Czeski dziennikarz wybrał się testową Dacią Sandero Stepway, wyposażoną w silnik 1.0 o mocy 110 KM, w podróż ze swojego kraju do Gdańska. Jak ocenia samochód i jakie spostrzeżenia ma z Polski? Poczytajcie.
Dużo podróżujemy i często porównujemy inne kraje z Polską. Byliśmy Renault Mégane 1.5 dCi w Australii, jeździliśmy kilkukrotnie różnymi samochodami po Nowej Zelandii, mieliśmy okazję pojeździć Renault Oroch po Brazylii. Te i wiele więcej materiałów znajdziecie w naszym dziale Wyprawy. Lubimy też czytać o tym, jak inni postrzegają nasz kraj – niedawno gościliśmy w Polsce japońskiego dziennikarza, który przyjechał do nas specjalnie na 30 urodziny Xantii. A jak wygląda Polska oczami Czecha?
Czeski dziennikarz, Dacia Sandero Stepway 1.0 110 KM, długa droga do Gdańska i wrażenia z jazdy oraz z naszego kraju. Ciekawie poczytać, że podobało mu się tutaj, chociaż z pewnym wyjątkiem. Jakim? Zanim do tego dojdziemy, zobaczymy co napisał o Dacii:
„Wyposażenie Sandero obejmowało automatyczną klimatyzację i Apple CarPlay – z mojego punktu widzenia, absolutnie niezbędnydodateyk podczas letnich wakacyjnych podróży. Dacia nie próbuje bawić się w jakieś luksusy, otwarcie przyznając się do okrojonego budżetu, ale jednocześnie oferując sprytne rozwiązania. A jeśli 110 koni mechanicznych wydaje się mało, to muszę zaznaczyć, że auto nie gubi się na autostradzie i nie ma też problemu z wyprzedzaniem.” – czytamy w relacji Jakuba Mokříša.
Zobacz: Testy samochodów Dacia: Duster, Jogger, Sandero, Sandero Stepway i Logan
Nie wszystko mu jednak w aucie przypadło do gustu: „Muszę trochę ponarzekać – silnik wibruje na biegu jałowym. Wibracje przechodzą przez całe nadwozie, są przenoszone na kierownicę i nie jest to przyjemne. Jeśli robi to w nowym samochodzie, zastanawiam się, o ile gorzej będzie po, powiedzmy, 200 tysiącach kilometrów. Nie zrozumcie mnie źle, to nic poważnego, po prostu zauważyłem, że ten trzycylindrowiec po prostu daje o sobie znać.”
Dziennikarzowi bardzo dobrze jechało się polskimi drogami… z małym wyjątkiem.
„Drogi ekspresowe, które zaprowadziły mnie do Poznania, były tymi, na których w Polsce można rozpędzić się do 120 km/h. To bardzo krzepiące. Jednocześnie byłem zaskoczony, że ruch jest niesamowicie płynny, a kierowcy są bardzo uprzejmi. Rzadko można spotkać typowego „palanta”, niestety zazwyczaj z logiem BMW, a zdecydowana większość kierowców zachowuje się bardzo przewidywalnie.” – pisze w swojej relacji.
Zobacz: Test najmocniejszej Dacii Duster: 150 KM i automat
Zachwycił go też Gdańsk: „Biorąc pod uwagę, jak pięknym miastem jest Gdańsk, z perspektywy czasu trochę żałowałem, że była to tylko jedna noc, a nie co najmniej dwie.”
źródło: Portalridice.cz
Najnowsze komentarze