„Auto motor i sport” nr 11 (198) z XI.2007
Stron: 124 (z okładką)
Cena: 6,99zł
Koszt 1 strony: ponad 5,6 grosza
Warto kupić: niekoniecznie
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault
Jakie modele opisane: C2, 1007, 207, 307, 308, 407, Laguna, Sandero, sportowe
Coś czuję, że Renault Sandero zamiesza na światowym rynku motoryzacyjnym w stopniu nie mniejszym, niż uczyniła to (i czyni nadal) Dacia Logan. Wprawdzie „Auto motor i sport” pisze, że ten model wpisujący się w coraz chętniej kupowaną przez klientów gamę samochodów low-cost, nie będzie sprzedawany w Europie, ale my wiemy co innego. Europa ma być kolejnym etapem podboju świata, jaki jest planowany dla Sandero produkowanego w Ameryce Południowej. Podobną ścieżkę przetarł już wspomniany Logan (o nim też są wzmianki w artykule zamieszczonym nas stronie 8. miesięcznika) – też nikt nie planował jego sprzedaży na wymagających rynkach Francji, czy Niemiec, a popyt znacznie przerósł oczekiwania i wymógł na koncernie zaoferowanie Dacii także nad Loarą, czy Menem.
O konkursie Car of the Year’2008 napisano na stronie 9. Wspomniano przy tej okazji oczywiście o Peugeocie 308, który znalazł się w finałowej siódemce. Rozstrzygnięcie konkursu za nieco ponad trzy tygodnie.
Strona 12. przynosi – w dziale Rynkowe nowości – krótką notatkę o Peugeocie 207 SW.
Strony 20-62 (pomijając reklamy) poświęcono na test nowej Laguny. Od początku widać skłonność Redaktora Ziemka do czepiania się szczegółów, w gruncie rzeczy szukania dziury w całym wręcz! Bo jak często szorujecie paznokciami o blachę pod klamką? Mi nie zdarzyło się to jeszcze nigdy, a parę kilometrów już w życiu przejechałem i niejeden samochód otwierałem. Redaktor Ziemek zaś uważa, że lekko wystające czujniki rejestrujące obecność dłoni pod klamką mogą stanowić zagrożenie dla paznokci, czym próbuje złożyć ukłon w stronę pań. Może i chciał dobrze, ale wyszło, jak zwykle…
Na tym grzechy się jednak nie kończą… Być może odniesienie materiałów wykończeniowych nowej Laguny do BMW miało nobilitować francuski samochód, ale ja odebrałem to raczej, jako próbę dokopania Francuzom. Szanuję BMW, choć w Polsce marka ta ma dość jednoznaczne skojarzenia sportowe (acz nie tyle z Robertem Kubicą, co z dresem z czterema, rzadziej z trzema, paskami…), niemniej jednak drażni mnie wieczne odnoszenie całej motoryzacji do samochodów niemieckich, jakby to nasi zachodni sąsiedzi byli ideałem nieosiągalnym dla innych nacji. Owszem – Niemcy mają mnóstwo zalet, od lat jestem pod ogromnym wrażeniem tego narodu, znałem sporo Niemców, ale jeśli chodzi o samochody, to zdecydowanie wolę francuskie ;-) i te produkowane nad Menem nie są dla mnie szczytem osiągnięć. Owszem – często są poprawne, BMW nawet jest często znakomite, szanuję też np. Mercedesa, ale nie przesadzajmy – czasy świetności obu tych koncernów troszkę już minęły, co widać po jakości ich wyrobów. Wystarczy tylko naprawdę bezstronnie przeszukać Internet, a traficie na niejedną skargę właścicieli tych samochodów.
Ale wróćmy do testu Laguny. Dziwne słowa padły pod adresem… przycisku włączającego światła awaryjne. Jest rzekomo umieszczony w miejscu mało eksponowanym i nie wyróżnia się kolorem. Popatrzcie na poniższe zdjęcie – czy to jest złe umiejscowienie?
Redaktor Ziemek pochwalił za to silnik i jego rozwijanie mocy. Testował Lagunę ze 150-konnym dieslem pod maską, analogiczny do tego, jakim ja jeździłem. Również mi ta jednostka przypadła do gustu, czemu dałem wyraz we wrażeniach z pierwszej jazdy. Ja wprawdzie testowałem wyższą wersję wyposażeniową, acz nawigacji na pokładzie nie miałem. Tak, czy inaczej – gdyby nie szukanie dziury w całym, wydźwięk naszych artykułów byłby zbliżony. A to już plusik dla „Auto motor i sport”… ;-)
Stronę 42. i połowę następnej poświęcono na krótką prezentację Peugeota 308. Redaktor Struk od razu na wstępie docenia wysoką jakość wykończenia nowego kompaktowego Peugeota. Pozytywnie ocenił także układ jezdny – 308-ka prowadzi się pewnie, a układ kierowniczy pracuje dobrze. To w dużej mierze zasługa tego, że jest wspomagany elektrohydraulicznie, a nie tylko elektrycznie. Jedynie skrzynia biegów nie przypadła do gustu Panu Strukowi.
Bez konotacji francuskich, ale i tak znakomity tekst napisał Redaktor Obrocki. „Auto motor i sport” zamieścił go na stronie 50., a przeczytać go powinni nie tylko kibice nieodżałowanego Colina…
Strony 52-57, to ciekawe porównanie (acz bez punktów) niewielkich, lecz również nie najtańszych maluchów. Postawiono obok siebie Citroëna C2 VTS, Fiata 500, Lancię Ypsilon, Mini Coopera i Peugeota 1007. Autka oryginalne stylistycznie, ale i doskonale wyposażone, świadczące o wyrafinowanym guście właściciela (właścicielki). Ponieważ autka te rejestrowane są tylko, jako czteroosobowe, ich funkcjonalność zdaje się być ograniczona, ale w gruncie rzeczy nie jest aż tak źle – wszak adresowane są raczej do ludzi podróżujących głównie po mieście, do pracy, na zakupy, rzadziej na imprezy. Są to samochody raczej niewielkie, które powinny się znakomicie sprawdzać w zatłoczonych miastach. I tak właśnie jest. A dla dwóch osób są aż nadto wystarczające. Wszak nawet wsiadać na tylne miejsca jest w nich niewygodnie i najlepiej czuć się tam będą dzieci, bo miejsca dla nich zabraknąć nie powinno.
Powyższe stwierdzenie niemal nie dotyczy Peugeota 1007, co zauważył Redaktor Ziemek – jego zdaniem miejsca z tyłu zajmuje się naprawdę nieźle, a to dzięki przesuwanym elektrycznie, szerokim drzwiom. To prawda – przesuwane wrota są elementem jednoznacznie identyfikującym 1007-kę.
Nie zgodzę się za to ze stwierdzeniem Autora artykułu, że widoczność z wnętrza oryginalnego Peugeota jest kiepska. Wręcz przeciwnie – kierowca ma ogromne możliwości obserwowania bliższej i dalszej okolicy, a fakt, że nie widzi on maski, czy też trudno mu wyczuć, gdzie zaczyna się jego samochód, nie ma w dzisiejszych czasach większego znaczenia – to cecha bardzo wielu aktualnie oferowanych aut, zaś w dobie ogromnej popularności vanów coraz więcej ludzi przestaje zwracać uwagę na takie drobiazgi – wielu z nas nie widzi, gdzie zaczyna się pojazd i koniec. Nadwozia jednobryłowe są coraz popularniejsze i nie przesadzajmy, że tylko właściciele limuzyn Mercedesa – dzięki gwieździe wieńczącej atrapę chłodnicy – wiedzą, gdzie jest początek auta. Gwiazda owa zresztą może zagrażać bezpieczeństwu potrącanych pieszych…
Oba opisywane samochody francuskie mają twardo zestrojone zawieszenia, ale cóż – jeden jest wysoki, więc tak mieć musi, zaś drugi (C2) oprócz niemałej przecież wysokości, próbuje też urzekać konotacjami sportowymi. Nam to wprawdzie średnio pasowało, ale chyba oczekiwaliśmy zbyt wiele Citroëna w małym C2 VTS ;-)
Na stronach 78-79 listopadowego „Auto motor i sport” znajdziecie krótkie porównanie Peugeota 407 z Dodge’em Avengerem. Oba auta napędzane są dwulitrowymi silnikami diesla o mocy na poziomie 136-140 KM. Peugeot wygrał to porównanie – doceniono jego jakość wykonania, poziom wyposażenia, resorowanie, wyciszenie, niższe zużycie paliwa, oferowane bezpieczeństwo, zaś nieco skrytykowano ergonomię i właściwości jezdne. To drugie trochę dziwne, ale różnice były minimalne.
Peugeota 307 wspomina w swoim liście do Redakcji Pan Karol Królikowski – właściciel takiego właśnie samochodu. Odnosi się do powszechnego w polskojęzycznej prasie motoryzacyjnej zarzutu dotyczącego nieprecyzjnych skrzyń biegów samochodów francuskich. Sam w swoim aucie nie ma takich odczuć, na co Redakcja odpowiada, że różne egzemplarze mogą się od siebie znacznie różnić… Cóż – dziwne, że ludzie jeżdżą normalnymi samochodami, a jedynie do redakcji czasopism trafiają takie z nieprecyzyjnymi skrzyniami. My takich odczuć też nie mamy! Co więcej – większość aut francuskich, którymi jeździłem, miała normalnie pracujące skrzynie (czasem pojawiały się tylko problemy z biegiem wstecznym), a ciężko wchodzą biegi np. w VW Caddy, którym mam (nie)przyjemność czasem jeździć. Tłumaczenie Redakcji uważam za żenujące i cieszę się, że Pan Karol wytknął im to, na co i ja w przeglądach prasy często zwracam uwagę.
Wzmianki o zawodnikach startujących samochodami francuskimi w mistrzostwach Polski znajdziecie na stronach 114-117. Nie zabrakło zdjęcia 207-ki S2000 Bryana Bouffiera (Mistrza Polski’2008) oraz wywiadu z tym młodym francuskim kierowcą.
I te sportowe doniesienia były już ostatnimi artykułami dotyczącymi francuskiej motoryzacji w tym numerze „Auto motor i sport”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze