Zbigniew Pernej był człowiekiem niezwykłym. W świecie wielkiego ekranu znano go przede wszystkim jako męża Ewy Szykulskiej, jednej z najwybitniejszych polskich aktorek. Jednak jego życie związane było z samochodami, głównie francuskimi. Kilka miesięcy temu mieliśmy okazję z nim rozmawiać, wspominając dawną, motoryzacyjną Warszawę. Umawialiśmy się na kolejne spotkania, ale nie udało się – Zbigniew Pernej zmarł. Dzisiaj chcemy Wam przybliżyć jego postać, bo życiorysem mógłby bez trudu obdzielić kilka osób.
Zaczniemy od tego, że Zbigniew Pernej, mieszkając po wojnie w Warszawie, miał okazję poznać magię Citroënów stosunkowo szybko. Gdy tylko trafiła się okazja, kupił okazyjnie używanego Traction Avant, który był przedmiotem jego wielkiej dumy. Samochód, z uwagi na upływ czasu, był w kiepskim stanie, dzięki czemu cena była okazyjna. Sam go naprawił i jeździł. Wyruszył nim zresztą w podróż do Francji i tam już zostawił, wrócił bowiem zupełnie nowym wozem.
Miał zawsze wiele ciekawych historii w zanadrzu. Opowiadał na przykład, że gdy rajd Monte Carlo jechał przez Polskę w latach pięćdziesiątych, to prowadził go, jako przedstawiciel naszego kraju, złotnik z Warszawy mający swój zakład na Pradze. Posiadał on wtedy nowego Citroëna Traction Avant 15/6. Co ciekawe, ów złotnik wyprzedził wszystkich uczestników i przyjechał na metę pierwszy. Najwyraźniej nowy, 6-cylindrowy Citroën świetnie się sprawował. Takich historii Pernej miał w zanadrzu mnóstwo.
Zbigniew Pernej wiele lat pracował we Francji, gdzie doskonale poznał język francuski i tamtejszą kulturę. Najpierw załapał się, po długich staraniach, na stanowisko mechanika od wszystkiego w niezależnym warsztacie w Paryżu, gdzie zajmował się mechaniką, głównie francuskich samochodów. O pracę wtedy wcale nie było łatwo, a właściciel warsztatu od czasu do czasu wstrzymywał zatrudnienie, aż w końcu go zwolnił.
Jednym z jego kolejnych zajęć było zatrudnienie w… Renault. Tam pracował w fabrycznym serwisie, gdzie bardzo szybko zdobył renomę. Doskonale znał się już na samochodach i potrafił sprawnie, szybko i bezproblemowo zdiagnozować w czym leży problem i co naprawić. Za skuteczną diagnozę jednego z samochodów dyrektorów firmy dostał solidną premię i awans. W końcu jednak wrócił do Polski, oczywiście autem francuskim: tym razem Renault. Później poznał filmową gwiazdę, a historia tej znajomości związana jest z motoryzacją.
https://www.youtube.com/watch?v=dvzQPBHwx0M
Ewa Szykulska, wtedy znana i rozchwytywana aktorka filmowa, miała wtedy problemy ze swoim samochodem, którym był Fiat 125. Zbigniew Pernej pracował wtedy w warsztatach mechanicznych i został poproszony by jej pomóc. Ewa go zauroczyła. Była już wtedy mężatką, ale Zbyszek się zawziął i doprowadził do tego, że za niego wyszła. Do końca swoich dni pozostawał w cieniu, nie afiszował się, nie występował publicznie z żoną. Miał ją dla siebie w domku na obrzeżach Warszawy.
Zbigniew Pernej miał też w życiu ciekawy epizod związany z przyjazdem do Polski generała De Gaulle’a. Wraz z prezydentem Francji w Warszawie miały się pojawić liczne Citroëny DS. Pernej został wyznaczony do obsługi tych aut, jako osoba doskonale znająca francuski. Zajmował się konserwacją i naprawą rządowych DS. Poznał wtedy sporo osób na wysokich stanowiskach.
