Jakiś czas temu testowałem Peugeota 508 RXH – hybrydę łączącą napęd wysokoprężny z silnikiem elektrycznym. I choć samochód tego typu kosztuje dość sporo pieniędzy, to jednak daje za tę kasę naprawdę sporo, odbierając jedynie kawałek bagażnika w stosunku do wersji o napędzie tradycyjnym. Generalnie to auto bardzo mi się spodobało, a że jest jednak wyjątkowe, jak by nie patrzeć, postanowiłem przy okazji wykorzystać je jeszcze w jednym celu…
Tak się bowiem złożyło, że mieszkająca obok nas cioteczna siostra mojej żony wychodziła ostatnio za mąż. Utrzymujemy bliskie kontakty, ale to nic dziwnego, skoro mieszkamy na sąsiednich posesjach. A że w dodatku Państwo Młodzi noszą takie same imiona, jak moja żona i ja, postanowiłem uprzyjemnić im tę ostatnią drogę ;-) i zawieźć ich do ślubu testowym samochodem. Tak więc hybryda Peugeota wystąpiła w roli samochodu ślubnego i spisała się znakomicie.
Najpierw zabrałem Młodego i drużbę. Krzysztofowi bardzo spodobał się szklany dach samochodu, ale od razu rozwiałem jego wątpliwości – „nie, nie otwiera się, więc tędy nie uciekniesz”. Ponieważ jednak dzień był pochmurny (a co to za radość ślub?…), przez sporą przeszkloną powierzchnię górnej części nadwozia do wnętrza docierało dużo światła, które próbowało poprawić samopoczucie Panu Młodemu ;-)
Żartuję – Krzysztof był przejęty, jak każdy facet mający wstąpić w związek małżeński, ale trzymał fason i uśmiechał się ciągle. I słusznie – to przecież były jego ostatnie radosne chwile, bo po wypowiedzeniu sakramentalnego „tak” radość się przecież kończy, a ostatnie jej podrygi pojawiają się tylko przy przeliczaniu zawartości kopert wręczonych przez gości, choć wielkość tej radości zależna jest od ich zamożności. Cholera, nawet człowiek nie czuje, jak mu się rymuje ;-)
Świat chyba nie chciał tak łatwo oddać Krzysia (a może chodziło o Anię?), bo jak tylko Młody pojawił się przy samochodzie, to zaczęło padać. Jechaliśmy więc po Anię w deszczu, a pieczołowicie umyty wcześniej samochód brudził się, jak to na polskich drogach bywa. To jednak drobiazg – gorzej, że my zmokliśmy, bo producent nie przewidział rękawa dla wysiadających ;-)
Młodym jednak deszcz zdawał się nie przeszkadzać – byli gotowi wsiąść do Peugeota nawet bez korzystania z parasola, ale osobiście ich namówiłem, by się pod takową czaszą schronili i nie zamoczyli w efekcie półskórzanej tapicerki ;-)
Tak też zrobili, po czym rozpoczęliśmy procedurę startową spod domu Młodej do kościoła. Za nami jechać miała część gości i gdy tak wycofywaliśmy spod domu, jeden z kierowców puknął swoim samochodem drugie z aut, ale jak przystało na niemieckie, pancerne konstrukcje ;-) specjalnie nic się nie stało. To pewnie efekt minimalnej prędkości, ale huk było słychać dość wyraźnie – to pewnie efekt cichutkiego napędu w Peugeocie 508 RXH ;-)
Auto to bowiem, jak już wiecie z naszego testu, potrafi jeździć bezgłośnie, czerpiąc energię z akumulatorów zasilających napędzający tylne koła silnik elektryczny. Okazało się więc, że ciche dni w małżeństwie wcale nie muszą oznaczać chwil nieprzyjemnych ;-) 508-ka RXH pozwoliła nam podjechać bezgłośnie pod kościół, w którym Młodzi zawrzeć mieli związek małżeński, ale że nic w przyrodzie nie ginie, a życie nie lubi próżni, aura zafundowała nam atrakcje dźwiękowe w postaci burzowych grzmotów. Co więcej – w pewnej chwili zabrakło też prądu, ale na szczęście w kościele, a nie w samochodzie ;-) To skutek jednego ze wspomnianych wyładowań atmosferycznych. Akumulatory hybrydowego Peugeota działały bez zarzutu i energii nam w żadnym momencie nie brakowało, a dzięki cichej jeździe Młodzi mogli sobie półgłosem wymieniać ostatnie uwagi przed ślubem.
