Parlament Europejski i kraje członkowskie jesienią ubiegłego roku uzgodniły, że od 2035 roku w Unii Europejskiej będą mogły być sprzedawane wyłącznie samochody elektryczne. Celem tego działania jest zmniejszenie emisji dwutlenku węgla o co najmniej 55%. Na drodze do tego zakazu stanął Volker Wissing.
Działanie Wissinga nie jest przypadkowe. Popierają je nie tylko rządy Niemiec, ale nieoficjalnie także Włoch i Francji. Te trzy kraje są największymi producentami samochodów w Europie. Bruksela jest oficjalnie zszokowana postawą Niemiec, ale kiedy wejść nieco głębiej w meandry unijnej polityki okazuje się, że odłożenie zakazu będzie dla wszystkich korzystne. O co toczy się stawka?
Nie chodzi tylko o same samochody – to przede wszystkim potężny przemysł i przewaga technologiczna Europy i gigantyczna liczba miejsc pracy. Zakaz sprzedaży aut spalinowych uderza w co najmniej milion do dwóch milionów zatrudnionych. Produkcja elektryków nie wymaga tylu rąk do pracy.
Volker Wissing to niemiecki prawnik i polityk FDP. Od 8 grudnia 2021 roku zajmuje stanowisko ministra ds. transportu w niemieckim rządzie. Jak doszło do zablokowania decyzji o zakazie sprzedaży aut spalinowych? Wissing uzasadnił swój sprzeciw tym, że Komisja Europejska nie przedstawiła jeszcze propozycji legislacyjnej dotyczącej wykorzystania e-paliw – syntetycznych paliw wytwarzanych z wody i dwutlenku węgla.
Wydaje się, że Wissing nie działał sam. Jego sprzeciw musiał być uzgodniony dużo wcześniej i na bardzo wysokim poziomie. Czy doszło tutaj do porozumienia między Berlinem, Paryżem i Rzymem? Nie można tego wykluczyć. Stawką są nie tylko wewnętrzne wybory w każdym z tych krajów. Stawką może być przyszłość Europy. Przy wszystkich zaletach elektromobilności – bo takie, rzecz jasna, są – nie jesteśmy jeszcze gotowi na tak głębokie zmiany. Mimo rozwoju techniki, auta elektryczne są zbyt drogie, a ich zasięg jest nadal problematyczny.
Jest jeszcze jeden punkt widzenia: produkcja paliw syntetycznych rozwiązuje jeden z największych problemów Europy, czyli uzależnienie od dostaw zewnętrznych. Produkcja paliw z dwutlenku węgla i wodoru jest stosunkowo prosta, chociaż energochłonna. Jednak i tutaj następuje szybki postęp.
Na razie zakazu więc nie ma i jakiś czas nie będzie. Czy oznacza to jego odrzucenie? Nie, ale z całą pewnością odłożenie w czasie.
Najnowsze komentarze