Włosi nie zainwestują w Stellantis, poinformowały oficjalne źródła rządowe. Ma to związek z pomysłami, by kraj ten uzyskał większy wpływ na sposób, w jaki zarządzany jest koncern. W domyśle może chodzić o sprawy inwestycji i zatrudnienia we włoskich fabrykach koncernu.
Włoski rząd nie ma potrzeby bezpośredniego inwestowania w Stellantis, ponieważ koncern radzi sobie bardzo dobrze i zarabia odpowiednio dużo, zasugerował minister gospodarki Włoch Giancarlo Giorgetti.
Komentarz ministra pojawił się po tym, jak we Włoszech zaczęto mówić o tym, aby równoważyć wpływy Francji w zarządzaniu koncernem poprzez kupno udziałów w Stellantis. Padły one ze strony wpływowych graczy rynku motoryzacyjnego.
„Opierając się na mojej kulturze i wiedzy ekonomicznej uważam, że państwa muszą wchodzić do firm tylko wtedy, gdy rynek zawodzi i w celu zachowania strategicznych interesów” – powiedział minister Giorgetti podczas konferencji prasowej w Mediolanie. „Nie jestem pewien, czy Francja ma więcej do powiedzenia niż Włochy w Stellantis”.
Potrzeby inwestycji państwa w Stellantis nie widzi też John Elkann, dyrektor zarządzający Stellantis.
Stellantis nie miał ostatnio dobrej prasy we Włoszech – media donosiły o protestach w fabrykach, wynikających m.in. z warunków pracy, zwiększania obciążenia pracowników i masowych zwolnień. Stellantis, jeden z największych pracodawców, jest postrzegany jako część gospodarki Włoch i powód do motoryzacyjnej dumy.
Włochy wspierają Stellantis finansowo w innych sposób – np. poprzez finansowe programy socjalne dla pracowników na przestojach.
Najnowsze komentarze