za wygodnego minivana, któremu niestraszne nawet gorsze drogi, a po takich, mocno zniszczonych, gminnych traktach też miałem okazję jeździć. I nawet na oponach w rozmiarze 195/55R16 auto nie traciło komfortu. To zasługa relatywnie dużego „balona”, który niwelował ewentualne straty komfortu wynikające z 16-calowych felg.
Nieźle wypadają fotele przednie – spokojnie można tym samochodem pojechać w dłuższą trasę, choć przyznać muszę, że siedziska są co najwyżej właśnie niezłe. Znam wiele lepszych, ale od razu zastrzegam – w dużo droższych samochodach. Te w Dacii są niezłe, choć „szału ni ma”. Narzekać na nie trudno, ale i chwalić też przesadnie się nie powinno.
Podobnie, jak układu kierowniczego, który nie jest wprawdzie wyjątkowo precyzyjny, ale że to nie jest samochód o zacięciu sportowym – nie ma to większego znaczenia. Ważniejsze, że siła wspomagania jest dobrana odpowiednio. Za to trzeba zauważyć, co też zresztą dziwić nie powinno, że Lodgy jest wrażliwa na boczne porywy wiatru. Co przy tego typu sylwetce też jest czymś normalnym.
Dacia Lodgy Stepway w testowanej wersji napędzana była dieslem o mocy 110 KM dobywanej z pojemności 1.461 cm³. To niewielka pojemność skokowa, ale całkiem optymalna do takiego auta. 240 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępne jest już przy 1.750 obr./min., elastyczność nie jest rewelacyjna. To zapewne dlatego, że tylko ta wersja silnikowa łączona jest z sześciobiegową skrzynią i zastanawiam się, czy to jest słuszny wybór. Sądzę, że pięciobiegowa też dałaby spokojnie radę, choć sześciobiegowa pozwala nieco rozsądniej gospodarować paliwem, zwłaszcza przy prędkościach osiąganych na trasach szybkiego ruchu. Producent twierdzi, że średnie spalanie testowanej wersji powinno oscylować wokół 4,4 l/100 – to oczywiście wg norm laboratoryjnych. Mi na dystansie 765 km udało się uzyskać o 1,5 litra więcej, co też trzeba uznać za niezły wynik. Z tego dystansu jakieś 2/3 pokonałem w trasie, a 1/3 w ruchu miejskim. Zarówno w Warszawie, jak i w mniejszych miastach. Tak więc średnie zużycie paliwa na poziomie 5,9 l/100 km uznać należy za całkiem przyzwoity wynik, tym bardziej, że w teście „zwykłego” Lodgy, z takim samym silnikiem i taką samą skrzynią, ale w wersji pięciomiejscowej, uzyskałem spalanie o niemal litr wyższe! Albo więc uczę się jeździć ekologicznie ;-) albo silnik dostał zmiany ;-) albo po prostu ten w Stepwayu był już lepiej ułożony.
Niestety kiedy zapakujecie na pokład Lodgy komplet pasażerów, albo pojedziecie tym autem w chociaż sześć osób, to taki „ładunek” będzie już trochę odczuwalny. Zmniejszy się dynamika przyspieszania, którą Dacia określa dla wersji 1.5 dCi na 11,6 sekundy 0-100 km/h), a i elastyczność spadnie. No ale cudów nie ma co oczekiwać – toż to tylko 1,5-litrowy silniczek pracuje pod maską, więc trzeba być realistą. Co ciekawe motor 1.2 TCe o mocy maksymalnej 115 KM jest nieco dynamiczniejszy, ale też spala więcej, jak na benzyniaka przystało.
