Marka DS słynie z elegancji, a DS 3 – musicie się chyba zgodzić – to zdecydowanie samochód stylowy. Niedawno miałem przyjemność testować wersję napędzaną 3-cylindrowym silnikiem PureTech 110 połączonym z automatyczną skrzynią biegów. I to fajne połączenie jest.
DS 3 nie jest autem spotykanym zbyt często, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę modele sprzedawane wcześniej pod logiem Citroëna. Powodem jest przede wszystkim cena – mało kto w Polsce jest w stanie wydać na małe, choć pięcioosobowe autko co najmniej 66.900 zł. I to z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy, to „wartość za pieniądze”. Dostajemy stosunkowo niewiele samochodu za dość dużą kwotę. Drugi, to fakt, iż od wspomnianej kwoty zabawa się dopiero zaczyna – klient kuszony licznymi możliwościami personalizacji i dokupowania opcjonalnego wyposażenia na przykład szybko jest w stanie zapędzić się w wartości zbliżone do trzycyfrowych. No i trzeci powód, kto wie, czy nie najważniejszy w Polsce – „ekonomiczne” podejście, że lepiej kupić wypasioną limuzynę wierząc w to, ze jeździł nią sporadycznie, z ostatnia posługą, niemiecki ksiądz, niż fabrycznie nowy samochód z gwarancją. Nawet, jeśli jest to samochód stylowy, choć mały.
DS3 – samochodowa awangarda
Marka DS Automobiles, to samochodowa awangarda. I nie mam tu na myśli jedynie stylistyki. Bo pewnie niewielu z nas zdaje sobie sprawę, nie zaglądając do cennika, że DS 3 nie da się kupić z dieslem pod maską! Do wyboru są tylko silniki benzynowe. Wpisuje się to idealnie w preferencje zakupowe Polaków, którzy po latach wybierania diesli powoli odchodzą w autach osobowych od silników wysokoprężnych. Gama jednostek napędowych w DS 3 obejmuje następujące zespoły napędowe:
– 1.2 PureTech 82
– 1.2 PureTech 110 Stop & Start
– 1.2 PureTech 110 Stop & Start EAT6
– 1.2 PureTech 130 Stop & Start
– 1.6 THP 165 Stop & Start
– 1.6 THP 208 Stop & Start
Decydując się na ten stylowy samochód niemal każdy znajdzie coś dla siebie. Dodajmy, że najmocniejszy silnik dostępny jest jedynie w dwóch wersjach DS 3 – GT Performance i GT Performance Black. Pozostałe, słabsze silniki, oferowane są w wersji Be Chic. Bowiem marka DS Automobiles oferuje wszystkie samochody w tej samej wersji (poza wspomnianymi usportowionymi modelami Performance), a klient wybiera sobie wyposażenie z listy, dość bogatej. To często spotykana polityka w przypadku samochodów marek premium. Wynika z tego, że klient, który ma pieniądze, wybiera sobie to, czego potrzebuje i nie chce być ograniczany pakietową ofertą.
Z drugiej strony, skoro już jesteśmy przy cenach, to DS 3 wcale nie jest taki bardzo drogi, jeśli odniesiemy jego cenę do innych modeli uważanych za premium. Gama takich aut jest zresztą niewielka. Wynotowałem zaledwie cztery:
Alfa Romeo MiTo – cena od 57.500 zł;
Audi A1 – cena od 77.100 zł;
Lancia Ypsilon III;
Mini – cena od 77.200 zł.
Alfa Romeo oferowała w momencie pisania tego tekstu szereg rabatów na MiTo – w bzowej wersji wynosił on 2.500 zł, czyli cena promocyjna wynosiła 55.000 zł za auto napędzane 78-konnym silnikiem benzynowym. Audi A1 jako bazowy silnik ma 95-konny motor 1.0 TFSI i cenę takiego modelu przyjąłem. W przypadku Mini One bazowa wersja napędzana jest 102-konnym silnikiem benzynowym. Jeśli chodzi o Lancię Ypsilon III, to jednoznacznych cen nie znalazłem, ale wychodzi na to, że to poziom mniej więcej ten sam, co Alfa Romeo MiTo. Może nawet trochę taniej.
Wynika z powyższego, że DS 3 jest droższe od konkurencji włoskiej, która ma słabsze pod względem mocy silniki, a sporo tańsze od produktów koncernów niemieckich.
Cennik DS 3
Jak się prezentuje cennik DS 3 w takim razie? Oto on:
– 1.2 PureTech 82 – 66.900 zł;
– 1.2 PureTech 110 Stop & Start – 73.900 zł;
– 1.2 PureTech 110 Stop & Start EAT6 – 79.900 zł;
– 1.2 PureTech 130 Stop & Start – 78.900 zł;
– 1.6 THP 165 Stop & Start – 85.900 zł;
– 1.6 THP 208 Stop & Start GT Performance – 117.900 zł;
– 1.6 THP 208 Stop & Start GT Performance Black – 131.900 zł.
Audi A1 z 95-konnym silnikiem jest więc zauważalnie droższe od DS 3 z motorem 110-konnym. Podobnie Mini One ze 102-konnym benzyniakiem.
Oczywiście cena, to nie wszystko, trzeba by było porównać chociażby wyposażenie. Bo stylistyki nie ma co ;-) Stylowy DS 3 bije pod tym względem Audi na głowę, a i Mini – choć bardzo oryginalne – jest, jak dla mnie, zbyt wulgarne designersko. Brak mu stonowania, jest zbyt ostentacyjne. Jakieś takie przerysowane. Przesadzone. DS 3 jest subtelne, świeże, lekkie.
Zerknijmy teraz może, jakie najważniejsze elementy wyposażenia wymagają w DS 3 dopłaty do bazowej ceny. I jaka to jest dopłata.
– czujniki parkowania z tyłu – 1.200 zł;
– czujniki parkowania z przodu i z tyłu – od 2.000 zł;
– czujniki parkowania z przodu i z tyłu oraz kamera cofania – od 3.800 zł*;
– klimatyzacja automatyczna – 1.200 zł (standard w GT Performance);
– system Active City Brake – od 4.000 zł**;
– DS LED Vision (dwufunkcyjne, dynamiczne reflektory przednie w technologii xenon-LED) – 4.000 zł;
– światła tylne LED z efektem 3D – 1.200 zł***;
– Pakiet Automatyczny: klimatyzacja automatyczna, czujnik deszczu, czujnik zmierzchu, lusterko wewnętrzne wsteczne elektrochromatyczne, lusterka boczne podgrzewane i składane elektrycznie, reflektory przeciwmgłowe LED – od 2.800 zł****;
– dywaniki – 300 zł;
– pakiety dekoracyjne – od 300 zł;
– chromowane lusterka boczne – 300 zł;
– Pakiet DS NAVI SMEG DAB (zawiera: kolorowy ekran dotykowy 7″ SMEG, system nawigacji z mapami HERE, klimatyzację automatyczną, port USB, zestaw głośnomówiący Bluetooth oraz radio cyfrowe DAB) – 6.500 zł;
– Pakiet DENON Hi-Fi + DS NAVI SMEG (zawiera: system Hi-Fi marki Denon, kolorowy ekran dotykowy 7″ SMEG, system nawigacji z mapami HERE, klimatyzację automatyczną, port USB, zestaw głośnomówiący Bluetooth oraz radio cyfrowe DAB) – 8.500 zł;
– funkcja MirrorScreen (zawiera modem wi-fi) – 800 zł;
– DS Connect Box – 1.200 zł;
– tapicerki – od 2.800 zł do nawet 18.700 zł;
– koło zapasowe – 500 zł;
– felgi aluminiowe 16” – 500 zł;
– felgi aluminiowe 17” – od 1.500 zł do 3.500 zł;
– felgi aluminiowe 18” – seryjne w GT Performance i GT Performance Black;
– lakiery niestandardowe – od 1.000 zł.
* w przypadku wersji GT Performance cena wynosi 1.600 zł; w wersji GT Performance Black – wyposażenie seryjne
** w przypadku wersji GT Performance cena wynosi 1.200 zł; w wersji GT Performance Black – wyposażenie seryjne
*** w przypadku silników THP – wyposażenie seryjne
**** w przypadku silników PureTech cena wynosi 5.000 zł, z 1.6 THP 2.800 zł, w wersjach GT Performance – wyposażenie seryjne
DS 3 – wyposażenie standardowe
Czy coś w takim razie jest w standardzie? ;-) Tak, ten stylowy samochód jest całkiem nieźle wyposażony, choć po przejrzeniu powyższych opcji może się wydawać, że trzeba dopłacić za naprawdę wiele. Oto najważniejsze opcje wyposażenia standardowego:
– ABS;
– elektryczny rozdział siły hamowania;
– system wspomagania nagłego hamowania;
– wspomaganie ruszania pod górę (niedostępne w wersjach bez Stop & Start);
– ESP;
– system ostrzegania o nagłym hamowaniu;
– poduszki powietrzne czołowe, boczne oraz kurtynowe dla I i II rzędu;
– LED-owe światła do jazdy dziennej;
– elektrycznie regulowane szyby przednie (po stronie kierowcy sekwencyjna);
– elektrycznie regulowane lusterka zewnętrzne;
– klimatyzacja manualna;
– tempomat z ogranicznikiem prędkości;
– dwupłaszczyznowa regulacja położenia kolumny kierownicy;
– obszyta skórą kierownica;
– rozpylacz zapachów (seryjnie z zestawami multimedialnymi wyposażonymi w dotykowy ekran 7”);
– fotele przednie regulowane na wysokość;
– asymetrycznie dzielona tylna kanapa;
– lusterka boczne w kolorze nadwozia;
– lusterka boczne w kolorze dachu, jeśli zamówiono dwukolorowe nadwozie;
– chromowane klamki zewnętrzne;
– radioodtwarzacz DS Audio z czytnikiem płyt CD i obsługą plików mp3;
– zestaw naprawczy do kół;
– alufelgi 16” o wzorze Ashera (z silnikiem THP 165 czarne 17” o wzorze Bellone;
– opony Michelin;
– jednokolorowe nadwozie o barwie Blanc Banquise.
Niestety ten samochód dziś wyposażeniem już nie szokuje. Owszem, jest nieźle, ale od marki awangardowej, stylowej i premium na dodatek klienci zwykli oczekiwać nieco więcej. W konstrukcji DS 3 czuć już upływ czasu. Ten stylowy samochód zadebiutował już siedem lat temu i choć rebranding z Citroëna na DS związany był z paroma zmianami, to jednak w dobie XXI wieku klienci oczekują więcej.
Fakt, nie wszyscy. Ci, którzy wybierają auta niemieckie na przykład, często są bardzo konserwatywni (niektórzy mówią, że nudni!) i zbyt wielu zmian przy przejściu z generacji na generację nie oczekują. I w DS 3 jest podobnie – przy zmianie marek stylistyki ruszono niewiele. W zasadzie tylko przedni pas. Szkoda jednak, że nie dołożono paru elementów wyposażeniowych, których klienci dziś oczekują. Niezależnie od tego, czy są im te elementy potrzebne, czy też nie. Ale auto „musi mieć”.
Co ja bym tu wymienił? Czego mi brakowało podczas testu DS 3, a o co nietrudno w nowszych konstrukcjach Grupy PSA? Przede wszystkim:
– czujników martwego pola;
– składanych lusterek bocznych – w aucie marki premium by się przydały;
– płynnej regulacji kąta pochylenia oparcia foteli.
