Citroën, Peugeot czy Renault na prąd za 20 tysięcy euro? Świetnie, ale to nadal bardzo dużo, na polskie warunki ponad 100 tysięcy złotych. Mały tani elektryk powinien kosztować zdecydowanie mniej! Opanujcie się z tymi cenami.
Producenci samochodów jak na komendę zaczęli się ścigać na cenę nowych małych samochodów elektrycznych, która nie przekracza 20 tysięcy euro. Najpierw Citroën ze swoim ë-C3, którego można zresztą już zamówić w Polsce (110 tysięcy zł za podstawę w przedsprzedaży), teraz Renault ogłosiło następcę Twingo, za chwilę Peugeot zaprezentuje nowego 1008. Każdy z tych samochodów ma kilka wspólnych cech: jest elektryczny, nieduży i kosztuj 20.000 euro za podstawową wersję. Ale to nadal za drogo!
Zobacz: Wiadomości motoryzacyjne. Codziennie
Samochody elektryczne mają swoje zalety. Jeżdżąc Renault Zoe przez pół roku po całej Polsce sprawdziliśmy, że takim autem można się bez problemu poruszać, nawet nie mając w domu gniazdka do ładowania. Ilość ładowarek powoli rośnie, niestety razem z ceną prądu. Ale abstrahując od kosztów eksploatacji, pozostaje wysoka cena zakupu. Jest ona zawyżona w stosunku do możliwości nabywczych klientów.
Z jednej strony wzrost cen spowodowała inflacja, z drugiej pazerność producentów, którzy za wszelką cenę walczą o dwucyfrową marżę. W przypadku Stellantis ma to być 14-15%, Renault zadowoli się nieco mniejszą. Jest jeszcze obowiązkowe wyposażenie nowych aut, którego lista co roku rośnie, bo Unia Europejska chce abyśmy byli bezpieczni aż do przesady. To są miejsca, gdzie jednak można by wprowadzić oszczędności.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów. Opinie, pomiary i spalanie
Samochód elektryczny niewielkich rozmiarów nie powinien kosztować 20 tysięcy euro. Jeśli ktokolwiek chce wprowadzić rewolucję elektryczną, to poziom powyżej 100.000 zł dla polskiego klienta jest po prostu mało akceptowalny, w rozumieniu powszechności zakupów. Oczywiście jest trochę fanów droższych elektryków, widać je powoli na ulicach miast, ale do masowej sprzedaży bardzo, ale to bardzo daleko.
Drodzy producenci, opanujcie się!
Najnowsze komentarze