Dzięki 50-litrowemu bakowi przy uzyskanym przeze mnie w teście spalaniu Lodgy Stepway może się poszczycić niemal 850-kilometrowym zasięgiem. To nieźle, wystarczy w większości podróży krajowych na dotarcie do celu bez tankowania ;-) A przecież często podkreślam, że nie umiem i nie lubię jeździć oszczędnie, więc jeśli takie auto weźmie w obroty proekologicznie nastawiony kierowca jeżdżący o wiele płynniej ode mnie, to i 1.000 km zasięgu uzyska z pewnością bez trudu. Zresztą i ludzi o podobnym do mojego temperamencie mogą próbować oszczędzać – pod panelem klimatyzacji znajduje się przycisk z napisem ECO, którego działanie polega na tym, że stępia on dość zauważalnie reakcje na gaz i w efekcie spada zużycie paliwa, ale jeśli o mnie chodzi – taka jazda nie sprawia mi przyjemności. No ale jeśli dla kogoś koszty mają znaczenie priorytetowe, to proszę bardzo ;-)
Jeszcze parę słów na temat siedmioosobowego wykorzystania Lodgy. Nie lubię tego rozwiązania, ale takie jest, więc warto o tym napisać. Chodzi o pas bezpieczeństwa dla środkowego pasażera drugiego rzędu. Jest on ciągniony z podsufitki nad trzecim rzędem, co oznacza, że biegnie częściowo pomiędzy pasażerami siedzącymi w trzecim rzędzie, bliżej tego siedzącego po stronie kierowcy, by przejść przez prowadnicę po lewej stronie środkowego miejsca w drugim rzędzie. Niby w niczym to nie ogranicza pasażerów ostatnich foteli, ale mi osobiście się takie rozwiązanie nie podoba. Poza tym jest mało wygodne – trzeba po ów pas sięgać daleko poza oparcia drugiego rzędu, czego nie da się zrobić już siedząc.
Za to nie brakuje lusterek w obu osłonach przeciwsłonecznych, auto nie razi też gołą blachą, co pojawia się w Dokkerze (bardziej użytkowym z definicji jednak), a dyskretne wstawki opalizujące na błękitno ożywiają kabinę Stepwaya. W efekcie deska rozdzielcza wygląda całkiem dobrze, a i kierownica ma specjalny ozdobnik. Napis STEPWAY znalazł się na oparciach wszystkich siedmiu miejsc, a przeszycia niebieską nicią też nie są domeną tylko „ważniejszych” siedzeń – znalazły się również na tych w trzecim rzędzie. To może drobiazgi, ale sprawiają, że Dacia nie jest już taka siermiężna, jak to zarzucano jej pierwszym wcieleniom sprzed kilku lat. Marka sukcesywnie wzbogaca swoje samochody wciąż pozostając na bardzo atrakcyjnym poziomie cenowym. I sądząc po wynikach sprzedaży – takie podejście podoba się klientom. I to nie tylko w Polsce, ale też na dużo bardziej wymagających rynkach, jak Francja, Niemcy, czy Wielka Brytania.
Kawałek nieosłoniętej blachy znajdziecie za to w bagażniku, na pokrywie kufra. Środkowa jej część jest zabudowana tworzywem, boki – już nie. Niemniej jednak blacha nie rezonuje, z kufra nie rozlega się echo (to także zasługa siedzeń drugiego rzędu), ale jeśli wozicie w bagażniku coś twardego, to warto to zabezpieczyć, żeby nie obijało nieosłoniętej blachy. Na szczęście reszta bagażnika wyłożona jest czy to wykładziną, czy plastikiem, więc wygląda całkiem estetycznie. Acz te wytłoczki z tworzywa na boczkach, w których znajdują się wspomniane uchwyty na kubki/butelki oraz kieszonki na drobiazgi, wykonano z plastiku, który – mam wrażenie – jest stosunkowo podatny na zarysowania.
Brakuje też wygłuszenia na masce silnika, ale realnie nie jest ono potrzebne, chyba, że dużo jeździcie z prędkościami autostradowymi – wówczas warto byłoby o taką matę się postarać. Za to sama maska, lekka, podtrzymywana jest przez pojedynczy amortyzator gazowy (po stronie kierowcy) – to dość nowoczesne rozwiązanie, na które zdecydowano się nawet w taniej marce Grupy Renault. I bardzo dobrze.
Na podobnych amortyzatorach opiera się także wspomniana przed chwilą pokrywa bagażnika, ale w tym miejscu nie jest to akurat nic dziwnego i nic nowatorskiego ;-)
Pochwalić trzeba nawigację – ma naprawdę niezłe mapy, jeśli chodzi o aktualność, a i prowadzenie jest OK. Może obsługa MediaNav nie każdemu przypadnie do gustu, ale szybko można się do tego systemu przyzwyczaić. Podoba mi się, na co zwracałem już w Dokkerze Stepway, funkcja dźwiękowego powiadamiania o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości – jest dokładna, choć niestety nie obejmuje wszystkich dróg. Niemniej jednak może niejednego kierowcę uratować przed mandatem.
Nieźle działa też – włączany wprawdzie przyciskiem na konsoli środkowej, ale sterowany przyciskami na kierownicy – tempomat/ogranicznik prędkości. Warto z niego korzystać zwłaszcza na drogach szybkiego ruchu. Za to trochę niefortunnie zlokalizowano joystick do sterowania lusterkami – w efekcie nie da się z niego korzystać nie odrywając pleców od fotela, co z kolei skutkuje albo korektami ustawienia zwierciadeł, albo koniecznością ustawiania trochę „na ślepo”, na wyczucie.
Za to lusterka boczne są duże i mają regularny kształt, więc widać w nich dużo i dobrze, co ułatwia manewrowanie tym wcale niemałym samochodem (niemal 4,5 metra długości, ponad 175 cm szerokości (bez lusterek) i blisko 170 cm wysokości). Warto jednak domówić sobie czujniki parkowania – w takim aucie to nigdy nie jest zbyteczne rozwiązanie.
Podsumowując – Dacia Lodgy Stepway jest bardzo interesującą wersją wyposażeniową. Owszem, niemalże najdroższą, ale wciąż utrzymującą bardzo rozsądny poziom cenowy. Ma parę elementów, po których widać, iż jest marką budżetową, ale tak naprawdę w stosunku do samochodów, które były oferowane na rynku jeszcze 10 lat temu przez znacznie droższe marki, wcale nie ma się czego wstydzić. Także dziś klienci, którzy są w stanie zrezygnować z niektórych gadżetów na rzecz rozsądnej ceny popartej trzyletnią gwarancją (możliwą do przedłużenia o kolejne dwa lata za niespełna 500 zł) otrzymują bardzo funkcjonalny samochód – w testowanej wersji nawet z sześciobiegową skrzynią manualną, która działa całkiem dobrze. A poziom wyposażenia Stepwaya, czy odrobinę droższej (o 700 zł) wersji Celebration jest już naprawdę wystarczający dla większości z nas.
Należy jedynie pamiętać, że to kompaktowy minivan o niewygórowanej cenie, i tak traktować to auto. Jedyne, czego mógłbym oczekiwać od tego samochodu, to tak naprawdę trochę mocniejszy silnik – gdy jeździ się z kompletem pasażerów, i ewentualnie automatyczna klimatyzacja – bo lubię ;-) Poza tym Lodgy Stepway, to już naprawdę dojrzała (w sensie: przemyślana) konstrukcja, której nie ma się co wstydzić. A dzięki paru detalom stylistycznym wygląda lepiej od „zwykłego” Lodgy, które ma odrobinę zaburzone proporcje. Tyle, że na rynku jest całkiem sporo minivanów, które wyglądają mało ciekawie, ale przecież w tej klasie liczy się co innego.
Jeśli więc zastanawiacie się nad kupnem auta z tego segmentu, uważam, iż powinniście wziąć pod uwagę Lodgy w bogatej wersji. Auto wprawdzie pozbawione wielu ekstrasów dostępnych w o wiele droższych samochodach konkurencyjnych, ale spójrzmy prawdzie w oczy – czy wszystko to jest Wam tak naprawdę potrzebne? A biorąc pod uwagę, że Dacia oferuje już nawet podgrzewane fotele, Lodgy Stepway jawi się jako naprawdę ciekawa, a dużo tańsza alternatywa. Zdecydowanie warto dopłacić do tej odmiany i nawet domówić parę dodatków – cena (ze 110-konnym dieslem) i tak dopiero przekroczy 67.500 zł (wszystkie dodatki poza kołem dojazdowym, nawet lakier metalizowany), a to naprawdę dobra wartość za tak wyposażony siedmiomiejscowy samochód.
Dziękuję Firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
tekst: Krzysztof Gregorczyk
zdjęcia: Ola Gregorczyk i Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze