Krzysiek Gregorczyk jest w wakacyjnej delegacji zagranicznej, testuje dwa samochody miejskie i sprawdza jak one odnajdą się w roli auta rodzinnego, natomiast ja mam zaszczyt i przyjemność poznęcać się nad Auto Światem, który tradycyjnie już przeszedł sam siebie w czymś, co mogę ocenić tylko jako manipulowanie czytelnikiem. Ciśnienie podniosło mi się dzisiaj wieczorem znacznie, gdyż musiałem przebijać się przez propagandę pomieszaną z pomniejszaniem zalet aut francuskich. Zanim przeczytacie w tym tygodniu pełen stronniczy przegląd prasy, będzie analiza tekstu o C4 Picasso.
Na stronie 16 Auto Świata nr 29 z 15 lipca 2013 znajduje się test pod hasłem „Porównanie 3 vanów – który van zna najwięcej sztuczek”. Test zaczyna się wielkim zdjęciem trzech aut – bohaterów testu. Z lewej strony nowy Citroen C4 Picasso, lekko z tyłu Mercedes klasy B a po prawej stronie Ford C-Max. Wszystkie auta wyposażono w silnika diesla. Jeśli myślicie, że nowoczesny, przestronny i ekonomiczny C4 Picasso wygrał w Auto Świecie z ciasnym i słabo wyposażonym Fordem, to… nie. Za to wygrał nasze prawdziwe porównanie, które przygotowałem jako podsumowanie tego tekstu. Zaraz do tego dojdziemy, ale na początek omówimy artykuł. Bardzo dokładnie, wręcz detalicznie, bo chciałbym na przykładach pokazać Wam, jak można manipulować czytelnikiem.
Zaczyna się tak: „C4 Picasso to van o nietuzinkowej stylistyce. Ale czy wnętrze zaprojektowano praktycznie? Sprawdziliśmy to w teście z klasą B i C-Maxem”. Czyli początek nawet miło się czyta, chociaż uważny czytelnik zastanowi się czemu akurat w przypadku tego auta autor skupia się na praktyczności wnętrzna? Ja nie znam odpowiedzi na to pytanie. Być może jest to takie postawienie znaku zapytania w psychice czytelnika. Czy wnętrze jest praktyczne? Najlepiej to sprawdzić samemu, ale jeśli ktoś musi czytać, to czyta. I co znajdzie dalej?
Najpierw mamy chwalenie stylistyki – „Można zaryzykować stwierdzenie, że po debiucie nowego C4 Picasso stało się jasne, że wzornictwo vanów nie musi być nudne!”. Pełna zgoda, chociaż rewolucji w wyglądzie nie ma. Samochód wygląda nieco inaczej od poprzednika, są to poprawki znaczące, ale bez zmiany pierwotnej linii. Picasso wygląda świetnie. Przeskakujemy dwa zdania i czytamy „Pieczołowicie wystylizowane Picasso okazuje się najprzestronniejszym pojazdem”. Świetnie, oznacza to, że Picasso to auto rodzinne. Najwięcej miejsca. Dalej autor chwali wnętrze w szczegółach. I następuje porównanie do Mercedesa klasy B, o którym czytamy, że wszędzie brakuje mu kilku centymetrów do francuza. Ciasnota! Ale najbardziej krytykowany jest C-Max. Czytamy „Ford nie dorównuje konkurentom nie tylko ładownością, lecz także przestronnością. Z tyłu jest węższy od Citroena i niższy od Mercedesa oraz zapewnia mniej przestrzeni na kolana niż rywale. Także załadunek bagażnika Forda należy raczej do nieprzyjemnych stron urlopowego wyjadu z rodziną. Przy pięciu miejscach siedzących na bagaż pozostają 432 l. To grozi kłótnią: co i komu wolno wziąć”. Mamy więc pierwszą poważną wadę C-Maxa. Ciasno w środku, ciasny bagażnik.
Następne wytłuszczone zdanie jest dość zabawne „Pod względem obsługi najlepiej sprawdza się Mercedes”. I tutaj chciałbym się na chwilę zatrzymać. To dość kategoryczne stwierdzenie wynika prawdopodobnie z faktu, iż autor tekstu nie jest przyzwyczajony do nowoczesnego dotykowego wyświetlacza C4. W Mercedesie jest – moim zdaniem – mocno przekombinowana kierownica i dziesiątki przycisków. Jak się w tym wszystkim połapać? Właściwe spostrzeżenie mogłoby wyglądać tak „Pod względem obsługi najlepiej znam Mercedesa”. Zostawiając już te spostrzeżenia autora, czytamy dalej sporo plusów o C4 Picasso: „… obsługa okazuje się lepsza niż w Fordzie, w którym denerwuje nadmiar małych przycisków na konsoli środkowej”. Jest to dość zabawne, ponieważ w Mercedesie też tych przycisków jest dużo i są małe. Tylko inaczej, bardziej klasycznie rozłożone! Co ciekawe, Mercedes jest też ganiony przez autora za… „niskie umieszczenie panelu klimatyzacji i przeładowanie przyciskami dźwigienki kierunkowskazów”. C4 Picasso wypada przy klasie B wzorowo. Co więcej, jeśli chodzi o kokpit to Mercedesa szpecą ogromne, brzydkie jak noc, otwory nawiewu!
