Tak się przyjemnie złożyło, że Peugeot 508 SW GT 2.2 HDi trafił do naszej redakcji na początku drugiej połowy kwietnia 2011 roku. Dzień później miałem zaplanowany – już od przeszło pół roku – wyjazd na koncert. Korzystając więc z okazji wsiadłem w testowe auto i udałem się do odległej od mojego miejsca zamieszkania o blisko 300 km Łodzi, gdzie Roger Waters prezentował legendarną „Ścianę”.
Koncepcyjny podwójny album „The Wall”, to dzieło absolutnie doskonałe, poruszające kolejne już pokolenia odbiorców (bo przecież nie tylko słuchaczy…) od kilkudziesięciu lat. Czyż mogłem przegapić to wydarzenie? Oczywiście, że nie, dlatego już wczesną jesienią ubiegłego roku kupiłem bilet i niecierpliwie oczekiwałem na dzień 19. kwietnia. Aż wreszcie nadszedł…
Skoro zaczęliśmy muzycznie, to nie sposób będzie nie wspomnieć o systemie audio pracującym na pokładzie Peugeota 508 SW. W samochodach nie jestem muzycznym purystą – musi mi coś grać, ale nie upierałem się nigdy, by był to sprzęt z bardzo wysokiej półki. Jak napisałem – ma grać, a brzmieć musi w domu ;-) Trudno mi się jednak było zgodzić z opinią wystawioną systemowi audio omawianego samochodu w „Auto Świecie”, którego aktualny wówczas numer trafił do sprzedaży akurat tego dnia, gdy ja odebrałem 508-kę z parku prasowego Peugeot Polska. Skrytykowano tam nagłośnienie w sposób niebywały, nie tylko w ujęciu bezpośrednim z Bose® w porównywanej z Peugeotem Lagunie, ale w ogóle. Spodobało mi się zwłaszcza sformułowanie o lokalizacji głośników wysokotonowych w tylnych drzwiach – że potrafią one syczeć do ucha kierowcy, gdy ten zechce nieco (podkreślenie moje) opuścić oparcie swego fotela. Sprawdziłem to. Oczywiście takie opuszczenie jest możliwe, ale podczas jazdy co najmniej niewygodne, nie mówiąc już totalnym braku bezpieczeństwa jazdy w takiej pozycji. Gdy kierowca chce się chwilę zdrzemnąć, faktycznie wysokotonówka z tylnych drzwi może mu łaskotać włosy w uszach, ale nie wyobrażam sobie, jak można bezpiecznie, efektywnie i wygodnie prowadzić w tych warunkach samochód! To chore, co na ten temat napisali chłopaki z „Auto Świata”. W absurdalnych nierzadko zarzutach stawianych samochodom francuskich marek, tym razem przeszli samych siebie!
Jadąc na koncert z kolegą, musieliśmy się oczywiście wprawić w odpowiedni nastrój. Słuchaliśmy głównie znakomitej polskiej formacji Satellite powołanej do życia kilka lat temu przez Wojtka Szadkowskiego, guru polskiego rocka progresywnego, oraz kilku dokonań Pink Floyd, acz bez „The Wall”, którą jechaliśmy przecież obejrzeć na żywo. Rock progresywny, podobnie zresztą, jak rock symfoniczny, potrzebują do właściwego odbioru przez słuchacza sprzętu potrafiącego zbudować odpowiednią scenę muzyczną i jednocześnie oddać szereg detali bogatej przecież zwykle aranżacji. Z tej roli pokładowy odtwarzacz CD wraz z dołączonymi poprzez wzmacniacz głośnikami wywiązał się całkiem nieźle. Separacja kanałów jest na dobrym poziomie, basy całkiem przyjemne, choć nie soczyście głębokie, średnica w porządku, a soprany delikatne, nie syczące. To po prostu niezły zestaw audio, za który nie trzeba płacić Bóg wie jakich pieniędzy. Oczywiście dla pasjonatów car-audio pewnie okaże się niewystarczający, ale też wielu z nich preferuje raczej dużą ilość watów i decybeli, niż wyjątkowość brzmienia.
Sama obsługa radioodtwarzacza nie nastręcza trudności nikomu, kto nie boi się więcej, niż trzech przycisków na konsoli centralnej. A zlokalizowano na niej całkiem sporo „guziczków”, co – jak czytam często w polskiej prasie motoryzacyjnej – budzi popłoch wśród pracujących tam dziennikarzy. Dla mnie, z racji wykształcenia, nie jest to niczym dziwnym i zupełnie mnie nie przytłacza. Tym bardziej, że są one logicznie pogrupowane, dobrze opisane, a w dodatku służą do obsługi całkiem sporej gamy urządzeń pokładowych.
