Dawno dawno temu, gdy człowiek wymyślił drogę, określił też podstawowy cel budowania dróg. Miało to być szybkie przemieszczanie się. Obecnie, w tych pokręconych i dziwacznych czasach, to nie szybkie przemieszczanie się jest celem. Celem jest dojenie kierowcy. Oto bowiem kierujący pojazdem to dojna krowa, która zapłaci każde pieniądze, byle jechać. Czy tak jest w rzeczywistości? Oczywiście nie, jako kierowca chce szybko i tanio przejechać z punktu A do punku B. Jednak zamiast jechać szybko, jestem zmuszany jechać pseudo-bezpiecznie i drogo.
Pseudo-bezpiecznie, ponieważ nawet w najbardziej absurdalnych miejscach urzędnicy dostają biegunki znakowej i stawiają gdzie popadnie ograniczenia prędkości. Szczytem bezmyślności było na przykład postawienie ograniczenia do 40 km/h w pewnej miejscowości na drodze krajowej Toruń – Warszawa, na świeżo wyremontowanej i świetnie odgrodzonej od miejscowości drodze. Duże metalowe płoty, oddzielny pas dla ruchu lokalnego i jazda 40 km/h. Na szczęście – m.in. po interwencji naszej redakcji – można tam już jechać całe 10 km/h szybciej. Ciekawe kiedy urzędasy dojdą do wniosku, że da się tam jechać 70 km/h.
Fotoradary, których 300 sztuk już się pojawia (na szczęście bardzo wolno) po kraju, to świetny sposób na dojenie kierowców. Pieniądze z nich są nawet zapisane w planie przychodów państwa. Pan płaci, pani płaci. A ceny na stacjach znowu podskoczą o kilka albo kilkanaście groszy. Potem znowu kilkanaście. Kilkadziesiąt. Aż na drogach nie zostanie ani jeden samochód. Wtedy będzie super bezpiecznie.
[youtube HWT87_surAo]
Najnowsze komentarze