Niemało rekordów ma na swoim koncie Sebastien Loeb, ale większość z nich związana jest z rajdami samochodowymi. Teraz doszedł do nich kolejny, zdobyty w imprezie wyścigowej, w słynnym na cały świat Wyścigu do Chmur, czyli podjeździe pod Pikes Peak w Kolorado. Sebastien w specjalnie przygotowanym na tę okazję Peugeocie 208 T16 pokonał 156 zakrętów pojawiających się na 20-kilometrowej trasie w rekordowym czasie 8:13,878 poprawiając poprzedni rekord o 1:32,286. Jednocześnie Sebastien pokonał drugiego na mecie Nowozelandczyka Rhysa Millena o przeszło 48 sekund! Loeb po raz nie wiem który już pokazał, że jest kierowcą z innej planety!
„Dla mnie był to wyścig roku” – skomentował Sebastien po osiągnięciu mety zlokalizowanej w Górach Skalistych na wysokości 4.300 m. n.p.m. – „Na początku odczuwałem pewną presję, bo wiedziałem, jak dużo pracy i środków włożył w ten projekt Peugeot i jego partnerzy. Teraz wiedziałem, że wszystko zależy już tylko ode mnie”.
Loeb ruszał na trasę jako pierwszy spośród kierowców samochodów typu Unlimited cars, ale po startach wszystkich motocyklistów. Wszystko odbyło się jednak z opóźnieniem w stosunku do planów, przez co zespół zaczął się martwić o warunki pogodowe. Jak się okazało – niesłusznie, bo 875-konny Peugeot T16 Pikes Peak i tak był znakomicie przystosowany do czekającego go zadania. Loeb jednak też się zaczął obawiać aury: „Kiedy czekałem na start, faktycznie widziałem chmury obejmujące szczyt góry. Pamiętam, że pomyślałem, iż jeśli nie wystartuję szybko, wszystko to stanie się bardzo trudne”.
Czas, uznany przez symulatory Peugeota za najlepszy możliwy do osiągnięcia, wynosił 8:15. Loeb jednak okazał się szybszy od komputerów Peugeota. Dziewięciokrotny rajdowy Mistrz Świata urwał jeszcze przeszło sekundę w stosunku do obliczeń inżynierów uznanych za maksymalne osiągnięcie. Pewnie pojechał gdzieś na skróty ;-)
„Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się zaliczyć taki znakomity przejazd. I naprawdę nie spodziewałem się wyniku lepszego, niż 8:15, uzyskanie więc lepszego czasu było czymś naprawdę fantastycznym!” – komentował Loeb. –„Przed startem nie wiedziałem, czy mam cały czas cisnąć, czy po uzyskaniu informacji o tym, że zanosi się na dobry czas, trochę odpuścić, by na pewno zapewnić nam rekord. W końcu zdecydowałem się cisnąć do końca” – dodał francuski kierowca.
Z tym spektakularnym wynikiem Sebastien Loeb dołączył do panteonu zwycięzców Pikes Peak. Stało się to niemal rok po tym, jak 1. lipca 2012 roku wygrał – podczas swojej pierwszej wizyty w Stanach! – finał X-Games. Podczas całych przygotowań do tegorocznego wyzwania Francuz nie zgłaszał praktycznie żadnych uwag co do niezawodności samochodu. „Wszystko było idealnie przygotowane, cały czas kontrolowaliśmy sytuację, nie pojawiło się nic nieprzewidzianego. Nie licząc pogody, nie mieliśmy żadnych niepokojących momentów” – komentuje Seb.
Ćwierć wieku wcześniej Ari Vatanen za kierownicą Peugeota 405 T16 Pikes Peak również triumfował w analogicznym, choć wówczas jeszcze szutrowym wyścigu. Uzyskał wówczas czas 10:47,220. Teraz, na asfalcie, Loeb wyśrubował ten wynik do 8:13,878. Czy ktoś kiedyś to osiągnięcie przebije?…
[youtube X2iw5hydsFI]
KG; zdjęcia: Peugeot
Najnowsze komentarze