Najpierw był Logan i niewielkie grono właścicieli Dacii, a później potoczyło się już z górki. Dacia to wielka przygoda, świetni ludzie i znakomita zabawa, o czym przekonuje nas Marek Mielczarek, który od samego początku aktywnie działa w Dacia Klub Polska i zajmuje się organizacją zlotów sympatyków marki.
W tym roku odbyła się IX już edycja Ogólnopolskiego Zlotu Dacii. Początki spotkań w gronie właścicieli Dacii były skromne, ale z pomocą rodziny i znajomych lokalne spoty przerodziły się w imprezę, na którą przyjeżdżają właściciele Dacii z całego kraju. Z każdą edycją uczestników, samochodów i ciekawych pomysłów na spędzanie wolnego czasu w plenerze jest coraz więcej. Człowiekiem, który od początku stoi za organizacją imprez jest Marek Mielczarek, miłośnik podróży, off-roadu i właściciel Dustera, samochodu, który z roku na rok przechodzi kolejne modyfikacje.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Dacią?
Wszystko zaczęło się od pierwszego Logana, który został wprowadzony na rynek w 2007 roku. Za kierownicą własnego egzemplarza zasiadłem w marcu 2008 roku, ale przygoda z Loganem dosyć szybko się skończyła. 2 lata po odebraniu samochodu miałem kolizję, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Logana zastąpił Logan MCV, a potem Lodgy. W końcu stanęło na Dusterze, który jest ze mną od 2016 roku.
Jak powstał Dacia Klub Polska i jak doszło do tego, że mamy już IX zlot?
W 2005 roku powstała grupa dyskusyjna, która dwa lata później przerodziła się w forum. Następnie ruszyła strona internetowa, którą odwiedzali właściciele Dacii. Pierwsze spotkania miały charakter regionalny, ale odbywały się regularnie. Dwa razy do roku, w kwietniu i we wrześniu spotykaliśmy się w Katowicach na Muchowcu. Częściowo ta tradycja obumarła, ale przerodziła się w zloty.
Raz w miesiącu staramy się organizować wyprawy po jurze Krakowsko-Częstochowskiej i to zarówno w lecie, jak i w zimie. Jeździmy na okrągło cały rok. Trochę poszalejemy w terenie, ale zawsze znajdziemy też czas na rozmowy i zabawę. Wieczory kończą się ogniskiem, kiełbaskami, a zloty biesiadą do białego rana.
Czy pamiętasz pierwsze spotkanie?
Pierwszy zlot rozpoczął się jako „Śląskie spotkanie Użytkowników Dacii”. V spotkanie przerodziło się już w oficjalny I Ogólnopolski Zlot Dacii. W tym roku mamy już IX edycję, a za rok okrągłą dziesiątą, także na pewno przygotujemy coś specjalnego.
Czy zajmujesz się organizacją zlotu od samego początku?
Tak, jestem „twarzą” zlotu od samego początku, ale oczywiście nie da się wszystkiego przygotować samemu. Za kulisami wydarzenia stoi wiele osób, których nie widać, ale bardzo pomagają przy organizacji. Dziewczyny przygotowują konkursy dla dzieciaków, inni wypisują dyplomy, rozdają nagrody, a ja wprowadzam taką otoczkę i zapinam wszystko na ostatni guzik.
Z roku na rok przyjeżdża coraz więcej osób i coraz więcej jest chętnych do pomocy w przygotowaniu zlotu oraz poszukiwaniu sponsorów. Każdy robi co tylko może, aby zorganizować drobne upominki dla uczestników, nagrody, czy coś na ząb.
Gdzie szukacie sponsorów?
Gdzie tylko się da (śmiech). Sponsorów jest bardzo trudno znaleźć. Zwłaszcza w okresie pandemicznym mieliśmy problem. Poza tym do samego końca nie wiedzieliśmy, czy impreza się odbędzie. Wszystko było zarezerwowane, materiały wydrukowane, pucharki przygotowane, ale nawet w tamtym okresie spotkanie doszło do skutku i co najważniejsze grupa dopisała.
Na początku organizowaliśmy we własnym zakresie co tylko się da. Czy to w pracy, czy w gronie znajomych, każdy starał się podszepnąć na temat spotkań małe słówko. W tej chwili działamy podobnie. Od samego początku jest z nami Francuskie.pl, od kilku lat pomaga firma Auto Service-Wieczorek, Farby KABE oraz Dacia Polska, która udostępniła nam nowego Dustera. W tym roku sponsorem jest także RIDER, firma która oferuje nakładki na nadwozia samochodów Dacii, a jeden z naszych kolegów występuje w przebraniu jako Mysio Pysio i jest dodatkową atrakcją dla dzieci. Każdy coś próbuje załatwić.
Nie masz wrażenia, że zlot Dacii to trochę spotkanie właścicieli Dusterów?
Tak, Dustery wodzą prym, pozostałych „Daciek” przyjeżdża troszeczkę mniej. Od ok. 3 lat spotkania przekształciły się w zgromadzenia Dusterów, ale oczywiście zachęcamy także właścicieli innych modeli Dacii. W tym roku oprócz Dustera mamy Joggera, Logana MCV i Sandero jako „Jednoosobowe Sandero Off-Road Team”, które jeździ z nami praktycznie od samego początku. W zeszłym roku mieliśmy z nią niezły ubaw, ponieważ zdołała pokonać całą off-roadową trasę.
Jak to się stało, że kupiłeś Dustera?
Dacia Duster to dosyć spontaniczny zakup. Potrzebowałem samochodu z nieco wyższym prześwitem ze względu na trudności z poprowadzeniem drogi dojazdowej do mojej działki w górach. Szukałem Dustera z silnikiem 1.6 16v na rynku wtórnym, ale w Polsce był praktycznie niedostępny. Sprowadzenie auta z zagranicy również okazało się prawie niemożliwe. Kiedy przyjechałem na przegląd Lodgy w salonie Dacii zaproponowali mi pokaźny upust i to mnie skusiło. W 2016 roku kupiłem nowego Dustera z salonu. Jest to I generacja po face liftingu z silnikiem 1.6 SCe. W porównaniu do 1.6 16v różnica w osiągach jest niewielka, ale dla mnie wystarczająca i jestem zadowolony. Trzeba tylko umieć wykorzystać ten silnik i wiedzieć kiedy podkręcić troszkę wyżej.
Od zakupu wiele się zmieniło. Jakie modyfikacje wprowadziłeś?
Duster jest podniesiony na sprężynach o 3,5 cm, zmieniłem też opony z profilu 65 cm na 70 cm, także samochód ma ok. 25 cm prześwitu, 4 cm więcej niż wcześniej. Na trasy, które jeździmy to w zupełności wystarcza. Chłopaki z klubu mają podniesione zawieszenia nawet po 10 cm, ale wtedy zaczynają się już problemy z prowadzeniem. Przy większych wykrzyżach, czy hopkach potrafi nawet półoś wyskoczyć dlatego staram się wszystko utrzymać w granicach zdrowego rozsądku.
Gdzie jest ta granica?
Jak się wymieni amortyzatory i sprężyny to można podnieść samochód w górę o ok. 5-5,5 cm. Do tego można dodać jeszcze terenowe opony, ale 6 cm jest naprawdę rozsądnym rozwiązaniem dla Dustera. Uprawiamy tzw. turystykę off-roadową i do tego celu w zupełności wystarczy.
Szaleństwo w terenie niesie ze sobą konsekwencje. Czy często zdarzają się awarie?
Tak, awarie się zdarzają, ale są wliczone w ryzyko. Taki sport. Na szczęście części są dość tanie i jak ktoś potrafi coś sam zrobić, to eksploatacja jest naprawdę znośna. Ja notorycznie mam problem z wydechem, który znajduje się w najniższym punkcie i cały czas szoruje po podłożu. W moim Dusterze wydech jest wręcz zmasakrowany. Po zerwaniu łącznika elastycznego, zrobiłem go na połączeniu wpustowym. Kiedy się rozłącza, daje o sobie znać specyficznym dźwiękiem. Wystarczy wtedy poluzować dwie śrubki i ścisnąć z powrotem. To tylko chwila pracy i można jechać dalej. Podczas jazdy w terenie uszkodzeniu ulegają zderzaki tylne i to zazwyczaj z prawej strony, do tego progi, są też lekkie obtarcia. Właściciele Dusterów często stosują osłony, które chronią błotniki, ale tak to już jest: zabawa kosztuje. To nie znaczy, że wszyscy tak robią (śmiech).
Czy poza uszkodzeniami w czasie off-roadowych szaleństw Dustera można nazwać trwałym autem? Jak to jest w przypadku twojego samochodu?
Po 100 tys. km wymiany wymagała jedna tulejka na prawym i lewym wahaczu oraz na tylnym wzdłużnym wahaczu. Zużyciu zaczęło ulegać zawieszenie dlatego stanąłem przed dylematem: albo wymienić wahacz, tulejkę i zostawić resztę, albo zainwestować. Wybrałem drugie rozwiązanie i wymieniłem całe zawieszenie: amortyzatory, wahacze przednie, wszystkie tulejki z tyłu, na wszystkich drążkach oraz poduszki górne pod amortyzatorami. Całe zawieszenie jest zrobione od nowa. Kosztowało mnie to 3000 zł na oryginalnych częściach. Wymieniłem jeszcze sprzęgło, które dostaje popalić podczas zabawy w terenie, ale 110 tys. km na jedno sprzęgło przy tych warunkach użytkowania to moim zdaniem bardzo dobry wynik. Koszt napraw Dustera w ciągu 6 lat wyniósł 5 tys. zł i uważam, że nie jest to dużo.
Ile pali Duster?
Tak sobie czasem żartuję, że Duster spali wszystko. Oczywiście jest to kwestia zależna od stylu jazdy i od tego, czy jeździmy poza asfaltem, czy w trasie. W terenie spalania nie liczymy (śmiech). Kiedy zacząłem dojeżdżać samochodem do pracy, koszty eksploatacji wzrosły. Przy moim stylu jazdy zużywał ok. 8-9 litrów benzyny dlatego zdecydowałem się zainstalować LPG. Od 2 lat Duster jeździ na gazie. Średnio trzeba liczyć ok. 10-11 litrów gazu. Przy spokojnej jeździe z prędkością do 90 km/h mieszczę się w 9 l/100 km.
Jazda musi sprawiać trochę przyjemności, zwłaszcza w terenie, gdzie często pokonujemy podjazdy. Kiedy brakuje mocy, trzeba nadrobić techniką, wyższymi obrotami i gdzieś to wszystko ma swój efekt w spalaniu.
Twoja Dacia Duster doczekała się dodatkowego wyposażenia. Skąd wziąłeś pomysł na bagażnik dachowy?
Zainspirowałem się zdjęciami z internetu, głównie pochodzącymi od firm, które robią off-roadowe bagażniki, m.in. dla Patroli i innych aut 4×4. Dopasowałem wielkościowo podobne rozwiązanie do dachu Dustera. Bagażnik służy do transportu koła zapasowego, co pozwala na zwolnienie miejsca w bagażniku. Niektórzy mają pod tylną klapą zabudowę z szufladą, kuchenką i stoliczkiem do zmywania i przygotowania jedzenia. Ja przeniosłem koło na dach ponieważ w bagażniku mam butlę z LPG.
Czyli to, co widzimy to Twój projekt?
Zrobiłem pierwszy bagażnik dachowy jako projekt demo. Chłopaki z klubu zobaczyli, projekt się spodobał i hurtem musiałem zrobić kolejnych 9 sztuk w ramach współpracy i pomocy wewnątrz klubowej DORTP (Duster Off-Road Team Poland). Śmieją się, że jest wykonany w „Mareczek Garaż”. Oprócz bagażnika dodałem podłogę rozkładaną o wymiarach 2×2,5 m. Na platformie stawia się zwykły namiot. Taki, który zazwyczaj rozkłada się na ziemi. Rozwiązanie jest ekonomiczne, ponieważ standardowy namiot na samochód jest wyższy (ok. 25 -30 cm) i przy jeździe autostradowej zwiększa opór powietrza. W moim Dusterze zajmuje 6-8 cm i tym samym opór powietrza jest dużo mniejszy.