Jeśli jednak ktoś nie lubi natłoku przycisków i pokręteł (natłok rozumiem jako liczbę większą, niż 5), to niech wybierze jakiś samochód niemiecki, który w standardzie nie ma nic, i nie będzie miał problemów. Konsola centralna Peugeota 508 przechodzi bowiem w panel środkowy pomiędzy przednimi fotelami, na którym znajdują się kolejne elementy sterujące, obsługujące m.in. nawigację i ustawienia komputera pokładowego. A przecież są jeszcze przyciski odpowiadające m.in. za masaż pleców kierowcy, czy pokrętła regulujące stopień podgrzewania przednich foteli. Ktoś przyzwyczajony do ascezy bijącej z wielu niemieckich konstrukcji może się w tym zupełnie pogubić ;-)
Wspomniane przed chwilą fotele w testowanym egzemplarzu okazały się naprawdę znakomite. Szerokie, z wysokimi oparciami, z dobrym trzymaniem bocznym i odpowiednim podparciem lędźwiowym, a na dodatek z regulowaną długością siedziska Jakby tego było mało – obszyto je skórą w brązowym kolorze. Podobne wstawki znalazły się na podłokietniku centralnym oraz wewnętrznych fragmentach tapicerki drzwi.
O dobre samopoczucie kierowcy dbał system masażu pleców, co jest naprawdę miłym gadżetem w dłuższych podróżach. A przecież to w trasie 508-ka pokazuje w pełni swoje liczne zalety. Po mieście jeździ się tym samochodem co najmniej dobrze, ale dopiero po wyskoczeniu poza miejską dżunglę docenia się to auto, zwłaszcza w 204-konnej wersji GT.
Tylna kanapa również jest znakomicie wyprofilowana, a długość siedzisk bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła. Moja starsza córka była zdziwiona, że ma podparte calutkie uda, a przecież jeździ ze mną niemal wszystkimi testowanymi przeze mnie samochodami i wiele już widziała. Z taką kanapą jednak jeszcze się najwyraźniej nie spotkała ;-)
Skoro przysiedliśmy już na tylnej kanapie, to warto wspomnieć o przyjemnym gadżecie, który dla pasażerów tam podróżujących przygotował Peugeot. Pozwolę sobie jednak poprosić, by osoby nie lubiące przycisków i pokręteł przeskoczyły do następnego akapitu ;-) Chodzi bowiem o zlokalizowany na końcu tunelu środkowego panel sterowania kolejnymi dwiema strefami klimatyzacji, jakie można mieć na pokładzie 508-ki. Tak – dwie strefy z przodu, i dwie z tyłu. Pokrętłami można ustawić temperaturę niezależnie dla lewej i prawej strony, a przyciskami również zwiększyć/zmniejszyć siłę nawiewu, jeśli ustawienie auto nie będzie Wam odpowiadało. Temperatura wyświetlana jest na czytelnych, niezależnych panelach cyfrowych.
Tylną część klimatyzacji kierowca może jednym ruchem wyłączyć przyciskając odpowiedni przełącznik na centralnej konsoli. Wówczas na wyświetlaczu przeznaczonym dla pasażerów tylnej kanapy pojawi się symbol kłódeczki.
Obiecałem Wam jakiś czas temu, że będziemy mierzyć szerokość wnętrza testowanych przez nas samochodów. Żeby nie było niedomówień – będziemy podawać dane dla czterech poziomów – na linii siedziska, na wewnętrznej stronie wystających z drzwi podłokietników, od obić do obić bezpośrednio nad podłokietnikami oraz na wysokości ramion osób dorosłych o wzroście rzędu 180 cm, czyli zwykle będzie to między dolnymi krawędziami okien, ale nie od szyby do szyby, tylko pomiędzy boczkami drzwiowymi. To powinno rozwiać ewentualne niejasności, jakich dostarczają nam testy prasowe. Oto wyniki dla Peugeota 508 SW:
– szerokość wnętrza bezpośrednio nad siedziskiem – 136 cm;
– szerokość wnętrza po wewnętrznej stronie podłokietników w drzwiach – 132 cm;
– szerokość wnętrza nad podłokietnikami (pomiędzy boczkami drzwi) – 151 cm;
– szerokość wnętrza na wysokości ramion – 138 cm
Za kierowcą mierzącym ok. 180 cm na nogi siedzącego za nim pasażera pozostaje jeszcze 75 cm (od tyłu oparcia przedniego fotela do płaszczyzny oparcia kanapy). Nad głowami pasażerów tejże kanapy miejsca powinno wystarczyć – od siedziska do przesuwanej podsufitki zakrywającej szklany dach jest 96 cm. Do samego dachu, po schowaniu rolety, nawet jeszcze troszkę więcej. W efekcie możecie sobie posadzić na kolanach niezbyt rosłą kobietę, a i tak nie zniszczycie jej koafiury ;-)
Jak widać 508-ka w wersji kombi jest przestronnym samochodem, jak na segment D. Wygospodarowanie dużego wnętrza nie odbyło się przy tym kosztem bagażnika. Jego głębokość, to 104 cm, szerokość – 112,5 cm, a wysokość do poziomu rolety – 50 cm. Dało to w efekcie 560 litrów pojemności, oczywiście przy założeniu, że kanapa jest przygotowana na przyjęcie pasażerów. Po jej złożeniu bowiem możemy zapakować do Peugeota 508 SW aż 1.598 litrów ładunku. A wszystko to przy nośności 660 kg.
Otwór bagażnika jest szeroki i regularny, prób załadunkowy niemal nie istnieje, co pomaga w przypadku chęci przewiezienia cięższego ładunku o sporych gabarytach. Można zamówić pokrywę bagażnika otwieraną i zamykaną elektrycznie, otwieraną z pilota, bądź z wykorzystaniem przycisków zwalniających.
Funkcjonalność największego obecni kombi Peugeota nie pozostawia wiele do życzenia, ale zgodnie z reklamami telewizyjnymi ten samochód oferuje także sporo komfortu i to nie tylko w zakresie zawieszenia. O przemiły klimat dba stonowane, przyjemne oświetlenie. Lampki sufitowe zlokalizowane nad tylnymi drzwiami wykorzystują diody elektroluminescencyjne, by białym, dość chłodnym na pierwszy rzut oka, ale za to przyjemnie rozproszonym światłem skutecznie rozświetlić wnętrze. Nie dość, że wszystko daje dobry skutek, to jeszcze pozwala na oszczędzenie energii – wszak LED-y potrzebują jej mniej od tradycyjnych żarówek.
Wiele lampek ukrytych przez wzrokiem użytkowników samochodu przyjemnie rozświetla kilka miejsc wnosząc do samochodu nastrój starego, brytyjskiego klubu dla dżentelmenów. To cecha szczególna wielu samochodów francuskich marek, zwłaszcza tych z nieco wyższej półki, choć już w modelu 308 pojawiają się podobne elementy wystroju. Peugeot 508 jest pod tym względem bogatszy, co można dostrzec na kilku z niżej zaprezentowanych zdjęć.
Także zewnętrzne światła są bardzo oryginalne. Pamiętam, jak zobaczyłem koncepcyjną zapowiedź 508-ki – model 5 by Peugeot. Nie sądziłem, że reflektory z tamtego pojazdu zostaną zaadaptowane do seryjnego auta, a trafiły doń niemal bez zmian. Łączą technologię LED i ksenonów w przednich lampach. LED-y pojawiają się także w reflektorach tylnych. Całość stanowi ciekawą koncepcję i skuteczne źródło światła. Wracając nocą z koncertu Rogera Watersa ani przez chwilę nie odczuwałem niedostatku jasności.
A skoro już jesteśmy przy odczuciach kierowcy… Praktycznie każdy, kto jeździł choć trochę samochodami francuskimi, bez trudu odnajdzie się także w Peugeocie 508. Obsługa jest po prostu normalna. Jedynym odstępstwem jest w zasadzie tylko włącznik startera – nie ma bowiem tradycyjnego kluczyka, lecz karta, a silnik uruchamia się i gasi przy pomocy przycisku zlokalizowanego po lewej stronie kierownicy. Dlaczego akurat tam? A dlaczego nie? Przecież nie jest to element potrzebny specjalnie często, więc można go spokojnie obsługiwać lewą ręką, w dodatku dostęp do niego nie musi (choć jest) być szczególnie bezproblemowy.
Pewien dyskomfort niejednemu dziennikarzowi sprawiło zlokalizowanie paru elementów sterujących w czymś w rodzaju szufladki, również po lewej stronie. Umiejscowiono tam także sterowanie pochyleniem płytki systemu HUD (Head-Up Display), na którym prezentowana jest prędkość, wskazania nawigacji i inne informacje przydatne kierowcy, jak choćby fakt korzystania z tempomatu. Takie rozwiązanie (panel sterowania w zamykanym miejscu) ma jednak sens – to też jest rzecz, którą ustawiać się powinno jeszcze przed ruszeniem w trasę, więc spokojnie może być schowana.
