Jedenaście godzin trwały negocjacje pomiędzy zarządem koncernu Stellantis z francuskimi związkowcami. Przedmiotem rozmów były wynagrodzenia i warunki zatrudnienia. Negocjacje zakończyły się rozbieżnością stanowisk. Koncern Stellantis wykazuje miliardowe zyski, co powoduje, że rosną oczekiwania płacowe.
We Francji obowiązuje prawo, które nakazuje coroczne negocjacje płacowe. Zarząd Stellantis zdecydował się na przyspieszenie tego spotkania, ponieważ związkowcy przygotowują akcję strajkową. Negocjacje, które miały miejsce wieczorem i w nocy z 1 na 2 grudnia, dotyczyły planowanego wzrostu wynagrodzeń. Trwały aż 11 godzin, jednak do porozumienia jest daleko.
Zarząd Stellantis zaproponował podwyżkę o 4,4% dla najniżej opłacanych pracowników, obowiązującą od stycznia oraz dalsze 0,9% w ramach indywidualnych podwyżek, awansów i innych premii za staż pracy. Dla pracownika, który otrzymuje na rękę 1500 euro netto na rękę oznaczałoby to 66% euro podwyżki. Związki zawodowe działające w koncernie domagają się jednak większych podwyżek, na poziomie pomiędzy 7,3 a 8,5%.
Propozycja Stellantis jest rozczarowująca w świetle zysków grupy i astronomicznych dochodów Carlosa Tavaresa – uważają związkowcy. Porozumienie ma być podpisane do środy, 7 grudnia, jednak na dzisiaj wydaje się to mało prawdopodobne. W związku z tym w najbliższym czasie można się spodziewać akcji strajkowych oraz protestów na terenie Francji. To nie poprawi sytuacji firmy, która dzisiaj boryka się z problemami związanymi m.in. z logistyką.
Związkowcy uważają, że propozycja Stellantis jest poniżej poziomu inflacji we Francji i realnie oznacza spadek zarobków a nie ich wzrost.
Najnowsze komentarze