To w zasadzie te największe, najbardziej pożądane opcje, które by się przydały. Proszę mnie jednak nie zrozumieć źle – czepiam się tego tylko i wyłącznie z powodu oczekiwań, jakie można mieć od samochodu kosztującego „na wejście” niemal 67.000 zł i oferowane przez markę chcącą być premium. Nie oczekiwałbym tych elementów wyposażenia w samochodzie za 50.000 zł, zwłaszcza z logo Citroëna, czy Peugeota. Choć to właśnie w tych autach jestem w stanie je znaleźć.
Oznacza to, że rozwiązania dostępne w koncernie z jakiegoś powodu nie zostały zaimplementowane do DS 3. A obawiam się, że na samym stylu i nowoczesnych jednostkach napędowych daleko się nie zajedzie. Tu trzeba pomyśleć bardzo poważnie o rozpieszczaniu klientów. Nawet elementami, których być może oni nie potrzebują. Z drugiej zaś strony czujniki martwego pola podnoszą poziom bezpieczeństwa.
W testowanym egzemplarzu, wyposażonym wszak w zaawansowany system multimedialny DS NAVI SMEG DAB kosztujący, przypomnijmy, 6.500 zł, brakowało mi odtwarzacza CD. Ale ja jestem już stary, a dinozaury lubią odtwarzacze płyt kompaktowych ;-) I takowy jest dostępny w DS 3, ale jedynie w sytuacji, gdy klient nie chce mieć nawigacji.
A skoro już jesteśmy przy zestawie audio, to ten zainstalowany w testowym DS 3 gra naprawdę przyjemnie. Owszem, nie jest to zestaw audiofilski, ale ja nigdy od samochodu nie oczekiwałem, by miał na pokładzie zestaw, który brzmi. Ma grać, brzmieć nie musi ;-) Dorzucając do 6.500 zł za zestaw DS NAVI SMEG DAB kolejne 2.000 zł można zresztą mieć w tym samochodzie Pakiet DENON Hi-Fi + DS NAVI SMEG. Pewnie będzie lepszy, może nawet zauważalnie. Ja osobiście konieczności kolejnej dopłaty nie widzę.
Jeszcze jedna uwaga związana z dotykowym ekranem i pakietem multimedialnym. Nie jest to bynajmniej uciążliwe, ale nie mogę o tym nie napisać. Kiedy robi się ciemno, to obraz z ekranu odbija się na obudowie tegoż ekranu, głównie na poziomych krawędziach.
Kiedy robi się ciemno, a od ostatniego weekendu października mamy z tym do czynienia w szczególny sposób (czas zimowy), docenimy z pewnością reflektory DS 3. Ten stylowy samochód ma zresztą bardzo interesującą tzw. sygnaturę świetlną. Dziś, w dobie lamp LED-owych łatwo można zabłysnąć ciekawą linią świateł. DS 3 bardzo przyjemnie wygląda z zapalonymi reflektorami, zarówno z przodu, jak i z tyłu, dzięki światłom z efektem 3D. Dodatkowo opcjonalne lampy DS LED Vision zapewniają naprawdę dobre oświetlenie drogi przed samochodem. W DS 3 treść podąża za formą – lampy są nie tylko piękne, ale i wydajne.
Jedyne, czego można by było w kwestii oświetlenia oczekiwać od DS3, to – choćby opcjonalny – system automatycznej zmiany świateł mijania na drogowe i z powrotem. Nie, żeby było to konieczne w aucie z założenia miejskim, ale mowa o modelu premium, a tu już wymagania mają prawo rosnąć.
Za to ktoś, kto ma pieniądze na tego typu autko zapewne ma też czas, by w drodze spokojnie wypić kawę. Nie musi zabierać jej ze sobą do samochodu. Może zatrzymać się czy to na stacji paliw (sieciówki często mają niezłe ekspresy do kawy), czy w jakiejś przydrożnej knajpce i tam w spokoju spożyć esencjonalne espresso, smakowite latte, czy łagodne cappuccino. Przynajmniej z takiego założenia musieli wyjść projektanci wnętrza pozbawiając kierowcę i pasażera uchwytów na kubki ;-) Mi osobiście to nie przeszkadza – kawę mogę wchłaniać litrami i nie muszę celebrować jej spożycia odstawiając kubek. Zwłaszcza, że w takim samochodzie, jak testowy DS 3, mogłem bez problemów prowadzić jedną ręką. Z uwagi na automatyczną skrzynię.