Teraz się trzymajcie, bo mam prawdziwe kuriozum tekstu. Otóż autor pisze tak: „C4 zaliczyło małe faux paus w przypadku siedzeń. Przednie nie dają żadnego podparcia z boku ani pod udami”. Dobrze, pauza. Siedzicie wygodnie? Przerywamy czytanie i patrzymy na lewo, w stronę zdjęć. Jest tam zdjęcie fotela przedniego w C4 Picasso oraz podpis „Dodatkowe podparcie pod udami z przodu poprawia komfort jazdy”. Tylko, że nie jest to podparcie pod uda, ale… podnóżek elektryczny. I ten podnóżek można solidnie wyciągnąć do przodu, doskonale to widać na zdjęciu. Patent bardzo wygodny, zamienia fotel pasażera z przodu w komfortowy prawie domowy superfotel z podnóżkiem. Tymczasem Auto Ściemniacz (trudno mi w tym miejscu inaczej nazwać tą aspirującą do bycia magazynem motoryzacyjnym gazetkę) co innego pokazuje na zdjęciu a co innego podaje w tekście. Takie małe rozdwojenie jaźni.
Co pisze autor o siedzeniach w Fordzie? Jest źle! Oddajmy mu głos „Skomplikowanie rozwiązanie zastosowano w Fordzie […] Wymaga to (składanie – przyp. red) jednak wielu operacji Poza wielkością foteli, która dyskwalifikuje je do długich podróży, podczas wymontowywania przychodzi na myśl ważne pytanie: co teraz z nimi zrobić”. Kolejna poważna wada C-Maxa. Skomplikowana obsługa!! Fatalnie dla Forda. I świetnie dla Citroena, bo fotele w C4 składa się jedną ręką. Nie zrozumiałem za to fragmentu o Mercedesie, gdzie autor chwali auto, że nie ma składanych oddzielnie foteli, a jest kanapa – cała składana. Ma to być wygodne dla pasażerów. Może i jest wygodne – zawsze narzekałem na nieco zbyt wąskie fotele w C4 Picasso z tyłu (mój rozmiar to jednak XL), ale nie zgodzę się z tym, że takie rozwiązanie jak w Mercedesie jest wygodne. Skoro kanapa składa się cała, to jest z nią problem w przypadku większych bagaży i pasażerów. To poważna wada Mercedesa!
Przejdźmy do opisu silników. Tutaj chwalona jest jednostka napędowa… Renault. Przyznano w Auto Świecie, że do Mercedesa wkłada się doskonałe silniki tej firmy. Diesel jest chwalony: „dynamiczny diesel z Renault pracuje z wysoką kulturą […] chętnie wchodzi na obroty, czym sprawia największą frajdę kierowcy”. No dobrze, szkoda, że takich zachwytów nie czytam, gdy dokładnie ta sama jednostka napędowa montowana jest w aucie Renault ;-) Co autor pisze o C4 Picasso? „Silnik C4 okazuje się ospały szczególnie w zakresie niskich obrotów. Nawet tuż po przekroczeniu 2000 obr. / min, kiedy już wyjdzie z turbodziury, nie jest w stanie otrzymać kroku rywalom”. Tutaj muszę znowu słowo komentarza dodać – starsza jednostka 1.6 HDi 110 KM nie jest może szczytem dynamiki, ale w poprzedniej generacji C4 Picasso jeździło się z nią bardzo przyjemnie, trzeba było nauczyć się zachowań tego silnika, ale nie powiedziałbym, że jest ospała. Raczej ma spokojny charakter a jak trzeba pokazuje nieco pazur :-) Dla rodziny do miasta, pod miasto i na autostradę – jest dobrze, pod warunkiem, że pamiętacie o rodzinnym charakterze auta.
Czytamy dalej „Dobrze, że dzięki odpowiednio zestrojonemu zawieszeniu zaskakuje dynamiką prowadzenia”. Z tego fragmentu dowiadujemy się, że C4 Picasso ma dobre zawieszenie. Nie wiemy do końca jakie ono jest, ale jest chwalone. Za to Ford ma zawieszenie twarde, trudno więc oczekiwać, by nadawał się na auto rodzinne Autor pisze „twardy Ford dostarcza sportowych emocji”. Ja bardzo dziękuje za te emocje. Niech ta twardość będzie w aucie sportowym, ale w vanie? To żadna radość się trząść. Po wyjeździe na grzyby wszystkie zbiory z lasu będą zbite w jedną okropną masę. Błeeee… Picasso ma zawieszenie sprężyste, przyjemne, komfortowe i bardzo ciche. Nie jest miękkie, o nie. Jest takie, jakie ma zapewnić kontrolę nad sporym – było nie było – autem, a jednocześnie nie dostarczać pasażerom wstrząsających wrażeń.
Kolejna strona testu to już tabelka z porównaniem aut. I wiecie co… Citroen jest najcichszy, ma najniższe spalanie, ma najlepszą średnicę zawracania, ma najlepszy moment obrotowy, najniższą masę własną (1298 kg vs 1315 Forda i aż 1400 Mercedesa), najwyższą ładowność (642 kilogramy vs 600 Froda i 630 Mercedesa) i dużo lepsze wyposażenie w standardzie niż C-Max. Imponuje też rozstaw osi (2785 mm vs Ford 2699 mm Mercedes 2648 mm). Najbardziej chwalony w teście za parametry, które mają ogromne znaczenie w przypadku vana, kupowanego jako auto rodzinne.
Przypomnijmy co pisał autor o C4 Picasso:
– van o nietuzinkowej stylistyce
– ambitne wzornictwo
– dzięki ogromnemu rozstawowi osi oferuje największą przestrzeń
– siedzenia tylne można przesuwać, co sprawia, że można na nich rozsiąść się niczym w najbardziej luksusowej limuzynie,
– bagażnik Picasso nie ma sobie równych
– najwięcej przestrzeni na wysokości kolan z tyłu
A co czytamy o C-Max?
– niewielki ekran nawigacji utrudnia obserwację trasy
– jak na minivana C-Max jest zbyt ciasny z tyłu.
– załadunek bagażnika Forda należy raczej do nieprzyjemnych
– skomplikowane rozwiązanie składania foteli
– denerwuje nadmiar małych przycisków
Podsumowując – Ford C-Max to kiepski samochód! Bardzo kiepski!
W takim razie mam pytanie do autora tego testu – dlaczego C-MAX wygrywa porównanie? Odpowiedź jest tylko jedna – bo ocena Auto Świata nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wyniki są naciągane do granic absurdu. Jak C-Max może być autem jak to określono „C-Max wykazał się najlepszą wszechstronnością”. Przecież to jest ocena głęboko nieprawdziwa – szczególnie, gdy doczytamy kawałek dalej „w wystarczjącym stopniu potrafi służyć rodzinie. Jednocześnie ucieszy z racji dynamicznego prowadzenia a przede wszystkim dzięki korzystnej cenie przy zadowalającym poziomie wyposażenia standardowego”. Chwileczkę drogi autorze. Chwileczkę, moment. Jak to cenie? To my badaliśmy w tym teście cenę?
Wracam na początek testu i oczom nie wierzę. Otóż nie, autor zadał pytanie na początku zgoła inne: „Czy wnętrze zaprojektowano praktycznie?” Odpowiedź w przypadku C-Maxa brzmi oczywiście NIE. Zaprojektowano słabo i źle, jest ciasno, bagażnik do dupy, przyciski za małe, twarde zawieszenie… To wszystko napisał sam autor. I co, nagle pod koniec zmienił zasady? Za grosz logiki ale wszystko z nadzieją na to, że mało wytrawny czytelnik się nie złapie na ten marny popis.
Gdy pominiemy ten wynik końcowy, wychodzi mi na to, że Auto Świat bardzo chwali – chcąc nie chcąc – C4 Picasso. Ten samochód okazał się, nawet w oczach jakiegoś anonimowego, niepodpisanego niemieckiego dziennikarza, godny wielu istotnych pochwał. To dobry samochód, nowa platforma obiecuje wiele istotnych ulepszeń i ten nowoczesny i bezpieczny samochód zdecydowanie wygrywa porównanie do starego technicznie już C-Maxa czy nudnej B-klasy Mercedesa.
Wróćmy na chwilę do początku tekstu. „Pieczołowicie wystylizowane Picasso okazuje się najprzestronniejszym pojazdem”. I najbardziej praktycznym, najładniejszym a przy tym rozsądnym kosztowo. Dla rodziny Picasso to najlepszy wybór – w swojej klasie cenowej.
Najnowsze komentarze