Sterowanie radioodtwarzaczem oraz klimatyzacją zlokalizowano oczywiście na konsoli środkowej. Wszystko jest przejrzyste i oczywiste, a o nadmiarze przycisków mówić nie można. Dodatkowy panel sterujący zlokalizowano na tunelu środkowym pomiędzy fotelami. To tam należy szukać menu nawigacji, włącznika masażu, czy podgrzewania foteli i obsługi telefonu pokładowego.
Wieloma urządzeniami pokładowymi można oczywiście sterować przyciskami i pokrętłami na kierownicy, ozdobionej chromowaną listwą dodającą szyku temu niezbędnemu wyposażeniu każdego samochodu. Kierownicę ową obszyto zresztą skórą, dzięki czemu bardzo dobrze leży w dłoni i pozwala na pewny uchwyt nawet podczas dynamicznej jazdy po krętych drogach.
Skórę znajdziecie również na mieszku lewarka automatycznej skrzyni biegów, wykończonego zresztą aluminiowymi wstawkami. Wygląda to bardzo elegancko. Sama zaś skrzynia, oferująca sześć biegów, pracuje płynnie, bez szarpnięć i nie ma problemów z podejmowaniem decyzji, jaki bieg w danym momencie wybrać. Oczywiście ma tryb sportowy i zimowy, ale tego drugiego nie przetestowałem ;-) Ten pierwszy faktycznie pozwala się silnikowi kręcić nieco wyżej.
Wykończenie samochodu nie pozwala na marudzenie, przynajmniej na tym poziomie cenowym. Użyte materiały wykończeniowe są bardzo wysokiej jakości, spasowanie elementów nie pozostawia nic do życzenia, a faktury poszczególnych elementów dobierano z właściwą dla francuskich konstrukcji elegancją.
Testowe auto miało szklany panoramiczny dach z elektrycznie zasuwaną roletą. Całość niespecjalnie wpłynęła na wysokość wnętrza, więc z samochodu mogą korzystać bezstresowo nawet wysocy pasażerowie. W drzwiach tylnych bocznych znajdziecie chowane zasłony przeciwsłoneczne.
Sam szklany dach, to element, który – podkreślam to przy każdej „testówce” wyposażonej w ten gadżet – naprawdę warto mieć. Bardzo przyjemnie jeździ się pod niezakrytym niebem, czy to w słoneczny dzień, czy w rozgwieżdżoną moc, czy nawet podczas deszczu. Dobre doświetlenie wnętrza poprawia nastrój osób znajdujących się w samochodzie.
O kolejną poprawę tegoż nastroju dba także 204-konny silnik wysokoprężny o pojemności 2.2 litra, doskonale pasujący do charakteru tego samochodu. Pozwala on na wstrzyknięcie do krwi odrobiny adrenaliny, gdy chcecie się odstresować, ale zapewnia też płynną jazdę po autostradach, jeśli planujecie pokonać 2.000 km. To znakomita jednostka napędowa, której spalanie spadało wraz z przybywaniem kilometrów naszego testu. A zapewniam Was – nie jeździłem po emerycku! Myślę, że spokojnie można założyć, że przy dość ostrym traktowaniu w jeździe mieszanej będziecie się mieścić w nie więcej, niż 8 litrach oleju napędowego. Powtarzam – jazdy w mieście i dość dynamiczne podróże poza miastami! Oszczędni zapewne zejdą nawet do 6 litrów, ale ja tak jeździć nie umiem i nie lubię ;-)
Turbodziura, jak przystało na francuskiego diesla, w tym silniku praktycznie nie istnieje. Auto przyspiesza ochoczo i płynnie, bez spektakularnego wciskania w fotel po przekroczeniu określonego punktu na obrotomierzu. Owszem – zapewnia odrobinę sportowych doznań, na co wpływ ma również wielowahaczowe (tylko w wersji GT) zawieszenie, ale nie jest tak, że przez jakiś czas nie dzieje się nic, a potem jesteście nagle zaskakiwani kopniakiem w tył fotela, bo silnik zdecydował się pokazać, co potrafi. Nie, tutaj, jak w innych jednostkach HDi, czy dCi, wszystko odbywa się płynnie. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu się to podoba, mi jednak całkowicie odpowiada i zdecydowanie wolę tego typu kulturalne zachowania, niż znane z poprzedniej generacji silników TDI koncernu VAG niiiiic, i nagle wykop!
