Pomiędzy Jamesem Mayem a Dacią Sandero wytworzyła się szczególna więź. Były prezenter Top Gear wiele razy i z niezwykłym entuzjazmem w głosie wykrzykiwał „Great News!”, aby podzielić się ze swoimi redakcyjnymi kolegami najświeższą informacją o budżetowym modelu z Rumunii. Od kilku miesięcy w sprzedaży znajduje się nowa, trzecia generacja Sandero, dlatego jedną z osób, która idealnie nadaje się do przeprowadzenia testu hatchbacka Dacii jest właśnie James May. Nie jest to jednak zwykły test, ale porównanie z… rowerem.
Wydawałoby się, że pomysł jest nieco absurdalny ponieważ Dacia Sandero i rower nie mają zbyt wielu cech wspólnych. Jest jednak jeden szczegół, który łączy te dwa pojazdy a mianowicie: cena. Zarówno samochód jak i rower kosztują ok. 10.000 funtów.
Cena nowej Dacii Sandero w wielkiej Brytanii rozpoczyna się wprawdzie od ok. 8 tys. funtów, ale egzemplarz testowany przez Jamesa May’a nie jest wersją bazową. Pojazd napędza mocniejszy niż w podstawie silnik benzynowy o mocy 90 KM a na pokładzie znalazła się klimatyzacja i podłokietnik. Sandero stanęło w szranki z wykonanym na zamówienie dwukołowcem, który jest niczym supersamochód, tylko w rowerowym świecie. Konstrukcję wykonano z włókna węglowego a jego masa wynosi zaledwie 7,5 kg.
Przy odpowiednim treningu napędzany własnymi mięśniami pojazd może pozwolić na zadowalające osiągi, ale nie rozpędzi się do 179 km/h tak, jak Dacia. Przestrzeń bagażowa również pozostawia wiele do życzenia i nie przewieziemy rowerem czterech osób (nie licząc tej w bagażniku). Zaletą roweru, który kosztuje tyle co nowy samochód jest to, że wzbudzi zainteresowanie wśród sympatyków dwóch kółek. Według Jamesa May’a z Dacią Sandero możemy być nieco samotni.
Najnowsze komentarze