Pernej był szykanowany przez SB. Trafił nawet do aresztu pod zarzutem… sabotażu. Chodziło o podejrzenie zamachu na jednego z ministrów ówczesnego rządu. W Citroënie DS, którym jechał ów aparatczyk do Gdańska, rozkręciła się półoś, którą trzeba było przykręcić do flanszy przy skrzyni biegów. Procedura serwisowa mówi, że trzeba je wkręcić do końca, a dopiero potem zakładać nakrętki. Ktoś, kto składał samochód ministra, tej procedury nie przestrzegał. Szpilki nie wkręciły się do końca w swoje gniazda i podczas jazdy półoś się rozkręciła, zaczęła uderzać o podwozie. Kierowca krzyknął, że to chyba zamach a przerażony minister wyskoczył z samochodu. Cała załoga serwisu została aresztowana. Gdy w końcu okazało się, że to brak wiedzy, wszystkich wysłano na szkolenie do Francji.
Gdy Zbigniew Pernej odszedł już z pracy, założył niewielki warsztat, w którym świadczył usługi dla okolicznych klientów. Znano go jako rzetelną osobę, która jak już się czegoś podjęła, realizowała do końca. Miłość do Ewy Szykulskiej trwała, ale pojawiła się też miłość do Citroëna DS rocznik 1971, którego nabył i nieustannie dopieszczał. Tak trafił do Konrada Duli, prezesa Amicale Citroën Pologne, od którego kupił filtr oleju. Był to początek długoletniej przyjaźni.
– Gdy Zbyszek pierwszy raz do mnie zadzwonił, mówił że dostał kontakt, bo byłem podobno jedyną osobą, od której może kupić filtr oleju do DS. Był wręcz rozżalony, że nie można ich nabyć od ręki w Warszawie. Po krótkiej rozmowie ustaliliśmy warunki, spakowałem paczkę z filtrem i godzinę po rozmowie mu wysłałem. Dostał ją, sytuacja w Polsce naprawdę rzadka, następnego dnia rano. Poczta Polska miała wtedy chyba jakąś awarię i przesyłkę spod Szczecina do Warszawy dostarczyła dosłownie w kilka godzin. Zbyszek był najwyraźniej zszokowany, bo nawet nie zdążył mi wysłać pieniędzy, gdy do jego drzwi zapukał listonosz. Zadzwonił i dziękował. Tak zaczęła się nasza znajomość i przyjaźń. Później spotykaliśmy się wielokrotnie. Opowiadał o swoich przygodach we Francji, w Polsce, o samochodach prezydenta De Gaulle’a. Zawsze bardzo czule mówił o swojej żonie, Ewie. Zaprzyjaźniliśmy się – opowiada Konrad Dula. – Jego śmierć przyjąłem z wielkim smutkiem, chociaż wiedziałem, że boryka się kłopotami zdrowotnymi. Jednak człowiek nigdy nie jest przygotowany na odejście takich ludzi. Wspaniały człowiek, którego będę zawsze wspominał z wielkim szacunkiem – dodaje w rozmowie z Francuskie.pl Dula.
Zbigniew Pernej utrzymywał kontakty ze środowiskiem posiadaczy i miłośników zabytkowych Citroënów. Pojawiał się na spotkaniach, chwalił swoim samochodem, mógł długo o nich opowiadać. Był przy tym szalenie skromny, mimo bogatej życiowej historii i znanej żony nie dawał tego odczuć. W oczach wielu osób pozostał po prostu Zbyszkiem, człowiekiem, który o samochodach wiedział naprawdę dużo.
Na kilka miesięcy przed swoją śmiercią przedstawiciel naszej redakcji umówił się ze Zbigniewem Pernejem na rozmowy o dawnej Warszawie. Przyjechał na spotkanie swoim Renault Espace, mówiąc, że po pracy w fabryce tej marki został mu również do niej wielki sentyment. Kilka godzin rozmawiali o tym, jak wyglądało w Polsce posiadanie samochodu za czasów komuny, jak trudno było zorganizować części, jak wielkie wrażenie robiły Citroëny. jego wiedza i elokwencja były magnetyczne. Miał powstać ciąg dalszy. Nie zdążyliśmy.
Zbigniew Pernej odszedł niespodziewanie, 25 grudnia 2021 r. „Mój ukochany MĄŻ. Przez kilkadziesiąt lat ochraniał mnie miłością. Przy Nim czułam się bezpieczna i potrzebna. Jego pasją była praca. Był człowiekiem codziennej, bezinteresownej pomocy dla nas wszystkich. Jak wytrzymać Twoją nieobecność kochany? Twoja Ewa” – napisała Ewa Szykulska w nekrologu.
Najnowsze komentarze