Jeśli zamiast kawy popijacie w drodze napoje z butelki, to z nimi nie będziecie mieli problemu. Kieszenie w drzwiach są pojemne i butelka, nawet spora, z pewnością się tam zmieści.
Sam bagażnik też jest niemały – mieści (pod półką) 285 dm³ (wg normy VDA). Ma przy tym regularne kształty, co ułatwia pakowanie. Po złożeniu kanapy pojemność kufra rośnie do 980 dm³ (również wg normy VDA), a to już dość sporo. Co ważne – ładowność też jest niemała, bo ten stylowy miejski samochód jest w stanie zabrać na pokład od 432 do 537 kg. 432 kg udźwignie DS 3 Performance z 208-konnym silnikiem 1.6 THP. 465 kg wynosi ładowność auta napędzanego silnikiem 1.6 THP 165. Słabsze wersje mogą zabrać minimum 508 kg, a najsłabsza, 82-konna, nawet 537 kg. Jako ciekawostkę podam, że wychwalana przez „Auto Świat” Kia Optima GT kombi (auto segmentu D) ma ładowność jedynie 377 kg! A przynajmniej tak napisano w tym periodyku.
To ważny parametr, bo co nam po wielkim kufrze, jeśli ładowność samochodu do niego nie przystaje. A pamiętajmy, że trzeba liczyć wszystko, co na pokład auta wrzucamy. Przy czterech dorosłych osobach taką Kię Optimę strach zatankować do pełna ;-) DS 3 spokojnie weźmie na pokład czterech takich facetów, jak ja (łącznie 380 kg) i jeszcze nawet w odmianie Performance zostanie ponad 50 kg do dyspozycji. A w przypadku wersji ze słabszymi silnikami – nawet ponad 150 kg! Kia będzie musiała jechać z pustym bagażnikiem i śladowymi ilościami paliwa.
Tyle, że w DS 3 pasażerowie z tyłu przesadnego komfortu odczuwać raczej nie będą. Stylowy wygląd pociągnął za sobą stosunkowo słabe doświetlenie tylnej części kabiny. Pięknie z zewnątrz wyglądający słupek B w środku zabiera pasażerom kanapy dużą część pola widzenia. Jeśli więc macie przewieźć kogoś z problemami klaustrofobicznymi, to posadźcie go raczej z przodu.
Przestronność z tyłu jest całkiem niezła, jak na samochód segmentu B. DS 3 jest rejestrowany na piątkę pasażerów, ale na kanapie trzy osoby będą miały ciasno. To jednak normalne w autach miejskich. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się upierał, że w segmencie B są pojazdy potrafiące przewieźć w miarę wygodnie trzy osoby z tyłu. Choć w testach Fabii możecie natrafić na jeszcze lepsze kwiatki ;-) DS 3 bez większych wyrzeczeń przewiezie na kanapie dwie osoby i cierpieć one nie powinny. Acz na ograniczoną widoczność narzekać mogą.
Za to z miejsca kierowcy widoczność jest bardzo dobra. Owszem, jeśli ktoś nie umie cofać inaczej, niż odwracając się w fotelu i patrząc w tylną szybę, to mogą mu trochę przeszkadzać słupki C. Kierowcy cofający „na lusterka” narzekać nie powinni. A biorąc pod uwagę, że można dokupić czujniki parkowania i kamerę cofania, kłopotów z cofaniem łatwo się da uniknąć. Można wprawdzie dyskutować, czy 3.800 zł za komplet czujników oraz kamerę, to cena adekwatna, ale decyzję zostawmy osobom, które kupić DS 3 planują. Ze swojej strony napiszę, że obraz przekazywany przez kamerę jest dobry. Nawet po zmroku.
No to skoro wreszcie usiedliśmy za kierownicą, to sprawdźmy, jakie wrażenia może odnieść kierowca DS 3. Ten stylowy samochód ma również całkiem oryginalne, przyjemne wnętrze. Zegary są czytelne, kokpit uporządkowany, a najwięcej stylu skoncentrowano na konsoli środkowej. Ciekawie wygląda sterowanie klimatyzacją i nawiewami, a przy tym jest funkcjonalne. Elementy kokpitu zmontowano starannie, nic tam nie skrzypi, nie stuka, nie puka. Materiały wykończeniowe mogą się podobać, choć znajdą się pewnie malkontenci, którzy stwierdzą, iż na elementach z błyszczącego plastiku będzie widać ślady palców. Tylko po co je dotykać? Macie problemy z trafianiem w przyciski? ;-) No właśnie. Zwłaszcza, że akurat na tych elementach przycisków nie ma, poza włącznikiem świateł awaryjnych.
Opcjonalny dyfuzor zapachów został umieszczony na górę i w prawo od prawego zegara, więc kierownica trochę go zasłania, ale nie stanowi to żadnego problemu. Przecież nie musicie na niego patrzeć, a z kolei w wymianie zasobnika z aromatem wieniec kierownicy nie przeszkadza.
Fotele zapewniają znakomite trzymanie boczne świetnie podtrzymując ciało. Powiedziałbym, ze są aż przesadzone, jak na 110-konną wersję. Co więcej – ja wprawdzie ważę 95 kg przy wzroście 181 cm, nie jestem więc chuderlakiem, ale kierowcy tężsi ode mnie (a wcale o takich nietrudno) mogą już na te fotele narzekać. Mam wrażenie, że przy mojej sylwetce jestem ostatnim stadium, które z takich foteli będzie zadowolone. Tyle, że DS 3 zdaje się być samochodem adresowanym raczej do młodych i aktywnych użytkowników ;-) Których na takie auto stać, rzecz jasna.
Nie mogłem też narzekać na podparcie lędźwiowe – było co najmniej wystarczające, a jestem w tej kwestii dość wyczulony.
Również z tyłu miejsca są całkiem wygodne, choć oczywiście o bocznym podparciu trudno mówić – kanapa w miejskich autach zawsze jest kompromisem. Musi wszak uwzględniać różne warianty „obsadzenia” – od jednego do trzech pasażerów. Możliwy jest jeszcze ich brak, ale wówczas mogłaby być wysadzana nawet gwoździami i nie miałoby to znaczenia ;-)
Odpalamy silnik i… I co? W motogazetkach zwykle naczytacie się, jak to koszmarnie działa ów trzycylindrowy motor. Wprawdzie jest dobrze wyważony i nie trzęsie się, jak epileptyk w czasie ataku, albo auta koncernu VAG z motorem 1.4 TDI, ale ten dźwięk… Tak, właśnie tak z reguły piszą w motogazetkach. Słuchajcie – to bzdura. Wielu kierowców nie dostrzeże różnicy w stosunku do silników czterocylindrowych. Ci, którzy zwrócą uwagę, usłyszą różnicę, ale tylko wówczas, gdy silnik jest zimny, a przyznać trzeba, że dzięki przemyślanej konstrukcji szybko osiąga temperaturę roboczą i nieco odmienny dźwięk przestaje być zauważalny. I wolę coś takiego, niż trzęsący się i hałaśliwy na zimno i na gorąco wspomniany 1.4 TDI o również trzech cylindrach. No ale jeśli chcecie poczuć trwogę, jak Włosi z miasta L’Aquila, to wybierzcie np. Fabię 1.4 TDI (na rynku wtórnym).
Silnik PureTech jest jednostką, która nie tylko kulturalnie pracuje, ale do tego bardzo płynnie rozwija moc. Lubię taką pracę, nie znoszę, gdy przez pewien czas nie dzieje się nic, a potem auto zaczyna przyspieszać, jak człowiek po kopnięciu w nerki. Turbodziura w 1.2 PureTech 110 jest niemalże nieodczuwalna, a już na pewno nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu. Stylowy DS 3 z tym motorem, choć oznacza wydatek co najmniej 73.900 zł (a z automatem jeszcze o 6.000 zł więcej), wydaje się być naprawdę dobrym wyborem.
Według danych producenta taka wersja przyspiesza do setki w 9,6 sekundy, a gdy z silnikiem współpracuje automatyczna skrzynia – 9,9 sekundy. 130-konna wersja, w której automat jest niedostępny, osiąga trzycyfrową prędkość po 8,9 sekundy. Jeśli dla kogoś to za mało, to musi sięgnąć po jednostki czterocylindrowe – 1.6 THP 165 uzyskuje setkę po 7,5 sekundy, a 208-konna wersja jest o sekundę szybsza.
Jak widać trzycylindrowe silniki PureTech są całkiem dynamiczne – nie licząc 82-konnej odmiany wszystkie zapewniają DS 3 przyspieszenie do setki w czasie poniżej 10 sekund. To niezły wynik. A przy tym są to silniki naprawdę oszczędne. Według producenta auto takie, jak testowane (1.2 PureTech 110 automat) zużywa średnio 4,6 l/100 km. W cyklu pomiarowym przeprowadzonym w warunkach rzeczywistych podobne auto (ze skrzynią manualną) potrzebowało 6,0 l/100 km. Ja w teście na dystansie 1.159 km autem z automatem zużyłem średnio 6,3 l/100 km. I to by się zgadzało, bo różnica „homologacyjna” między DS 3 1.2 PureTech S&S manual, a DS 3 1.2 PureTech S&S automat wynosi dokładnie 0,3 l/100 km.
Uzyskany przeze mnie średni wynik spalania należy uznać za rozsądny, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jakieś 200 km pokonałem drogami ekspresowymi z prędkościami granicznymi w przepisach. W ruchu miejskim, dość gęstym, też pokonałem łącznie co najmniej 150 km. Reszta, czyli ok. 800 km, przypadła na drogi krajowe, wojewódzkie i lokalne.
Maksymalny moment obrotowy oferowany przez silnik 1.2 PureTech 110 wynosi 205 Nm i jest dostępny już przy 1.500 obr./min. To właśnie dzięki temu DS 3 tak ładnie i płynnie przyspiesza zachowując przy tym umiarkowany apetyt na benzynę. Moc maksymalna uzyskiwana jest przy 5.500 obr./min. W efekcie auto jest elastyczne, co może nieco trudniej zauważyć przy skrzyni automatycznej, ale w manualu widać to całkiem dobrze.
Sama skrzynia EAT6 znowu zasługuje na pochwały, ale trudno, by było inaczej. Przecież to ta sama, nowoczesna i szybka skrzynia, co w innych modelach. Działa płynnie, nie szarpie, ma tryb manualny (sekwencyjny) – spisuje się dobrze. Wymaga rozsądnej dopłaty 6.000 zł i jeśli zamierzacie jeździć głównie po mieście, to naprawdę warto się na nią zdecydować. Dziś automaty nie są już kosmicznym wynalazkiem, coraz więcej Polaków się do nich przekonuje, a przekładnia firmy Aisin stosowana przez Grupę PSA jest jedną z lepszych w swojej klasie.
Za to system Stop&Start montowany seryjnie we wszystkich egzemplarzach DS 3 poza tymi napędzanymi 82-konną wersją silnika PureTech czasem może irytować. Dlaczego? Bo zdarza mu się trochę późno startować, a i gasi silnik np. w sytuacjach, gdy kierowca parkuje. Jest chyba „zbyt czule” skalibrowany. Bo zauważcie, że generalnie chwalę takie rozwiązania, a już na pewno rzadko mi one przeszkadzają. Do tej pory irytował mnie w Clio R.S. Trophy (z uwagi na charakter auta) i teraz trochę w DS 3. Można wprawdzie system Stop&Start wyłączyć, ale będzie to działać tymczasowo, na czas aktualnej podróży. Po zgaszeniu silnika, przy następnej podróży, system i tak się aktywuje.
