„Auto motor i sport” nr 10 (197) z X.2007
Stron: 172 (z okładką)
Cena: 6,99zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 4 grosze
Warto kupić: tak
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault
Jakie modele opisane: C5 Airscape, C-Cactus, C-Crosser, 207, 308, Flux, Clio, Kangoo, Laguna, Twingo, sportowe
Okładka październikowego „Auto motor i sport” ignoruje wprawdzie całkowicie istnienie samochodów francuskich, ale za już na stronie 3. (a tak naprawdę na pierwszej za okładką) we wstępniaku Redaktora Naczelnego znalazła się wzmianka o doskonałej sprzedaży w krajach Europy Peugeota 207, a tuż obok zamieszczono ranking sprzedaży osiągniętej przez poszczególne marki na rynku polskim w okresie od stycznia do lipca włącznie.
Kolejne notatki nas interesujące pojawiają się na stronie 10. Pierwsza, to krótka informacja na temat cen nowej Laguny (sprzedaż ruszy w najbliższy piątek), a druga, to podsumowanie testów zderzeniowych EuroNCAP, którym poddano m.in. Peugeota 308 i Renault Twingo. Wspominaliśmy o nich choćby przy okazji przeglądu „Auto-Moto”.
To o czym zresztą zapomniał wspomniany miesięcznik, znalazło się na stronie 14. „Auto motor i sport”. Chodzi o nowe Kangoo, które koncern Renault pokazał we Frankfurcie. Poświęcono mu całą stronę, w tym trzy spore zdjęcia i kawałek tekstu. I słusznie, bo to ciekawe auto, teraz jeszcze funkcjonalniejsze i bez porównania lepiej wykończone, niż wersja poprzednia.
Nie zabrakło wzmianek o francuskich samochodach w artykule zamieszczonym na stronach 24-32. Cały materiał traktuje o proekologicznym podejściu samochodowych koncernów, siłą rzeczy więc nie mogło zabraknąć doniesień o osiągnięciach Francuzów. Wspomniano (i pokazano duże zdjęcia) o wspaniałym koncepcie C5 Airscape, czy C-Cactusie, jakie pokazał Citroën…
…o nowej Lagunie, w tym także rzucającej na kolana odmianie coupe…
…czy o Fluxie – zrealizowanym projekcie zwycięzcy konkursu stylistycznego Peugeota.
Potem możecie przerzucić kilkanaście kartek i zatrzymać się dopiero na stronie 56. Od tego miejsca zaczyna się porównanie Renault Clio z najnowszą Škodą Fabią. Do testu wybrano około 100-konne silniki benzynowe opakowane niezłymi wersjami wyposażenia: w Clio jest to limitowana wersja Rip Curl, zaś w Fabii – wersja Comfort. Moc silników, to jednak nie wszystko – są one zbudowane według różnych technologii. Ten w czeskim samochodzie, to klasyczna szesnastozaworówka o pojemności 1.6 litra, zaś pod maską Clio pracuje turbodoładowany silnik wykonany zgodnie z zasadami downsizingu. Jego pojemność, to tylko 1149 ccm. Dzięki temu pali niewiele, mało zatruwa środowisko i na dodatek jest bardzo elastyczny.
Redaktor Struk napisał wprost, że zawieszenie Clio jest bardziej komfortowe, zaś Fabia wymęczy („obchodzi się mniej delikatnie”) swoich pasażerów. No nie – Pan Redaktor jednak zaznaczył, że z Fabii nie wysiądziecie zmęczeni, jak po maratonie. Ma rację – rzadko po przebiegnięciu 42 km bolą Was plecy i pośladki ;-) Brak komfortu w Škodzie powiększa jeszcze głośno pracujący (a’la odkurzacz) silnik. To chyba pierwszy w miarę obiektywny tekst na temat nowej Fabii, bo do tej pory widziałem same pochwały tego samochodu.
Po raz pierwszy zdarzyło mi się też przeczytać (poza oczywiście naszym redakcyjnym testem), że Clio świetnie prowadzi się w zakrętach i zachowuje się tam bardzo pewnie.
Według Redaktora Struka Clio ma lepsze (wygodniejsze) fotele, znakomicie dopracowane detale, praktyczne schowki i półki, a materiały użyte do wykończenia auta są generalnie lepszej jakości. Francuskie auto oferuje też lepszą widoczność. Niestety Fabia oferuje odrobinę lepsze wyposażenie, choć jest też w porównywanej wersji droższa. Dlaczego więc na punkty Clio przegrało???
Skrytykowano je za wymiary wnętrza, ale na wszelki wypadek nigdzie ich nie podano. Strata wyniosła 2 punkty – aż 20% tego, co można uzyskać w tej kategorii!!! Za wyposażenie seryjne/dodatkowe również Fabia uzyskała o dwa punkty więcej, choć różnice w tej kwestii są tylko dwie – w Clio dopłaty (1.200 zł) wymaga automatyczna klimatyzacja (w standardzie jest manualna), zaś za 400 zł można dokupić do Fabii sterowanie radiem przy kierownicy, które w Clio jest standardem. Czy więc słuszne jest „karanie” Renault dwoma punktami niższą oceną? Chyba to przegięcie.
Podobnie rzecz się ma z widocznością. W tekście napisano, że jest lepsza (do przodu) w Clio, ale rzut oka na tył (i na inne dostępne testy) mówi o mizernej widoczności w Fabii także do tyłu. Dlaczego więc to Škoda wygrała tę kategorię? Moim zdaniem Clio powinno górować jednym punktem, a jest odwrotnie. Także ergonomii Clio nie można nic zarzucić, a wręcz sterowanie nawiewami oparte o obrotowe gałki jest rozwiązaniem lepszym, choć może mniej nowoczesnym, mniej gadżeciarskim.
W zakresie szeroko pojętego komfortu jazdy Clio jest o 10 punktów lepsze od Fabii. To 10% punktów możliwych do przyznania w tej „dużej” kategorii. Renault wygrywa, bądź w najgorszym wypadku remisuje, we wszystkich kategoriach składowych tej oceny! To mówi samo za siebie, prawda? ;-)
Zdziwiła mnie znaczna (10 do 6) przewaga Fabii w zakresie bezpieczeństwa czynnego. Wszak w tabelce z wyposażeniem nie ma w tym zakresie żadnych róznic między obydwoma samochodami. Stąd uważam, że o 4 punkty została pomniejszona ocena Clio. Ja ją koryguję ;-) I w ten sposób Clio, po moich korektach kilku ocen (uzasadnienie powyżej) zyskuje dodatkowe 11 punktów i z oceną 355 (zamiast 344) punktów pokonuje zdobywczynię 351 punktów – Škodę Fabię!!!
Strony 60. i 62. poświęcono na prezentację nowej Laguny, którą i Wy już lada chwila będziecie mogli obejrzeć w salonach Renault w całej Polsce. To nowa jakość, którą podkreślają wszyscy, choć chyba tylko ja ośmieliłem się napisać, że nie szokuje ona jakimś wielkim krokiem naprzód w stosunku do poprzedniej wersji. Owszem – odnoszę swój sąd gównie w oparciu o Lagunę 2.0 T, którą miałem przyjemność testować, ale wydaje mi się, że większość obecnych ocen Laguny II pisanych jest przez pryzmat usterek, jakie się tamtemu modelowi przydarzały. Jakość wykończenia wnętrza była bowiem niezła. Owszem – w nowej odmianie jest lepiej, ale czy aż tyle lepiej? Podejrzewam, że Renault skupił się raczej na jakości (i testach) wykorzystywanych podzespołów, niż na samym tylko wnętrzu. Ale tego praktycznie nikt nie podkreśla, wszyscy szukają nowej jakości w kabinie. A to nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim tam poszedł ten miliard euro, jaki koncern włożył w opracowanie nowej Laguny.
Francuska przedstawicielka klasy średniej spotyka się z dobrymi ocenami Redaktora Hutyry. Praktycznie (za wyjątkiem skumulowanego podpisu do trzech zdjęć) nie wspomina on o relatywnie małej ilości miejsca na tylnej kanapie, a i tak w owym podpisie wspomina tylko o ewentualnym braku miejsca na stopy i głowę zapominając (jak to zwykle ma miejsce w polskojęzycznej prasie motoryzacyjnej) o szerokości wnętrza. Pod tym względem Laguna zrobiła kolejny krok wstecz, ale cóż – nie jest kierowana na amerykański rynek. W Stanach na kanapie zmieściłby się (na szerokość) jeden jedyny przeciętny hamburgerożerca ;-)
Przed kilkoma dniami miałem przyjemność po raz pierwszy pojeździć Citroënem C-Crosserem, samochodem, który znam już od wielu miesięcy, ale prowadzić go do ostatniego piątku okazji nie miałem. Czemu o tym wspominam? Nie bez przyczyny. Otóż w październikowym numerze „Auto motor i sport” na stronach 64-68 znajdziecie porównanie C-Crossera właśnie z Land Roverem Freelanderem, Nissanem X-Trailem i Oplem Antarą. Jedynie francusko-japońska konstrukcja w tym towarzystwie dysponuje siedmioma miejscami, choć powiedzmy sobie wprost – te dwa ostatnie są tylko chwilowe – na dłużej nikt tam specjalnie nie wytrzyma. No, chyba że małe dzieci.
C-Crosser w tym towarzystwie jest najdynamiczniejszy i najszybszy. Również elastyczność silnika jest najlepsza, a przy tym wszystkim Citroën tylko Nissanowi ustępuje minimalnie w zakresie zużycia oleju napędowego. Potwierdza to więc moje odczucia z pierwszej jazdy. Jakby tego było mało – droga hamowania C-Crossera jest najkrótsza praktycznie z każdej prędkości – w konkury może stawać w zasadzie tylko Opel Antara.
W ocenach punktowych Citroën C-Crosser przegrywa jedynie (o 12 punktów) z Land Roverem. O 32 punkty pokonał Nissana X-Traila, a o 33 Opla Antarę. Francuski SUV ukazał swe zalety w głównych kategoriach nadwozie, napęd i hamowanie. Muszę przyznać, ze bardzo mile zaskoczyła mnie ta ocena.
Zszyta z podstawowym pismem 26-stronicowa wkładka o wyodrębnionej rzymskiej numeracji (acz wchodząca w skład numeracji podstawowej) umieszczona między stronami 84, a 112, powinna zainteresować zwłaszcza tych z Was, którzy chcieliby zagłosować na Najlepsze samochody roku 2008. W niemal każdej kategorii znajdziecie oczywiście przedstawicieli francuskiej motoryzacji, których nie będę tu wymieniał. W nagrodę można wygrać atrakcyjne nagrody, z których główną jest Mitsubishi Lancer.
Pod koniec numeru, na stronach 162-164 znajdziecie jeszcze artykuł na temat walki Citroëna i Forda w Rajdowych Mistrzostwach Świata, choć nie brakuje tam wzmianek i o innych markach, jak choćby o Clio, którym jeździł do niedawna Michał Kościuszko. Tematem podstawowym są jednak zmagania Sebastiena Loeba z Marcusem Grönholmem. Na stronie kolejnej podsumowanie końcówki sezonu rajdowego w Polsce – Mistrzostwo Polski zdobył jeżdżący Peugeotem 207 S2000 Bryan Bouffier, o czym doskonale wiecie choćby z naszych relacji.
I te sportowe doniesienia były już ostatnimi artykułami dotyczącymi francuskiej motoryzacji w tym numerze „Auto motor i sport”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze