Długi weekend sprzyja wyjazdom. Malta, wyspa położona trzy godziny lotu od Polski, to miejsce, które polubi każdy miłośnik francuskiej motoryzacji. Bez trudu spotkamy tu wszystkie nasze ulubione auta. Samochodów marek Citroën, Peugeot i Renault znajduje się tutaj bez liku i niekiedy można odnieść wrażenie, że to bardziej Francja, niż jakiś inny kraj.
Malta ma śródziemnomorski klimat, nie ma tu typowych zim z przymrozkami, a latem temperatura dochodzi do 30 stopni. Wysokie temperatury są łagodzone przez wpływ morza. Warto tu więc przyjechać w poszukiwaniu słońca i ciepła, czystej wody i pięknych tysiącletnich zabytków. Warto też choćby dlatego, że francuskich samochodów jest tutaj wyjątkowo dużo i zobaczycie je praktycznie na każdym kroku.
Malta jest przyjazna motoryzacji pod względem cen paliwa. W czasie naszego wyjazdu w czerwcu ceny za litr paliwa były zdecydowanie niższe niż w Polsce. Litr oleju napędowego kosztował około 1,20 euro, benzyny 1,30 euro. Mniej przyjazna bywa w czasie porannego i popołudniowego szczytu, gdy masy kierowców przemieszczają się z domu do pracy i zawożą dzieci do szkoły a potem odbierają. Wtedy zdecydowanie lepiej jest się przemieszczać na własnych nogach, do czego zachęcają nieduże odległości i piękne malownicze uliczki.
A na tych uliczkach można podziwiać nie tylko samochody, ale i najróżniejsze przykłady pięknej architektury, małe kolorowe balkony, zdobione okna i wejścia z klamkami o bardzo ciekawych kształtach, od zwykłych kołowych uchwytów po koniki morskie. Szczególne wrażenie robią domy porośnięcie kwiatami na wysokość kilku-kilkunastu metrów.
Kierowcy nie mają tu lekko. Muszą mieścić się w wąskich i ciasnych bramach. Na wielu z nich wiszą charakterystyczne tabliczki z napisem „Garaż w użyciu 24h – pojazdy zastawiające wjazd będą odholowywane”. Są całe ulice motoryzacyjne, mieszczące obok siebie warsztaty i sklepy.
Serwisy, jeśli ulokowane są pod budynkami mieszkalnymi, wyglądają na bardzo nieduże, bo szerokość budynków na Malcie jest standaryzowana i zdecydowana większość ma zaledwie kilka metrów. W środku mieści się kilka aut – jak widać niżej – a okolica zastawiona jest tymi, które czekają na naprawę.
Nowych samochodów nie sprzedaje się tutaj dużo. Przed COVID-19 rekordowy poziom to 9.000 samochodów rocznie. W czasie pandemii wynikł ten spadł o połowę i dopiero teraz sektor motoryzacyjny się podnosi – mówił mi sprzedawca w salonie francuskiej marki. Może dlatego nie widać przesadnie dużo najnowszych aut na ulicach.
Chyba najliczniej reprezentowaną na Malcie marką na ulicach jest Peugeot. Macie na nią szansę trafić jadąc jedną z licznych taksówek eCabs, bardzo wygodną formą transportu po miastach, zamawianą z aplikacji. Są tu różne modele, od Peugeot 308, przez 508 aż po dużego Travellera. Jeździ ich dosłownie zatrzęsienie i zwykle są to auta najwyżej kilkuletnie. Taksówki mają mocno przyciemnione szyby co powoduje, że wracając skąd wieczorem niewiele już ze środka widać.
Wśród aut prywatnych na ulicach widać szeroki przekrój gamy Peugeot. Najstarsze, jakie udało nam się zobaczyć, były Peugeot 205 i 306, ale ich nie ma tak wiele. Przeważają najnowsze modele, szczególnie 3008, 2008 i 5008. Sporo widać Peugeot 508 pierwszej generacji.
Po ulicach jeździ też dużo Renault, z przewagą crossoverów – wizualnie najpopularniejszym modelem wydaje się Captur, zarówno pierwszej jak i drugiej generacji. W firmach car sharingu jeździ zatrzęsienie elektrycznych Renault Zoe. I właśnie Zoe można spotkać praktycznie przy każdym słupku ładowania.
Citroëna też nietrudno spotkać, ale nie udało mi się zobaczyć ani razu hydropneumatyka, na ulicach królują raczej Berlingo, zarówno w wersji osobowej jak i dostawczej oraz nowe C4. Są też starsze modele, takie jak Saxo.
Coraz liczniej pojawia się też Dacia, ponad miarę rozpowszechniony jest tutaj Duster.
W miejscach turystycznych jest zatrzęsienie odwiedzających, ale wystarczy wyjść poza Valettę i zawędrować w uliczki innych miejscowości, jak np. Gzira, by zobaczyć lokalną Maltę. Uciekając przed turystami warto wejść do małych restauracji, rozstawionych wprost na ulicy gęsto koło siebie, po 15 można skorzystać z happy hour, posmakować lokalnej, bardzo różnorodnej kuchni, odwiedzić jedną z nietypowych jak na polskie warunki skalistych plaż, zlokalizowanych w najdziwniejszych miejscach, czy też poszukać plaży piaskowej w środku miasta by kąpać się w cieniu kilkusetletniego kościoła. Woda jest przejrzysta, ciepła i nie chce się z niej wychodzić.
Malta jest niewątpliwie warta odwiedzenia – i jeśli będziecie tylko mieli taką możliwość i okazję to na pewno warto, nie tylko ze względu na francuskie samochody. Kilka zdjęć więcej znajdziecie w galerii poniżej.
Najnowsze komentarze