Mówią, że jednym ze sposobów by być szczęśliwym jest dbanie o swoje własne małe przyjemności co dnia. Jeden z bohaterów kultowego dzisiaj serialu Miasteczko Twin Peaks mawiał, że “codziennie, raz dziennie, spraw sobie odrobinę przyjemności. Może to być nowa koszula albo filiżanka dobrej, czarnej kawy”. W przypadku posiadaczy nowego Twingo taką małą przyjemnością może być przejażdżka po mieście tym samochodem. Jest ku temu kilka powodów. Samochód z zewnątrz prezentuje się bardzo ładnie. Zgrabna, nieduża, proporcjonalna bryła nadwozia kryje całkiem pojemne wnętrze, w którym wykorzystano każdy centymetr przestrzeni. Poskąpiono tylko bagażnika z przodu ;-) Nadwozie jest funkcjonalne z uwagi na pięcioro drzwi. Te otwierają się szeroko a zajęcie miejsca z tyłu nie nastręcza problemów.
Do naszej redakcji na krótki test trafiło Twingo wyposażone w litrowy silnik SCe o mocy 70 KM, którą osiąga przy 6000 obrotów na minutę. Moment obrotowy jest oczywiście nieduży, wynosi zaledwie 91 Nm przy 2850 obrotów na minutę. Z tego powodu Twingo lubi nieco wyższe obroty i przyspiesza dość dynamicznie dopiero w połowie swojego zakresu pracy. Jak na trzycylindrowy silniczek (jest tak mały, że trudno mówić tu inaczej) radzi sobie nieźle. Nadwozie nie trzęsie się przesadnie a dźwięk jest znośny dla ucha. No i dobiega z zupełnie innej strony niż spodziewa się kierowca. Silnik mamy z tyłu.
Test zacznę może od tego, że napęd na tył nie robi na mnie żadnego wrażenia. Wszystkie dyskusje o lepszości jednego rodzaju ulokowania napędu są dla mnie nieistotne. Samochód ma mi dawać radość z jazdy i w końcowym rozrachunku w możliwie komfortowy sposób przewieźć z punktu A do B. Gdybym miał nastawiać się tylko na komfort, Twingo na pewno nie znalazłoby się na mojej liście zakupów, bo zawieszenie tego malucha jest raczej usztywnione i daleko mu do typowego francuskiego komfortu. Ale ma kilka innych cech, które bardzo polubiłem.
Najważniejszą dla mnie zaletą Twingo jest jego… rozmiar. Zaparkowanie małym Renault w mieście nie nastręcza najmniejszych problemów. Prawie każde miejsce będzie dobre. Samochodem wciśniemy się prawie wszędzie. Duża w tym zasługa szerokości auta, która wynosi zaledwie 1647. Ale w środku wcale nie jest źle z miejscem i jadąc z drugim dość rosłym pasażerem obok mnie i dwoma sporymi pasażerami na tylnej kanapie nikt nie narzekał na ciasnotę. Wszystko dlatego, że rozstaw osi wynosi prawie 2,5 metra a producent zadbał o to, by wykorzystać tą przestrzeń do maksimum.
Twingo jest bardzo zwrotne i prowadzi się wyjątkowo lekko. Renault podkreśla ową zwrotność na każdym kroku a nie mając wcześniej styczności z tym autem podchodziłem do obietnic z lekkim dystansem. Okazało się jednak, że owa zwrotność to wielka zaleta auta. Średnica zawracana to zaledwie 8,6 metra. Co to oznacza? Wszelkie skręty, zawracanie i manewrowanie w mieście jest dużo łatwiejsze niż w przypadku klasycznych aut. Do tego ta lekkość prowadzenia – genialne dla kobiet. Małe, zwrotne auto. Cóż więcej trzeba do szczęścia?
Być może niskiego spalania. Szczerze mówiąc miałem spory problem z tym spalaniem, bo nijak nie udało mi się spalić całego baku benzyny w jeździe miejskiej. Owszem, autem poruszałem się zaledwie przez kilka dni, ale elektroniczny wskaźnik uparcie pokazywał, że benzyny jest bardzo dużo. Testowe spalanie w mieście, przy maksymalnym wykorzystywaniu osiągów samochodu nie chciało przekroczyć 6 litrów na 100 kilometrów. Jazda w trasie z prędkością autostradową również skutkowała podobnym spalaniem. Pod tym względem Twingo jest świetne.
Oczywiście przy litrowym silniku nie ma mowy o sportowej jeździe. Do setki dociągniemy w 14,5 sekundy a prędkość maksymalna też nie powala – mi udało się osiągnąć 153 kilometry na godzinę (pomiar GPS na autostradzie) po około 5 minutach upartego trzymania pedału gazu w podłodze. Nie można jednak powiedzieć, że Twingo to zawalidroga. W mieście te parametry nie przeszkadzają, da się tym autem jeździć całkiem dynamicznie, pod warunkiem, że jedzie się samemu. Cztery dorosłe osoby na pokładzie sprawiają, że Twingo jedzie … statecznie, powoooooliiii i długo ;) Rasowa limuzyna ;)
Wnętrze Twingo jest zaprojektowane w bardzo przemyślany sposób. W końcu znalazłem mocowanie do telefonu komórkowego. Proste i genialne! Jest tak zbudowane, że mieści się praktycznie każdy współczesny telefon. Odpowiednie złącze do ładowania jest tuż obok. Osoby znające inne samochody Renault szybko poczują się jak w domu. Tempomat, pokrętło temperatury, przyciski – znamy z innych modeli. Fotele z przodu są wygodne. Niektórym mogą przeszkadzać zintegrowane zagłówki – mi się to rozwiązanie podobało. Boczki drzwi są wykończone w całości tworzywem sztucznym, z przodu wygląda to całkiem przyzwoicie, tylne drzwi są moim zdaniem nieco wizualnie uproszczone. Dobrym pomysłem było wprowadzenie drugiego kontrastowego koloru plastiku (mamy ciemnoszary i biały) chociaż zastanawiam się jak będzie z utrzymaniem czystości.
Radio w Twingo, które miałem na wyposażeniu, było uproszczone do granic możliwości a jakość dźwięku pozostawiała jednak trochę do życzenia. Samochód dla audiofila to nie jest i fabryczną instalację natychmiast bym poprawił. Przed dość długą dźwignią zmiany biegów umieszczono sporych rozmiarów pojemnik na drobiazgi – przydatna rzecz. Gdy jest zamontowany to napoje można schować w kieszeniach drzwi. Panel klimatyzacji żywcem przeniesiono z Renault Zoe. Przed pasażerem znajdziemy jeszcze schowek, niewielkich niestety rozmiarów. Gdy będziecie konfigurować Twingo, można jeszcze dokupić schowek w tylnim siedzeniu – koszt 150 złotych. W czasie, gdy testowałem Twingo, temperatury oscylowały wokół kilku stopni. Jak już wiecie, silnik w tym samochodzie jest z tyłu a chłodnica z przodu, co oznacza, że płyn krąży na dość długim dystansie i teoretycznie powinien się nagrzewać wolniej. Jednak ciepłe powietrze zaczynało lecieć z nawiewów stosunkowo szybko, nie odczuwałem żadnej różnicy w porównaniu z innymi autami.
No dobrze, silnik umieszczono z tyłu nowego Twingo, więc co znajdziemy z przodu? W zasadzie nic – jest tam sporo pustej przestrzeni. Renault zdecydowało się na pozostawienie tej przestrzeni niewykorzystanej. Trochę szkoda, bo przydałby się drugi bagażnik – jak kiedyś w maluchu :) Klapę można nieco podnieść i odsunąć, by dolać płynu do spryskiwacza i sprawdzić poziom płynu chłodniczego. Jest to operacja prosta, chociaż wymagająca kilku czynności no i trzeba mieć kluczyk do samochodu. Jak podnieść maskę w Twingo? Najpierw trzeba zdjąć prostokątne zaślepki w grilu samochodu. Później przekręcić kluczyk w zamku z lewej strony, co zwolni blokady maski.
