Norma Euro 7 jest zbyt restrykcyjna a jej wprowadzenie może mieć destabilizujący wpływ na rynek motoryzacyjny – ostrzega Stellantis. Koncern wyraził takie stanowisko w czasie rozmów z włoskim rządem.
Zdaniem Stellantis inwestycje w nowe silniki oraz układy oczyszczania spalin, związane z wprowadzeniem normy Euro 7, nie mają szansy się zwrócić w okresie, na który zostały przewidziane. Data wprowadzenia nowej jest zbyt bliska w stosunku do planów zakończenia produkcji silników spalinowych w ogóle – uważa koncern.
Unia Europejska przyjęła plan, z którego wynika, że zakończenie produkcji klasycznych napędów nastąpi w 2035 roku. Do tego czasu ma obowiązywać m.in. nowa, bardzo restrykcyjna norma emisji spalin, która wymaga wprowadzenia napędów hybrydowych oraz nowych, drogich układów oczyszczania spalin z dwutlenku węgla oraz tlenków azotu.
Wprowadzenie takich rozwiązań zwiększy ceny nowych samochodów, jednak przemysł motoryzacyjny nie będzie w stanie zrekompensować sobie wydatków na badania i rozwój nowych układów sprzedażą. Ta inwestycja się po prostu nie zwróci.
Stellantis zwrócił się więc do czynników oficjalnych, aby wprowadzić moratorium na Euro 7. Zawieszenie obowiązku wprowadzenia tej normy miałoby obowiązywać aż do pełnego wprowadzenia do produkcji samochodów z napędem elektrycznym.
Normy Euro 7 miałyby obowiązywać od 2025 roku. Wymuszają stosowanie układów hybrydowych oraz rozbudowanych układów oczyszczania spalin, podwyższając cenę samochodu oraz wpływając negatywnie na jego osiągi. Obniżenie zanieczyszczenia powietrza jest jednym z kluczowych celów Unii Europejskiej na najbliższe lata. Od 2035 roku ma obowiązywać całkowity zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych.
W Polsce już od przyszłego roku będą też obowiązywać tak zwane Strefy Czystego Transportu – nie wjedziemy do nich starszymi autami. Wprowadzenie takich stref zapowiedziano już w Krakowie na obszarze całego miasta, oraz w Warszawie.
Najnowsze komentarze