Większość producentów ma bardzo poważne wątpliwości co do samochodu elektrycznego, ale nie odważy się ich wyrazić. Wewnętrzne analizy pokazują, że efektem szybkiego przechodzenia na napędy tego typu oznaczać będą zwolnienia oraz zwiększenie kosztów samochodów. Jednak nie mówią o tym głośno, bo są w pewien sposób zastraszeni przez lobby ekologiczne, które dominuje w polityce.
Krytykowanie decyzji politycznych, które doprowadziły do tego co obecnie dzieje się w motoryzacji, jest źle widziane i ta swojego rodzaju autocenzura powoduje, że społeczeństwo nie ma pełnego obrazu kosztów i wyzwań związanych z transformacją energetyczną. Mówił o tym zarówno Carlos Tavares, szef koncernu Stellantis, jak i Akio Toyota, zarządzający koncernem Toyota.
Pomimo realizacji szeregu projektów w zakresie elektromobilności, przemysł samochodowy realnie nie chce takich zmian. Wbrew obowiązującej linii przekazu, w rozmowach prywatnych, większość przyznaje zgodnie: samochody elektryczne są za drogie. Samochód elektryczny jest projektem ciekawym, ale dzisiaj to przede wszystkim ideologia oraz dyktat, a nie realna potrzeba rynku.
Wprowadza się go na siłę, poprzez system nakazów i zakazów, pod groźbą bardzo dużych kar. Wdrożenie masowej elektromobilności związane jest z wieloma ryzykami, o których się publicznie nie mówi. To przede wszystkim sprawa setek tysięcy miejsc pracy, zachwianie całymi sektorami, potężny wpływ ekonomiczny. Mało tu ekologii a bardzo dużo strat. Słusznie też zauważył Vincent Cobee, szef marki Citroën, że gdzie ta ekologia skoro auta stają się większe i cięższe, produkcja zużywa więcej zasobów a więc nie ma oszczędności, nie ma zysku energetycznego.
Samochody elektryczne mają wiele zalet i trudno je kwestionować, warto jednak zastanowić się nad konsekwencjami owczego pędu polityków. Być może świat przestanie być zależny od ropy, ale czy jest to koszt, który jesteśmy gotowi ponieść? Czy elektromobilność nie powinna być wdrażana na zasadzie wyboru zamiast przymusu?
Tych pytań jest oczywiście bardzo dużo. Dzisiaj jedno jest pewne: nowe wymagania ekologiczne, słuszne czy nie, są bardzo drogie. Społeczeństwa może nie być stać na poniesienie tak ogromnej daniny i przejdziemy na pojazdy stare, nie kupując po prostu nowych. A polityków, którzy będą próbowali wymusić na nas wydatki na drogie elektryki po prostu nie będziemy wybierać.
Moda oraz ideologia nie powinny bowiem wypierać realnych potrzeb i możliwości. Czas na zdrowy rozsądek.
Najnowsze komentarze