Jak się jeździ Twingo? Samochód daje sporo frajdy i zwraca na siebie uwagę na ulicy. Dźwięk silnika dobiega z tyłu i nie jest przesadnie głośny, chyba, że przekroczymy 4 tysiące obrotów. Fotele z przodu, nawet na dłuższej trasie, są wygodne i dają zarówno dobre podparcie boczne jak i oparcie dla pleców. Zawieszenie pracuje bardzo cicho i samo wnętrze też jest dobrze wyciszone. Na śniegu się jednak specjalnie nie poślizgamy, ponieważ auto wyposażono w ESP.
Jeszcze trochę o smaczkach. Renault zaprojektowało samochód tak, aby korzystać z niego także przy użyciu smartfona. Wystarczy ściągnąć
aplikację R & GO by cieszyć się takimi funkcjami jak komputer pokładowy, aktywna nawigacja (na bazie Copilot Premium) oraz obrotomierz a nawet podpowiedzi do ekonomicznej i ekologicznej jazdy. Pomysłowa realizacja metodologii „Przynieś swoje urządzenie”.
No i bagażnik. Bagażnik, który jest nad silnikiem z tyłu. Jego pojemność to zaledwie 219 litrów. Pod podłogą bagażnika znajduje się ciasno zabudowana jednostka napędowa. Mimo izolacji akustyczne i cieplnej nieco ciepła przedostaje się do bagażnika, więc wożenie tu lodów nie jest najlepszym pomysłem ;) Za to siedzenia składają się prawie na płasko, więc jadąc samemu można zapakować dość sporo. Twingo ma też dużo opcji personalizacji i możemy dokupić do niego kilka funkcjonalnych gadżetów. Za 150 złotych można mieć wspomniany już zamykany pojemnik, zlokalizowany przed skrzynią biegów. Do tego można kupić również zamykany schowek na rękawiczki, zlokalizowany przed pasażerem. Ten schowek się wyjmuje i można go… zabrać ze sobą. A do tego cała masa przydatnych drobiazgów – siatki bagażnika, siatki na oparcie kanapy z tyłu i wiele innych rzeczy – warto sprawdzić katalog akcesoriów.
No dobrze, a minusy? Oczywiście – są. Wynikają z wymiarów samochodu. Przede wszystkim mikroskopijny bagażnik. To nie jest auto rodzinne! Cztery osoby pojadą nim (wolnooo) w miarę wygodnie, ale bagaże trzeba załadować na przyczepkę. Drugim minusem dla mnie było jednak nieco za twarde zawieszenie – osobiście lubię miękko i komfortowo a nie sportowo. Dla wielu osób twarde zawieszenie może być jednak zaletą. Dziwi mnie też nieco sposób konfiguracji samochodu i dopłaty – nawet za mocowanie do smartfona. No ale to już pomysły producenta. Czy się sprawdzą? Zobaczymy po wynikach sprzedaży.
Jak wyglądają ceny nowego Twingo? Auto dostępne jest w trzech wersjach wyposażeniowych. Najtańsza z nich, Life z silnikiem SCe o mocy 70 KM kosztuje 35900 złotych. Ta wersja nie ma niestety klimatyzacji, która pojawia się w najwyższej odmianie Intense za 41900 złotych. Dopłaty wymagają też opcje elektroniczne – takie jak wspomniane przeze mnie połączenie ze smartfonem. Wszystkie opcje cenowe znajdziecie w konfiguratorze cenowym Renault.
Warto też wiedzieć, że wkrótce na rynku pojawi się odmiana Twingo produkowana pod marką Smart. To dobrze świadczy o jakości tego samochodu i zaufaniu, jakie mają Niemcy do Renault. I na tym kończymy nasz test Twingo. Kilka dni z tym autem upłynęło jak zwykle szybko. W najbliższym czasie wybierzemy się takim autem w dłuższą trasę i sprawdzimy jak sobie radzi w drodze.
Testowe Renault Twingo 1.0 SCe 70 KM
hatchback 5 drzwiowy
Długość – 3595 mm
Szerokość – 1647 mm
Wysokość – 1557 mm
Masa własna – 950 kg
Ładowność – 350 kg
Ilość miejsc – 4
Rozstaw osi – 2492 mm
Dane testowe:
Spalanie miasto: 5,9 litra
Spalanie autostrada: 5,9 litra
Spalanie trasa mieszana (miasto/droga/autostrada): 4,9 litra
Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Najnowsze komentarze