Zawieszenie zapewnia całkiem sporo komfortu, ale i pewności prowadzenia nie odbiera. Nie jestem jakimś wielkim i bezkrytycznym zwolennikiem zawieszeń wielowahaczowych, acz potrafię docenić ich zalety. Tutaj specjaliści PSA, jak zwykle zresztą, „wyrzeźbili” bardzo przyjemny kompromis pomiędzy komfortem, a przyjemnością jazdy krętymi drogami. Auto, słusznych przecież rozmiarów, pozwala na szybkie pokonywanie zakrętów zupełnie nie wytrącając samochodu z linii jazdy. Pozwoliłem sobie na dość dynamiczną nocną jazdę po spektaklu „The Wall”. Towarzyszący mi kolega zaproponował w pewnym momencie, że on by się piwa napił. Myślałem, że to z potrzeby serca, ale okazało się, że jednak rozum się tego domagał. Na co dzień jeżdżący ostrym motocyklem, mój towarzysz w samochodzie pędzącym po zakrętach poczuł się najwyraźniej niezbyt pewnie i stwierdził, że piwo pozwoli mu się znieczulić. Nic na to nie poradzę, że lubię szybko jeździć w zakrętach. Tym bardziej, że samochody francuskie naprawdę to potrafią, choć niemal w żadnej gazecie nic takiego nie przeczytacie. Trzeba je tylko zrozumieć i będziecie mieć extra zabawę!
Kolega pił więc piwo, a my z Peugeotem 508 SW GT bawiliśmy się zakrętami – połykaliśmy je jeden za drugim w środku nocy. Dzięki temu kolega mógł się jeszcze przespać przed pójściem rano do pracy ;-) A 508-ka i ja studziliśmy emocje, gdy już zaparkowaliśmy przed moim domem…
Dodam jeszcze, że testowy samochód obuty był w opony o niebagatelnym, jak na polskie drogi rozmiarze 235/45R18. Niski profil i spora średnica zupełnie jednak nie odbierały 508-ce komfortu. Co ważne – zawieszenie było zestrojone naprawdę dobrze. Bo przecież raptem jakiś tydzień wcześniej miałem okazję podróżować zza Grunwaldu do Warszawy drogą krajową nr 7 prowadząc topową wersję Renault Latitude. Fajny silnik (widlasta szóstka), przyjemna automatyczna skrzynia biegów, bogate wyposażenie i… załamujące zawieszenie. Auto ganiało po całej szosie zupełnie nie mogąc sobie znaleźć własnej drogi w życiu :-( A rozmiar opon w tym Latitude był dokładnie taki sam, jak w Peugeocie! Tak więc była to sprawa zestrojenia zawieszenia – Koreańczycy zrobili to po prostu na drogi, nie wierząc, że w Unii Europejskiej jest kraj, w którym nawet Chińczycy wymiękają przy budowie autostrad…
Ale zostawmy niekończący się temat polskich dróg i wróćmy do Peugeota 508 SW. A w tym samochodzie chyba najwięcej kontrowersji wzbudził… jego lakier. Większość oglądających to auto osób, a było ich naprawdę sporo (wszak to model, którego jeszcze w Polsce oficjalnie nie było), twierdziło, że niebrzydka ta czerń ;-) Mieliby rację, gdyby nie fakt, że testowa 508-ka była… brązowa ;-) Ciemna, ale jednak brązowa. Jak czekolada deserowa o minimum 80% kakao :-) W dodatku opalizująca w słońcu, więc lakier potrafił się wydawać od średnio brązowego po głęboko czarny. Ale doskonale pasował do jakże lekkiej sylwetki tego niemałego przecież auta, w dodatku w nadwoziu kombi. Gdy popatrzę na wiele niemieckich konstrukcji z tego segmentu, to zastanawiam się, jakie tam muszą być silniki, by ruszyć taki czołg. W przypadku francuskich Komiaków w ogóle, a Peugeota 508 SW w szczególności, nie mam takich dylematów. Samochód, mimo, że duży, w żadnym wypadku nie wygląda ociężale.
I tak właśnie jest. Mimo, że sporo większy od 407-ki, którą zastępuje, Peugeot 508 sprawia wrażenie okazałego, ale lekkiego. I tak właśnie jeździ. Choć przyznam, że pierwszy mój kontakt z tym autem, podczas prezentacji prasowej, na pewno nie rzucił mnie na kolana. Jednak z Peugeotem 508 jest jak z francuskim winem, albo perfumami – podoba się coraz bardziej wraz z odkrywaniem kolejnych swoich nut smakowych, zapachowych i pieszczących inne zmysły… Zdecydowanie polecam!
Za udostępnienie samochodu do testu dziękujemy firmie Peugeot Polska
tekst: Krzysztof Gregorczyk
zdjęcia: Krzysztof Robert Mijal i Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze