Nasi starsi stażem Czytelnicy z pewnością pamiętają, gdy kilka lat temu pisaliśmy o zaangażowaniu francuskich koncernów samochodowych w Indiach. Potem temat przycichł, a Francuzi wstrzymali inwestycje, gdy zaczął się światowy kryzys w branży, który zresztą nie ograniczył się tylko do motoryzacji. Wygląda jednak na to, że temat powoli będzie odżywał.
Hinduski rynek nie jest łatwy dla branży motoryzacyjnej. Owszem, jest wielki i dobrze rokujący na przyszłość, ale póki co niełatwo tam sprzedać nowy samochód klasy wyższej, niż segment B. Z uwagi na możliwości nabywcze społeczeństwa sprzedają się głównie auta tanie, a więc małe i budowane raczej poniżej europejskich standardów. Średnia cena nowego auta sprzedawanego w Indiach, to równowartość ok. 4.500 euro, a niełatwo jest skonstruować i wyprodukować sensowne auto w tej cenie.
Mimo to Francuzi nie odpuszczają tego rynku. Parę lat temu Renault produkował we współpracy z indyjską Mahindrą Logana z kierownicą po prawej stronie. Niestety ten samochód był za duży, a więc i za drogi jak na tamtejsze warunki. Wyobrażacie sobie – Logan za drogi i zbyt luksusowy! Niestety takie tam panują realia. Ale w Renault nie rezygnowali, oferowali w Indiach nawet czteronapędowego Dustera, choć bestsellerem ten model też nie został, choć był ciepło przyjęty przez lokalna społeczność.
Teraz Grupa Renault, wraz z Nissanem, z którym od kilkunastu lat z sukcesami działa w Aliansie, szykuje kolejne auto. Ma być małe, ale interesujące. Opracowano je w Chennai i tam też ma być produkowane, a jego cena ma nie przekroczyć równowartości 5.000 euro.
Także PSA Peugeot Citroën wznawia zainteresowanie tym rynkiem. „Rozpoczęliśmy analizy strategiczne dotyczące tamtego rynku. Aktualnie jesteśmy w fazie przygotowawczej” – powiedział niezbyt konkretnie Carlos Tavares, prezes zarządu PSA.
Na indyjskim rynku dominuje lokalny producent Maruti od lat współpracujący z japońskim koncernem Suzuki. Do nich należy aż 45% rynku. Dobrze radzi sobie także koreański Hyundai, który wykroił dla siebie 16% tego tortu. Tyle, że ci producenci oferują samochody bazujące na starych konstrukcjach, a Hindusi coraz częściej chcieliby jeździć nowoczesnymi autami. Chcieliby, ale finanse jeszcze nie bardzo im pozwalają.
PSA i Renault nie bardzo mogą pójść tą drogą – tak naprawdę nie mają już tak wiekowych rozwiązań, by je w Indiach zaproponować, a przywracanie do życia staroci nie wchodzi w rachubę. Z podobnymi problemami borykają się inni światowi gracze – Volkswagen, Ford, czy Toyota. Stąd pomysły opracowania nowych modeli na tamtejsze rynki przy zachowaniu wysokiego reżimu kosztowego. A w tym Francuzi potrafią się wykazać, w przeciwieństwie na przykład do Volkswagena, który cierpi na bardzo wysokie koszty. Tyle, że – przynajmniej na Starym Kontynencie – dziennikarze coraz częściej usłużnie pozycjonują samochody tej niemieckiej marki bardzo wysoko, by uzasadnić ich cenę. Jednak w Indiach nie jest to takie łatwe – tam niska cena ma tak wielkie znaczenie, że dziennikarskie próby i tak nie zdadzą się na nic. Ludzie po prostu nie mają pieniędzy.
Zresztą i w prasie motoryzacyjne dostępnej u nas od lat pojawiają się pogłoski, jakoby Volkswagen szykował tanie auto. Tyle, że nic z tego nie wychodzi. Grupa Renault ma Dacię, PSA ma Citroëna C-Elysee i Peugeota 301, a Volkswagen ma rosnące ceny ;-) Jak ostatnio przeczytałem w którymś z pism motoryzacyjnych test najnowszego Passata i zobaczyłem jego cenę (po doposażeniu wprawdzie, ale jednak) znacząco przekraczającą poziom 200.000 zł, to mi ręce opadły. I nieważne, co ten samochód miał – zabijał to wszystko ceną z kosmosu!
Ale wróćmy do Indii. Renault już pracuje z Nissanem nad niewielkim autkiem na tamtejszy rynek. PSA zapewne też wkrótce powróci do swojego projektu w Sanand, gdzie na początku dekady już rozpoczynał budowę zakładu, który miał docelowo produkować 170.000 samochodów rocznie. Inwestycja miała pochłonąć ok. 650 milionów euro, ale wstrzymano ją z uwagi na trudną sytuację na rynku nowych samochodów. Teraz pewnie temat zostanie reaktywowany. I PSA raczej niekoniecznie będzie szukać lokalnego partnera – mniej więcej dwie dekady temu już próbował takiego rozwiązania oferując w Indiach Peugeota 309, ale produkcja była niewielka, za to spory z firmą PAL wręcz przeciwnie.
Dodatkowym problemem jest poziom indyjskiej infrastruktury oraz problemy z wykwalifikowanymi pracownikami. Kiepski stan dróg, chaotyczny ruch na nich, realny brak zasad ruchu drogowego, mnóstwo rowerzystów i pieszych na drogach – to może zniechęcać do inwestycji. A do tego koszmarna wręcz biurokracja i ingerencje władz dosłownie we wszystko, w co się da. Unia Europejska dopiero raczkuje w tej kwestii ;-)
Niemniej jednak trudno oczekiwać, że poważni gracze zrezygnują z tak perspektywicznego rynku. Nic więc dziwnego, że Renault i Grupa PSA poważnie myślą o zdobyciu jak największej rzeszy fanów w tym drugim co do wielkości pod względem liczby ludności kraju na świecie. I miejmy nadzieję, że tym razem zamiary się powiodą.
KG
Najnowsze komentarze