W zeszłym tygodniu grupa Volkswagen ogłosiła zmianę swojej strategii rynkowej. Z producenta wolumenowego, koncentrującego się na ilości sprzedanych samochodów, zamierza przejść na pozycję producenta aut o wysokiej wartości i dużych marżach. To powtórzenie polityki Carlosa Tavaresa ze Stellantis.
10 lat temu Carlos Tavares rozpoczął zmiany w grupie PSA. Jako księgowy i finansista, postanowił uporządkować obszar, na którym znał się najlepiej. Zaczął od cięcia wszystkich możliwych, zbędnych z jego punktu widzenia kosztów. Te działania doprowadziły do wzrostu rentowności PSA a gdy koncern połączył się z FCA, do kolejnych dużych cięć i redukcji w Stellantis. W efekcie koncern osiąga ogromne zyski a jego wyniki finansowe wyglądają imponująco.
Teraz w ślady Tavaresa idzie Volkswagen. Pierwsze efekty są widoczne: firma wysłała część pracowników na urlopy i zmniejszyła produkcję samochodów. W dłuższej perspektywie będzie redukcja platform, zapewne redukcja zatrudnienia, unifikacja modeli. Samochody różnych marek mają być produkowane na jednej platformie w tej samej fabryce.
Jakie będą konsekwencje dla klientów? Przede wszystkim wzrost cen. Wygląda na to, że recepta, którą próbują zastosować producenci samochodów na swoje problemy sprowadza się do zmniejszenia oferty, zwiększenia marży i uczynienia samochodów mniej dostępnymi. W dłuższej perspektywie spodziewać się możemy drożyzny także na rynku wtórnym, bowiem ograniczenie podaży nowych aut – a to już niedawno przeżyliśmy – może doprowadzić do wzrostu cen tych używanych.
Walka na wolumeny była dla klientów korzystna, bo wymuszała rozsądne ceny. Walka na wartość może skończyć się uczynieniem aut po ponad 100 latach dobrem na powrót luksusowym….
Najnowsze komentarze