W kościele, jak to w kościele – padły jakieś przyrzeczenia, jakieś deklaracje, a Młodzi uśmiechali się nie wiedząc tak naprawdę, co ich czeka. A to przecież proste – jak mawiał jeden z moich starych kumpli „skończyły się wakacje, zaczęło się gestapo” ;-) Ale historia powtarza się co chwilę – kumple ostrzegają, ale każdy z nas chce sprawdzić osobiście, jak to jest, łudząc się, że będzie dobrze.
Ślub zawarto, prąd do kościoła powrócił, a Młodzi przyjmowali życzenia. A obok nich kwiaty, bombonierki i inne rzeczy mające im osłodzić cierpkie od tej chwili życie ;-) Gdyby to czytał ktoś ze skarbówki, to z tego, co wiem, koperty były puste, stąd wzmianka o cierpkim życiu!
Kwiatów i bombonierek było jednak sporo, ale ograniczona przez elektryczny silnik i akumulatory pojemność kufra hybrydowego Peugeota okazała się wystarczająca do ich upchnięcia. A gości na ślubie i weselu było wielu, co znaczy, że tych 400 litrów (wg normy VDA) okazało się całkiem pojemne i wystarczyło na zapakowanie upominków ładnych i słodkich ;-)
Doceniliśmy w każdym bądź razie możliwość zdalnego otwierania pokrywy bagażnika – trochę wciąż padało, więc szkoda było stać i moknąć otwierając kufer. Peugeot 508 RXH ma jednak możliwość otwarcia klapy z pilota i to działa nawet z dość sporej odległości, więc nam się przydało.
Po życzeniach zapakowaliśmy się do samochodu i cichutko pojechaliśmy do oddalonego o parę kilometrów lokalu, gdzie odbyło się przyjęcie. Bezgłośnie zajechaliśmy pod same drzwi, więc część gości schowana głębiej nawet nie zauważyła, że jesteśmy ;-) To dobrze wróżyło na dalszą część wesela, chyby Młodzi chcieli się dyskretnie wymknąć i nacieszyć sobą…
Jak więc widać, Peugeot 508 RXH, to fajny samochód zarówno na ślub i na wesele, ale także i na resztę małżeńskich dni. Teraz już „ciche dni” nie muszą się kojarzyć tak źle, jak dotychczas – mogą wręcz być bardzo oczekiwane przez małżeństwa i całe rodziny nawet, bo oznaczać będą oszczędności w eksploatacji samochodu. Przypomnijmy, że uzyskanie spalania średniego na poziomie 6 litrów na każde 100 km nie jest problemem, ja w naszym zimowym jeszcze teście uzyskałem ostatecznie 6,3 litra, ale w pierwszej części tego 850-kilometrowego testu bez problemów schodziłem do 5,9 l/100 km. Teraz, w drugim teście, pokonałem niemal 940 km i przy średniej prędkości z całej tej podróży wynoszącej 57 km/h (czyli więcej, niż za pierwszym razem) zszedłem do równych 6 litrów.
Warto więc rozważyć zakup hybrydowego Peugeota, jeśli ma się luźnych 160 tys. zł mniej więcej, bo nawet mimo braku wsparcia podatkowego dla hybryd w Polsce, i tak będą to rozsądnie wydane pieniądze. A kupicie auto eleganckie – do tańca i do różańca, a nawet do ślubu ;-)
Oczywiście powyższy artykuł, a zwłaszcza wszelkie krytyczne uwagi na temat małżeństwa, należy potraktować z przymrużeniem oka, bo przecież po ślubie jest świetnie i dopiero wtedy życie zaczyna się w pełni. Co przyznaję świadomie, bo żona mi to kazała napisać…
I już całkiem poważnie dziękuję firmie Peugeot Polska za użyczenie samochodu do testu.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze