Łukasz Kabaciński wraz z Szymonem Gospodarczykiem w swoim drugim z rzędu starcie w Rajdzie Szwecji ponownie zameldowali się na mecie. Pomimo niezwykle trudnych i wymagających warunków pogodowych, załoga Renault Clio R3 przygotowanego przez renomowaną stajnię 2Brally ukończyła rywalizację na 2. miejscu w klasie RC3 i na 30. pozycji w klasyfikacji generalnej.
Kierowcy pokonali łącznie prawie 324 km, rywalizując w położonych w okolicach Karlstad lasach, na drogach pokrytych głównie śniegiem, lodem, szutrem, ale także szczególnie zdradliwym błotem pośniegowym. Łukasz Kabaciński, podobnie jak mistrz świata Sebastien Ogier czy Robert Kubica, nie uniknął kłopotów, a podczas czwartkowego etapu na skutek defektu samochodu był zmuszony do skorzystania z systemu Rally2.
W miniony weekend wynik był jednak sprawą drugoplanową. Najważniejsze były przejechane kilometry i bezcenne doświadczenie, które z pewnością będzie procentować w późniejszych startach na międzynarodowej arenie, a tych w tym roku nie zabraknie. Przed Łukaszem Kabacińskim jeszcze wiele startów w Rajdowych Mistrzostwach Europy, podczas których będzie miał do dyspozycji Mitsubishi Lancera Evo IX, którym w roku 2012 zdobywał wicemistrzostwo Europy w rallycrossie.
Łukasz Kabaciński – kierowca
Mieliśmy więcej przygód niż w ciągu całego minionego sezonu. Założenie było proste – koniec z nauką i trzeba jechać najszybciej jak to możliwe. Auto było zupełnie nowe. Przed Szwecją odbyłem testy i przejechałem rajd na Łotwie więc feeling był dobry. Z opisem trasy było znacznie lepiej i łatwiej niż przed rokiem. Odcinek testowy to bardzo szybkie tempo, nie do porównania z ubiegłorocznym. Problemy zaczęły się od pierwszego odcinka, kiedy jechaliśmy z dymem w środku, na drugim oesie awarii uległo wspomaganie. Przejechaliśmy tak jeszcze kolejny oes, ale do serwisu pozostały jeszcze trzy próby, więc musieliśmy skapitulować. Awarii było jeszcze więcej przez co mechanicy skończyli pracę dopiero o 3:00 nad ranem. Dalsza część rajdu to brak siły w rękach i trudności z koncentracją. Trzeci dzień to już jazda na środkach przeciwbólowych i próba trafienia w drogę. Bardzo chcieliśmy chociaż skoczyć spektakularnie na Colin’s Crest. Pierwszy skok był z telemarkiem, ale drugi oddany jeszcze z szybszym najazdem zakończył się w zaspie, kibice dosłownie wynieśli nas na drogę. To nie był koniec problemów. Przy wjeździe do ostatniego serwisu skończyło się sprzęgło, a do mety było jeszcze 90 km. Dojechaliśmy do niej, ale 500 m przed rampą padła pompa paliwa. Dzięki dużej grupie polskich kibiców, zostaliśmy przepchnięci przez metę :-) Wielkie dzięki za to dla nich.
Szymon Gospodarczyk – pilot
Bardzo mnie cieszy fakt, że udało się dojechać do mety tego piekielnie trudnego dla nas rajdu. Od samego początku szczęście nam nie sprzyjało, a mimo to walczyliśmy do końca. Rozmawiając z innymi zawodnikami dowiedziałem się, że był to najtrudniejszy Rajd Szwedzki od ponad 15 lat! A to wszystko za sprawą dodatniej temperatury. Na odcinkach nie było lodu przez co bardzo szybko stworzyła się koleina z szutru. Już na odcinku testowym zaskoczyła mnie jazda Łukasza, zaufanie w opis, odwaga i tempo, jakim jechał. Było ono nieporównywalne z zeszłym rokiem, to cieszyło najbardziej. Jego ambicja i upór w dążeniu do celu pokazały efekty. Dziękuję całemu zespołowi 2Brally za super atmosferę, walkę i przygotowanie samochodu. Polskim kibicom za piękny doping na trasie i pomoc w dotarciu do mety :-)
Bartłomiej Boruta (2Brally)
Jak się powszechnie mówi – do trzech razy sztuka. Naszego trzeciego występu w Szwecji nie możemy w 100% zaliczyć do udanych. Z większym entuzjazmem wspominamy starty w ubiegłych edycjach. Oczywiście kolejne przejechane kilometry dla Łukasza i Szymona oraz samo dotarcie do mety w tym trudnym rajdzie należy uznać za sukces i nowe doświadczenie. Zabrakło jednak wyniku sportowego. Ogólny brak śniegu, dodatnie temperatury i w większości samochody czteronapędowe zafundowały kierowcom osiek bardziej szkołę przetrwania niż warunki do frajdy z jazdy i ścigania się. Borykaliśmy się z ciągłymi awariami samochodu reanimując go po przejechaniu każdej pętli. Myślę też, że wbrew pozorom start Łukasza tydzień przed Rajdem Szwecji na Łotwie niezbyt pomógł. Zmęczenie dawało się we znaki. Jestem pełen podziwu jak Łukasz to dzielnie znosił niejednokrotnie przy pomocy Szymona. Tak więc było to mega doświadczenie dla wszystkich, którym mimo wszystko gratuluję. Mam nadzieję, że w 2015 roku zima będzie zimą i Rajd Szwecji wszystkim dostarczy więcej przyjemności.
Szwedzka szkoła jazdy – relacja z występu Łukasza Kabacińskiego i Szymona Gospodarczyka w Clio przygotowanym przez 2Brally
źródło: 2Brally
Najnowsze komentarze