Zobacz także: Dacia Duster 150 KM 4×4 – ile kosztuje najtańsza wersja?
Jaki jest koszt takiego ekwipunku?
Koszt wynosi 1500 zł plus 1200 zł bagażnik off-roadowy. Do tego dodałem jeszcze roletkę w kształcie wachlarza za 1000 zł. Wszystko wykonałem systemem gospodarczym.
Jakie są zalety nocowania na dachu?
Przede wszystkim nie zawsze da się rozbić namiot na ziemi. Czasem podłoże jest kamieniste, albo po prostu nie ma na to wolnej przestrzeni. Bardzo często zatrzymujemy się w miejscach trudno dostępnych, gdzie mogą być dzikie zwierzęta, w tym żmije, robaki itp. Namiot na dachu miał być początkowo tylko opcją, ale pomysł dobrze się przyjął i teraz rozkładamy go już zawsze. W tym roku na Bałkanach spaliśmy wyłącznie na dziko. Od 2 lat podróżujemy w ten sposób. To pozwala ograniczyć koszty wyjazdu do minimum. Tegoroczny 2-osobowy wyjazd na 3 tygodnie kosztował nas ok. 4 tys. zł bez dodatkowego ubezpieczenia auta i ubezpieczenia na życie.
Ile trwa rozłożenie tego wszystkiego i czy to jest skomplikowane?
Rozłożenie platformy i namiotu nie jest kłopotliwe i trwa tylko pół godziny razem z dodatkowym tropikiem.
Jaki jest komfort spania i czy są jakieś niedogodności?
W zeszłym roku podczas podróży po Bałkanach zatrzymaliśmy się nad Zatoką Kotorską. Strasznie wiało i z powodu hałasu od wiatru trudno było zasnąć. W tym roku doszyłem, a właściwie siostra doszyła (śmiech) taki dodatkowy tropik z nieprzemakalnej kodury. Okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem. Podczas kilku chłodniejszych nocy w Serbii w tym roku doceniliśmy to rozwiązanie. Materiał nie przepuszcza powietrza, zwiększa komfort spania i sprawia, że w namiocie jest cieplej.
Jakie inne modyfikacje wprowadziłeś?
Zainstalowałem dodatkowe gniazdka USB w kabinie oraz podświetloną tablicę z tyłu, także od razu widać, kto jedzie (śmiech). Dodałem również pokrowiec na belkę oświetleniową, który niweluje świst w czasie jazdy w trasie. Przed ostatnim wyjazdem wymieniłem akumulator. Nic złego się z nim wprawdzie nie działo, ale miał już 6 lat, dlatego nie chciałem ryzykować. Teraz może służyć jako dodatkowe źródło zasilania m. in. do grzejnika. Wozimy rozkładaną kabinkę do prysznica i grzejnik, który ogrzewa tę kabinkę, kiedy wieczorami robi się chłodno. Na starym akumulatorze urządzenie pracuje ok. 1,5 godziny. Być może wykorzystam większy akumulator, aby grzejnik mógł pracować dłużej? Na platformie planuję również zabudować dwa panele fotowoltaiczne, które będą rozkładane na postoju.
Gdzie podróżowaliście i jakie są plany na kolejne wyjazdy?
Na razie jeździmy tam gdzie jest dosyć blisko: Bałkany, Turcja, Litwa, Łotwa, Europa Zachodnia, a nawet Maroko udało się jednej ekipie zwiedzić. Dużo jeździmy też po Polsce: Podlasie, Roztocze, Toruń, Świętokrzyskie, Wielkopolska. Na przyszły rok rozważamy różne kierunki, m. in. Gruzję, ale ze względu na dojazd ok. 6-7 dni w obie strony, czas na zwiedzanie może być bardzo ograniczony dlatego jednym z pomysłów jest lot samolotem i wynajęcie aut na miejscu.
Po głowach chodzi nam Grecja, padł również pomysł na trasę wokół Morza Bałtyckiego. Na wyprawę potrzeba około 21 -23 dni dlatego podczas 3-tygodniowego urlopu jest to wykonalne. Pomysłów jest mnóstwo, na pewno wymyślimy coś ciekawego!
Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy udanych wyjazdów!
Najnowsze komentarze