Hamulce subiektywnie działają bardzo dobrze, są skuteczne i „biorą” szybko. Nie dokonywaliśmy pomiarów drogi hamowania, bo nie dysponujemy odpowiednimi warunkami, by zrobić to naprawdę dobrze, uczciwie i obiektywnie. Niemniej jednak widać wyraźnie, że hamowanie nie sprawia problemu. Jest zdecydowanie dobrą stroną tego samochodu.
Nie każdemu natomiast spodoba się dość sztywne zawieszenie samochodu. Ten stylowy model ma raczej usportowione nastawy zawieszenia. W zasadzie w tym segmencie trudno oczekiwać komfortowego „zawiasu”, więc DS 3 nie jest tu jakimś wyjątkiem. Na szczęście skuteczne tłumienie jest poparte całkiem przyjemną amortyzacją, dzięki czemu zawieszenie nie męczy nawet w długiej trasie, a pokonałem bez przystanku nawet mniej więcej 500-kilometrową podróż.
Stylowy DS 3 dobrze się prowadzi, kierowcy nie brakuje pewności i poczucia bezpieczeństwa. Układ kierowniczy nie jest zbyt bezpośredni, ale też w żadnym wypadku nie można go określić mianem „leniwy”. Jest dokładnie taki, jak tego oczekujemy od cywilnych samochodów. Nie wprowadza nerwowości w prowadzeniu, nie wymaga ciągłego skupienia uwagi na tym, co robi samochód i czy przypadkiem nie planuje urwać nam łba skręcając gdzieś w drzewo. Zachowuje się z lekką powściągliwością, co zdecydowanie w autach do codziennego użytku lubię.
DS 3 jest nieźle wyciszone, nawet pod dość krótką maską znajdziemy matę wygłuszającą. Na szczęście nie izoluje kierowcy i pasażerów zbyt mocno, dzięki czemu bez trudu usłyszycie sygnał nadjeżdżającej karetki, czy innego pojazdu uprzywilejowanego.
Wiele osób w dzisiejszych czasach chwali sobie możliwość personalizacji samochodu. Stylowy z natury DS 3 też daje takie możliwości. O szczegóły musicie jednak pytać w salonach sprzedaży. Ważne, że nie są to zbyt drogie opcje, warto więc dorzucić parę złotych w celu skonfigurowania sobie naprawdę wyjątkowego egzemplarza.
Stylowy DS 3 na pewno może się podobać. Jest samochodem interesującym, który dobrze jeździ, nie drenuje kieszeni zużyciem benzyny, a i funkcjonalność ma całkiem niezłą, jak na auto segmentu B. Trochę mało w nim elementów, które mogą być oczekiwane przez klientów kupujących auta tej klasy. No i ma jedną wadę – jest naprawdę dość drogi. Jak widzieliście nie odbiega w tym względzie od konkurentów, ale nie zmienia to faktu, że na wydanie na auto segmentu B co najmniej 67.000 zł stać niewielu. Dlatego DS 3 będzie samochodem rzadko spotykanym na polskich drogach. I to nawet nie dlatego, że przeciętny Polak woli duży poniemiecki pełnoletni samochód. Za taką kasę można bowiem kupić nowe auto z popularnego segmentu miejskich crossoverów (Captur, 2008), albo samochód kompaktowy – bardziej funkcjonalny.
Jeśli jednak kogoś stać, to myślę, że DS 3 warto rozważyć. Jest atrakcyjny stylistycznie, stylowy wręcz, ale nie przesadzony. I na pewno długo jeszcze będzie wzbudzał zainteresowanie swoim designem. Tylko poprosiłbym producenta, DS Automobiles, o jakiś upgrade w kwestii wyposażenia. Więcej nie musicie w tym samochodzie zmieniać – jest ekscytujący!
Dziękujemy importerowi za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze