Zakup nowego samochodu powinien zaoszczędzić nam czasu spędzonego w warsztacie oraz kosztów związanych z ewentualną naprawą. Pan Tomasz, który zdecydował się na nowego Citroena C4 Grand Picasso w 2014 roku, przekonał się na własnej skórze i portfelu, że nie zawsze wygląda to tak różowo. Po kłopotach z minivanem, nigdy nie wsiądzie już do francuskiego samochodu.
Pan Tomasz kupił nowego Citroën C4 Grand Picasso w salonie w Niemczech w 2014 roku. Wspólnie z córką wybrał wymarzoną konfigurację auta, wyposażoną w prawie wszystko, co można zamówić u Citroena. Pojazd posiadał skórzaną tapicerkę, elektrycznie sterowane fotele z podgrzewaniem i masażem, przeszklony dach, DVD i ekrany na zagłówkach przednich siedzeń, aby najmłodszym członkom rodziny nie nudziło się podczas wakacyjnych podróży. Napęd minivana pochodził od silnika benzynowego 1.6 THP. Po upływie 1,5 miesiąca od zamówienia auto czekało na odbiór w salonie Citroena.
1.6 THP – wymiana rozrządu
Minivan cieszył prawdziwym komfortem jazdy dopóki nie zaczęły się pierwsze problemy. Na przeglądzie na początku 2019 roku, pracownicy warsztatu zalecili wymianę rozrządu, który jest znaną bolączką opracowanych wspólnie z koncernem BMW silników THP. Serwis Citroena nie uwzględnił niskiego przebiegu samochodu (C4 Grand Picasso miał na liczniku niespełna 60 tys. km) i wystawił rachunek właścicielowi. Nieświadomy klient być może zapłaciłby za naprawę od razu, ale pan Tomasz odwołał się od decyzji serwisu i słusznie. Po swojej interwencji koszty naprawy wziął na siebie Citroën.
Wymiana rozrządu nie zakończyła kłopotów z C4 Grand Picasso. W II połowie 2020 roku Citroën jeździł już od serwisu do serwisu. Francuski minivan nadmiernie zużywał olej (po przejechaniu 1000 km bagnet był suchy) a podczas ruszania ze świateł, z układu wydechowego wydobywała się chmura białego dymu. Aby zdiagnozować usterki, autem zajmowało się ASO we Freiburgu (Pan Tomasz mieszkał w Niemczech), Słupsku i Długołęce. W listopadzie ubiegłego roku, przy przebiegu ok. 75.000 km minivan uległ awarii w okolicach Wrocławia. Nawigacja pojazdu wskazała najbliższe ASO, do którego niezwłocznie udał się nasz czytelnik. Samochód pozostał w warsztacie w Długołęce a właściciel bez środka transportu, którym mógłby wrócić do domu. Citroën niestety nie dysponował autem zastępczym, co zmusiło Pana Tomasza do skorzystania z wypożyczalni. Koszty wynajmu auta na dwa tygodnie wyniosły 1210 zł.
Kłopoty z silnikiem
Przy przebiegu 82 tys. km na wyświetlaczu pojazdu zaświeciła się kontrolka „check engine” dlatego Citroën znów trafił do warsztatu. Pracownicy ASO zalecili wymianę silnika i wystawili rachunek na prawie 29 tys. zł. Zgodnie gwarancją producenta do 85 tys. km koszty jednostki napędowej pokrywa Grupa PSA a właściciel ponosi jedynie koszty robocizny. Po kilku dniach, właściciel C4 Grand Picasso otrzymał pocztą elektroniczną odmowę naprawy gwarancyjnej. Jako przyczynę odmowy, pracownicy ASO podali miesięczne spóźnienie z okresowym przeglądem w 2019 roku. Pojazd od tamtej pory często pojawiał się w serwisie, ale dla Citroena nie miało to już żadnego znaczenia.
Pan Tomasz zapłacił za wymianę i odebrał auto w Wigilię 2020 roku. Po przejechaniu 200 km od serwisu Citroena znów zapaliła się czerwona kontrolka silnika. Przy kolejnej wizycie w ASO zdiagnozowano awarię pompy wysokiego ciśnienia. Wymiana pompy dodała do rachunku kolejne 3 tys. zł. Koszty użytkowania C4 Grand Picasso rosły a usterek nie było końca. Dwa dni później Pan Tomasz ponownie zobaczył na desce rozdzielczej lampkę świadczącą o usterce. Problemem okazała się przepustnica, którą warsztat Citroena wymienił wołając kolejne 3 tys. zł.
Co na to Citroën Polska?
„Warto pamiętać, że naprawa gwarancyjna może zostać wykonana tylko i wyłącznie wtedy, gdy samochód jest serwisowany zgodnie z zaleceniami producenta i warunkami użytkowania, a wszystkie przeglądy wykonane w odpowiednim terminie i zakresie w celu zagwarantowania bezawaryjnej jego pracy. W tym konkretnym przypadku tak nie było.
W 2020 roku Pan Tomasz przeznaczył na serwis C4 Grand Picasso łącznie z wymianą hamulców, zakupem nowych opon i wynajmem auta zastępczego 48 tys. zł i nie zamierza już więcej dokładać. W końcu zdecydował się na sprzedaż auta. Ze smutkiem zaznacza, że nie chce mieć już więcej do czynienia z samochodami Citroena i choć posiada drugie, do tej pory bezawaryjne auto marki, C4 Cactusa, C4 Grand Picasso skutecznie zniechęcił naszego czytelnika do francuskiej motoryzacji. Pan Tomasz na razie do pracy dojeżdża rowerem, ale wkrótce zamierza kupić nowe auto już spoza Grupy PSA.
Najnowsze komentarze