Od lat dzieli się marki samochodowe na zwykłe i prestiżowe. No, dochodzą jeszcze marki low costowe, czyli z reguły samochody przeznaczone na rynki rozwijające się. Czy jednak każdy model marki premium uznać należy za prestiżowy? Czy to wyróżnienie ma w ogóle sens? Co jest wyznacznikiem prestiżu i premium?
Jeśli za kryterium prestiżu przyjmiemy cenę, to powstaje pytanie, od jakiej wartości samochód staje się prestiżowy. Czy to 100.000 zł, 200.000 zł, czy dopiero pół miliona? I pytanie dodatkowe – kto ma ustalić ten próg?
Jeżeli za samochód prestiżowy uznamy model z silnikiem o dużej pojemności skokowej silnika, to jaka będzie granica prestiżu? Podatkowe 2 litry? Bo powyżej tej pojemności płaci się wyższą akcyzę? A może będzie to liczba cylindrów? Czyli 5 i więcej, to już prestiż, czy dopiero co najmniej sześć? A może bez widlastej ósemki auto nie będzie wystarczająco prestiżowe?
A może – tak po męsku – rozmiar jednak ma znaczenie? Czyli od 5 metrów długości samochód jest prestiżowy, a poniżej – nie? Ale wówczas powstaje pytanie, dlaczego od 5 metrów, a nie od 200 cali na przykład? Albo sześciu jardów – wtedy naprawdę robi się dużo, a więc i prestiżowo… Rolls-Royce Phantom się łapie, ale Ghost już nie. Przynajmniej w krótszej wersji…
W Polsce sprawa jest prosta – prestiżowy samochód, to samochód niemiecki. Najlepiej Audi, BMW, lub Mercedes. Ale motogazetki chętnie za prestiżowe uznają nawet Volkswageny. Ba – pod segment premium próbują podciągać plebejską Škodę tłumacząc to rozwiązaniami spotykanymi w Audi. Co jest o tyle komiczne, że temat można odwrócić i wykazać, że to Audi korzysta z rozwiązań takich, jak Škoda, więc gdzie tu premium, gdzie tu prestiż? Jednocześnie ze wszystkich sił owe pisemka starają się unikać „premiumowych” nawiązań w przypadku marek francuskich.
Dla mnie sprawa jest dość prosta. Za prestiżowy można uznać samochód w miarę nowy, w bogatej wersji wyposażenia, z dość mocnym silnikiem, raczej sporych rozmiarów. Nie podejmuję się jednak podać granic tych kilku parametrów. Za to na pewno taki samochód nie może być zbyt popularny. Czy za wyjątkowe danie uznacie hamburgera z sieci fast food? Czy niskoalkoholowym napojem premium będzie szampan, czy wino musujące? Musi być w produkcie prestiżowym ta wyjątkowość, unikatowość, za którą też się płaci.
Tak więc samochód prestiżowy, to nie samochód popularny. Nie każdy model marki uznawanej za premium, a już na pewno nie model kilkunastoletni, choćby w czasach swojej młodości był autem topowym w ofercie danego producenta. Premium ulatnia się z produktu tak, jak bąbelki ze wspomnianego szampana. Po pewnym czasie niewiele z niego pozostaje. I tylko ludzie prości będą opowiadali, jakie to ich 20-letnie BMW, czy Audi jest premium. A nie jest.
Pamiętać też należy, że nie powinno się tego premium rozmieniać na drobne. Czyli jak coś jest prestiżowe, to nie wolno tego bezpośrednio zestawiać produktami prostymi. Innymi słowy całe premium Maybacha pryśnie, gdy wysiądziecie z niego w błyszczącym dresie kupionym w dyskoncie. Nie skrapiajcie się Chanel Nr 5 idąc doić krowy. Nie pijcie Moëta ze szklanek. Nie pakujcie jajek na wiejskim targu do torby Louis Vuitton.
Przykład uznawanego w Polsce za prestiżowe Audi mamy na zdjęciu. Niezbyt wyraźnym, zrobionym telefonem przez szybę innego samochodu. Ale to, co najważniejsze – widać. Prestiżowy model marki premium w Polsce niemalże musi być wyposażony w hak. Ale nie po to, by pociągnąć luksusową przyczepę kempingową. Po to, by podpiąć jakąś dwukółkę i wozić mienie przesiedleńcze uchodźców, których jednakże u nas praktycznie nie ma. Jak na zdjęciu – przyczepka i poszedł z jakimiś deskami, bynajmniej nie nowymi! Ale jakiż to od razu prestiżowy transport desek nam się zrobił!
Pojęcie prestiżu jest w Polsce chyba trochę nadużywane, szczególnie przez motoryzacyjne media. Potem szare masy ludzkie rozciągają je jeszcze bardziej i wychodzi na to, że Polacy wolą kupić kilkunastoletnie Audi, czy BMW (Mercedes jest przez wielu uważany za markę dla starszych ludzi), niż nową Dacię z gwarancją w porównywalnej cenie. Do tego twierdzą, że bogate wyposażenie tego Audi, czy BMW, pozwala im cieszyć się jazdą. I nie ma znaczenia, że często sporo z tego wyposażenia już dawno nie działa. Z przestronnością tych aut względem Dacii nie będę dyskutował, to rzecz niemalże oczywista. Nie będę też dowodził, że Dacia jest prestiżowa. Nie – jest tania, prosta, nieduża. Prestiżu w niej nie ma. Ale w pełnoletnim samochodzie niemieckim też go pozostało niewiele, a momentami wręcz nie ma go wcale.
Ale deski przewiezione przyczepką podpiętą do Audi, zwłaszcza związane pasami ze skór aligatorów czerwonych (gatunek jeszcze nieodkryty…) najwyraźniej, z pewnością od razu stają się z sosnowych modrzewiowymi…
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze